[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaparkowane w alei za moim domem BMW nie postałoby nawettygodnia.Przez jakiś czas rozważałam sugestię Cheryl, czy nie uczcić mojego awansuna wspólnika zakupem zgrabnego kabrioletu marki Miata.Kiedy jednak wyje-chałam takim wozem na jazdę próbną, liczba sprośnych propozycji, jakieotrzymałam od przypadkowych przechodniów płci męskiej, zaskoczyła mnie.Jeden taki ogier w obcisłych dżinsach i więziennej koszulce zaproponował mina rogu Grand i Ohio, że jeśli go przewiozę moją miatą, to on da mi pojezdzić naswoich wąsach.Zajęło mi trochę czasu zrozumienie, co miał na myśli.Doszłam do wniosku, że bez względu na to, co inni sądzą na ten temat, volvojednak najbardziej mi odpowiada.Wioząc tego wieczoru Bartona do Evanston,127 cieszyłam się, że jadę mym starym, dobrze znanym wozem.Barton siedziałobok mnie, szczelnie otulony płaszczem, jak ktoś bardzo stary lub bardzo chory.Wieczór był zimny, na ciemnym niebie szybko przesuwały się chmury.Kiedy zajechałam na podjazd jego domu, Jane czekała na nas przy wejściu.W strumieniu światła padającego przez otwarte drzwi garażu można było do-strzec, że jest w nocnej koszuli, na którą narzuciła wełniany szal.Oczy miałaszeroko rozwarte, a twarz bladą jak ściana.Barton wyskoczył z samochodu, a ja za nim. Jane!  zawołał. Co się stało?! Nic ci nie jest? Coś z dzieckiem? Nie, nie  odparła, z trudem wydobywając głos. Chodzi o twoją matkę.Właśnie dzwoniła Krissy.Przed chwilą była w domu policja.Zaaresztowali two-ją matkę pod zarzutem morderstwa. Rozdział 16Przez chwilę wszyscy troje zbieraliśmy myśli.Twarz Bartona przybrała ko-lor popiołu.Zrobił jeden chwiejny krok w stronę żony i chwycił ją za dłonie. Kiedy dzwoniła Krissy?  zapytałam rzeczowo, czując się jak jedyny le-karz na miejscu wypadku. Niecałe dziesięć minut temu  odparła Jane lekko histerycznym głosem. Czy policja była jeszcze wtedy w domu? Nie.Już wyszli.Krissy powiedziała, że nie trwało to dłużej niż minutę.Był tam ten detektyw, rudy, niesympatyczny.Nie pamiętam, jak się nazywa.Wmaszerował do środka i oświadczył Pameli, że jest aresztowana.Krissy mówi,że założyli jej kajdanki. A jak to zniosła Krissy?  zapytałam. Bardzo się martwi.Tak łkała do telefonu, że trudno mi ją było zrozumieć. To musi być jakaś pomyłka  szepnął Barton. Gdzie ją zabrali? Dowięzienia? Na posterunek w Lake Forest  odparła Jane. Jane  rozkazałam  wracaj do domu i zadzwoń do Krissy.Powiedz jej,żeby nie wychodziła z domu i z nikim nie rozmawiała, szczególnie z dziennika-rzami, gdyby jakiś zatelefonował.Zadzwoń również do Margot i powiedz jej tosamo.Przyślę do was wszystkich ochroniarzy. Myślisz, że rzeczywiście będziemy ich potrzebować?  spytała Jane. Jeśli do rana morskie fale nie pochłoną Chin, to aresztowanie Pameli bę-dzie z pewnością najważniejszą wiadomością w jutrzejszych gazetach.Dzienni-karze zajrzą nawet do waszych pojemników na śmieci.Radzę nie posyłać jutrochłopców do przedszkola.129  Mam próbę z orkiestrą  zaprotestowała Jane. Lepiej, żeby cię tam podwiózł jeden z ochroniarzy.Nie martw się, toszybko minie, ale musicie przetrzymać kilka najbliższych dni.Jane pokiwała poważnie głową.Spojrzałam na Bartona.Wyglądał, jakby za-raz miał zwymiotować. Muszę jechać na policję  powiedział. Podwiozę cię. Nie, nie.Mogę jechać sam. Nie powinieneś prowadzić w takim stanie  wtrąciła Jane. Po drodze zadzwonimy w parę miejsc  powiedziałam, otwierając mudrzwi do samochodu. Chciałabym dotrzeć do Lake Forest, zanim zjawią siędziennikarze.Przede wszystkim musimy jednak załatwić twojej mamie dobregoadwokata.Nie wiesz przypadkiem, kogo wybrałaby Pamela? Od lat sprawy prawne załatwia dla niej Ken Kurlander  odparł niepew-nie Barton. To akurat nie dla niego.Może Elkin Caufield podjąłby się reprezentowa-nia Pameli.Jeśli się jej nie spodoba, będzie mogła go zmienić.Ale w tej chwilipotrzebuje kogoś, kto będzie obecny przy przesłuchaniu i załatwi sprawę kaucji. Dziwnym trafem, kiedy zeszłego wieczora spanikowałam, ustaliłam, że jeśliprzyjdzie po mnie policja, jako adwokata wybiorę Caufielda.Barton ujął obie dłonie żony i cmoknął ją w policzek. Możesz zostać sama?  zapytał. Tak.Nic mi nie będzie  zapewniła. A teraz zajmij się mamą.Barton wsiadł do samochodu i zatrzasnął drzwi.Wycofałam na podjezdzie.Jane odprowadzała nas wzrokiem.Barton siedział skurczony na przednim siedzeniu i nerwowo zaplatał dłonie.Z samochodowego telefonu zadzwoniłam najpierw do sekretariatu Caufielda,skąd przełączono mnie na jego domowy numer.Elkin zgodził się spotkać z namina posterunku policji za dwadzieścia minut.Następnie zadzwoniłam do biuraElliotta Abelmana.Sądziłam, że włączy się automatyczna sekretarka, ale posiedmiu czy ośmiu sygnałach, kiedy już miałam odłożyć słuchawkę, odebrał samElliott. Cześć, Elliott, mówi Kate.Widzę, że pracujesz do pózna.Muszę cię prosićo jeszcze jedną przysługę. O co chodzi? Właśnie aresztowano Pamelę Hexter.Chciałabym, żebyś posłał kilku lu-dzi do domu Hextera w Lake Forest, do apartamentu Margot przy Hyde Park ido domu Bartona w Evanston. Podałam mu adresy. Więc aresztowali żonę  powiedział Elliott. Zawsze to lepiej, niż gdybymieli wsadzić ciebie. Myślisz, że to zrobiła? Nie mam pojęcia  odparłam. Właśnie jadę z jej synem na posterunekpolicji.Pogrzeb był dziś po południu.130  Rodzina będzie teraz miała za swoje. Nie musisz mi tego mówić.Kiedy przybyliśmy do Centrum Miejskiego Lake Forest, niewielki parking wpobliżu komisariatu policji był już przepełniony samochodami; między innymistały tam wozy transmisyjne trzech sieci telewizyjnych.Technicy biegali poschodach, rozwijając kable.Ostre światło jupiterów rozjaśniało błyskami nocjak ogień z mozdzierzy.Jak widać, nie zdążyliśmy przed dziennikarzami.Ru-skowski musiał im dać znać.Poszukałam w torebce wizytówki, którą otrzymałam od Ruskowskiego wdniu morderstwa Barta Hextera.Wykręciłam podany numer i wyjaśniłam dy-żurnemu sierżantowi, że siedzę w samochodzie z synem pani Hexter i że chcie-libyśmy wejść do budynku w taki sposób, by nie zostać rozerwanymi na strzępyprzez kotłujący się na parkingu tłum.Spytałam, czy nie mogliby nas wpuścić odtyłu. Nie ma mowy  stwierdził sucho sierżant.Dodał jednak, że umunduro-wany policjant będzie na nas czekał w drzwiach komisariatu i nie pozwolidziennikarzom wedrzeć się do środka.Odwiesiłam słuchawkę.Zaparkowałam samochód w najbardziej oddalonej części parkingu i zwróci-łam się do Bartona: Słuchaj, myślę, że pieszo nie będziemy się tak bardzo rzucać w oczy.Zajmie im to jakąś chwilę, zanim się zorientują, że nie jesteśmy dziennikarzami.Ale jak tylko to odkryją, rzucą się na nas natychmiast.Idz szybko.Unikaj kon-taktu wzrokowego z innymi, lecz nie zakrywaj twarzy, bo na zdjęciach w gazeciebędziesz wyglądał jak mafioso.Bez względu na to, co do ciebie będą mówić, nieodpowiadaj.Dopóki Elkin się tu nie pojawi, zachowuj się tak, jakby policja po-pełniła wielką pomyłkę. Przecież to rzeczywiście pomyłka  zaprotestował Barton. Pamiętaj  powtórzyłam, wychodząc z samochodu i biorąc Bartona podrękę. Nic nie mów i nie zatrzymuj się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl