[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiadomości były w większości rutynowe, ale ichnagromadzenie wyraznie wskazywało na niezwykłość sytuacji.Były ich tysiące istacji Sztorm zaczynało brakować tłumaczy do przekładania ich na bie\ąco.Radiostacje dowództwa w większości były kodowane, więc i tak transmisje, trudne doodró\nienia uchem od zwykłego szumu tła, trafiały do deszyfrujących je powolikomputerów.Na szczęście napływ dezerterów, ściągniętych oferowanymi przezSaudyjczyków znacznymi nagrodami, przyniósł im tak\e oryginalne dekodery, więcsprawa polegała tylko na złamaniu dziennego klucza.Natę\enie ruchu w eterze nadalrosło, zamiast maleć, co wskazywało na to, \e sytuacja jest na tyle powa\na, i\ iraccydowódcy bardziej przejmowali się szybkością uzyskania informacji, ni\ mo\liwościąich przechwycenia przez obcych.Zagro\enie musi być więc wewnętrzne, bo u\ycieradiostacji wskazuje na obawy przed podsłuchem telefonicznym.To wiele mówiłooficerom dy\urnym i memoranda na ten temat natychmiast przesłano do zastępcydyrektora CIA do spraw wywiadu i za jego pośrednictwem do prezydenta.Sztorm nie odbiegał wyglądem od innych tego typu stacji.Składała się na nią klatka na słonie , jak nazywano powszechnie wielkie, przypominające a\urowąbeczkę zestawy anten, które przechwytywały i namierzały sygnały radiowe, orazgąszcz masztów anten prętowych, które zajmowały się całą resztą.Cała stacjanasłuchowa powstała w czasie pośpiesznej mobilizacji przed Pustynną Burzą i miałapoczątkowo słu\yć zbieraniu informacji taktycznych, ale po wojnie została na miejscui zbierała informacje z całego regionu.Wdzięczni Kuwejtczycy ufundowali podobnąstację, o kryptonimie Palma, na swoim terytorium, za co dzielono się z nimiwiększością uzyskanych informacji. Trzech  powiedział operator konsoli, odczytując dane z monitora.Trzech gada na raz, jadą na tor wyścigowy.Coś wcześnie, jak na koniki, nie?  Spotkanie na uboczu?  zainteresowała się porucznik.Stacja byławojskowa i operator, sier\ant z piętnastoletnim sta\em, znał się na tej robocie du\olepiej od swojego nowego zwierzchnika.Dobrze przynajmniej, pomyślał sier\ant, \ema na tyle oleju w głowie, \eby się pytać. Tak wygląda, proszę pani. Ale dlaczego tam? Zrodek miasta, budynek nie urzędowy.Jak się ktoś umawia z kochanką, toraczej nie w domu, nie?  Ekran mignął.Operator spojrzał na niego. O, mamyjeszcze czwartego.Dowódca wojsk lotniczych te\ tam chyba jest.Analiza nasłuchówmówi, \e spotkanie skończyło się jakąś godzinę temu.Cholera, \eby te komputerychodziły szybciej. Coś ju\ rozszyfrowały poza sygnałami wywoławczymi? Tylko polecenia dla kierowców.Nic o tym, co było na spotkaniu. Kiedy pogrzeb, sier\ancie? O zachodzie słońca.* * * Tak?  Ryan podniósł słuchawkę.Poniewa\ zadzwonił zielony aparat,mo\na było się domyślać, \e to coś wa\nego.Dzwoniono ze Słu\by Aączności. Mówi major Canon, panie prezydencie.Dostaliśmy nasłuch z ArabiiSaudyjskiej i wywiad teraz w nim grzebie.Polecili mi o tym pana poinformować. Dziękuję. Ryan odło\ył słuchawkę. No tak, za dobrze by było, gdybywszystko waliło się po kolei.Coś się dzieje w Iraku, ale na razie nie wiadomo co.Chyba trzeba się będzie tym zająć.Dobra, czy mamy jeszcze coś do zrobienia? Niech pan przydzieli Kealty emu ochronę Tajnej Słu\by.I tak, jako byływiceprezydent, ma do niej prawo przez sześć miesięcy po opuszczeniu urzędu,prawda, Andrea?  podsunął Martin. Tak jest, panie prokuratorze  odparła Price. Czy braliście to wcześniej pod uwagę? Nie, panie prokuratorze  przyznała się Andrea. A szkoda.To by nam oszczędziło sporo wysiłku. 14Krew w wodzieSamolotem dyspozycyjnym Eda Foleya był wielki i niezbyt urodziwytransportowy Lockheed C-141B Starlifter, przezywany przez pilotów myśliwskich Zmieciarką.W jego ładowni przewo\ona była wielka przyczepa mieszkalna, którasama w sobie miała bardzo ciekawą historię.Powstała ponad dwadzieścia latwcześniej w firmie Airstream z przeznaczeniem dla astronautów z programu Apollo.Wielkie śmigłowce transportowe miały ich w niej przewozić z lotniskowcastacjonującego w pobli\u miejsca wodowania kapsuły na suchy ląd.Ta akuratprzyczepa była zapasowa i nigdy nie została u\yta zgodnie z przeznaczeniem.Jakiśczas temu stojącą w magazynie przyczepę wypatrzył ktoś z Firmy i od tej pory słu\yłaczłonkom kierownictwa CIA jako komfortowa salonka na dalekie podró\e.Takierozwiązanie miało wiele zalet, z których największą było chyba to, \e salonką dlaVIP-ów mógł zostać pierwszy z brzegu Starlifter w ciągu pół godziny, potrzebnej nazamontowanie przyczepy w ładowni.A w dodatku, Siły Powietrzne miały setkiidentycznych C-141B i ka\dy z zewnątrz wyglądał tak samo jak ten  wielki, zielonyi brzydki jak noc.Idealny kamufla\.Samolot Foleya wylądował w Andrews tu\ przed południem, powyczerpującym, ponad siedemnastogodzinnym locie z dwoma tankowaniami wpowietrzu, w ciągu którego pokonali trasę o długości ponad dziesięciu tysięcykilometrów.Foley odbył tę podró\ z jeszcze trzema osobami, w tym dwomaochroniarzami.Nastrój bardzo się poprawił, gdy mogli się wreszcie wykąpać, a niebez znaczenia był te\ fakt, \e pozwolono im po drodze porządnie się wyspać.Kiedyrampa wreszcie się otworzyła całkowicie, był ju\ odświe\ony i poinformowany ozmianach sytuacji.Po otwarciu drzwi zobaczył swoją \onę, która powitała gopocałunkiem, co jeszcze bardziej poprawiło mu humor.Stało się to na tyle widoczne,\e nawet obsługa naziemna zaczęła się zastanawiać, dlaczego ich pasa\er nagle zrobiłsię taki rześki.Załodze było wszystko jedno, czuła zbyt wielkie zmęczenie. Cześć, kochanie. Trzeba będzie kiedyś się razem wybrać na taką przeja\d\kę  zauwa\yłEd z błyskiem w oku.Ale za chwilę przeszli do rzeczy. Coś słychać w Iraku? Zaczyna się gotować.Co najmniej dziewięciu oficerów z najwy\szegokierownictwa odbyło dyskretne spotkanie.Nie wiemy o co chodziło, ale pewnie nie układali menu na stypę. Ruszyli do samochodu, wsiedli do tyłu.Mary Pat podałamę\owi teczkę. A, byłabym zapomniała.Awansowałeś. Co?  Głowa Eda podniosła się znad przeglądanych dokumentów. Zostałeś zastępcą dyrektora do spraw wywiadu.A my ruszamy z PlanemNiebieskim.Ryan chce, \ebyś go sprzedał Kongresowi.Ja zostaję w operacyjnym, boktoś musi pilnować interesu, czy\ nie, kochanie?  zapytała ze słodkim uśmiechem,po czym wróciła do omawiania innych zagadnień.* * *Clark miał teraz swoje własne biuro w Langley, a wysoka ranga zapewniałaokno z widokiem na parking i drzewa, wielki postęp po klatce bez okien, dzielonej zinnymi.Tu miał nawet sekretarkę, choć na spółkę z czterema innymi starszymiagentami.Langley było dla niego jednak nadal obcą krainą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl