[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będziesz miał zapłatę.A za to ja tylko jednego od ciebie chcę.Na jedną godzinę pokażeszmi twoje mieszkanie, ale ze wszystkim.%7łebym tam papieża zobaczył w siarce wrzącej po szyjęutopionego, prałatów rzymskich na rożnie jak dziczyznę, poetów-ci obłudnych, twoje plemię, wlodowisku na wieczność ponurzonych; ot, temu bym się przypatrzył, oko nasycił.Pokażesz? dlaciebie to nic, grosza cię nie kosztuje, a zysk pewien, jedna, druga dusza przez Pisma opóznienie jużna marne pójdzie.Ale na tyle dusz, co je teraz dla Boga złowię, nic to - a dla ciebie dużo.No jak?Idzie handel?Nie? Nic nie mówisz, szmato, milczysz i nic! No dobrze, nie to nie, prosić nie będę.Ale terazwynoś się, a chyżo, dość tego, po próżnicy gadam, a czas leci.No tak, tym razem wygrałeś.Na mgnienie oka, tyle co błyskawica przeleci, ale wygrałeś.Chciałemcię własną siłą wypędzić, wolą ludzką kusiciela przegnać, już to, już bym uwierzył, że moc ludzka zszatanem może się zmagać.Ale pokazał mi Pan bezsiłę moją, maledictus ąui con-fidit in homine,upokorzył mnie Pan, gratias aeternas, moja wina.Siedz tu, demonie, na pokaranie moje.Taaak.Jest ci w nas korzeń piekła, et est radix infemi in nobis.Tak naprawdę, to łatwa twojarobota, pokrako, oj łatwa, światłem pustą drogę oświetlić i palcem kiwnąć.A ty, człowiecze, tylkonogę podnieś, tylko kroczek zrób naprzód z własnej woli, jużeś na drodze szatana, już prościutko nadół jak piłka śmigasz, już, niczego nieświadom, do bram lucyferowych pukasz.Tak, dobrze ci dusze łowić, trud niewielki.Tak to Pan świat urządził.Dlaczego? Hola, głupiepytanie, zapytać - to już ludzkiej ciekawości dać upust, już rozum zepsuty podniecić, już diabła opomoc prosić.Mądrze Bóg zrobił i już, nie pytajmy, dlaczego.Pismo mówi.Cuncta valde bona,valde bona.Jako i my odpuszczamy.Peccavi.No i co, teraz już nie poradzę, muszę cię tu znosić, póki Pan nie zechce wygnać cię z tego miejsca.Boże, bądz miłościw.Niech nie moja, ale twoja wola się stanie.Zabierz stąd tę bestię plugawą, sępa99czarnego, zabierz tego pożeracza padliny, ale nie moja wola niech się stanie, ale twoja.Próchno i strach, próchno i strach.Dłoń moja jest bezsilna jak uschła gałąz, a kiedy Ty jąpodniesiesz, mocy nabierze i stanie się jako proca Dawidowa.Ty ją podniesiesz, Panie, czuję, żechcesz tego, przepędzisz moją dłonią niemocną największego mocarza świata, oto i zaciska siępięść, kałamarz z inkaustem, tak, niech czemidło obluzga mądry pysk kusiciela, niech mu pokażetwoją nienawiść.Moją dłonią, moją dłonią.Masz, świnio brudna, uciekaj!!Hej, służba, do mnie tu, jest tam który?! Służba, tu do mnie! Zwierciadło, zwierciadło rozbite!Kuszenie świętego Piotra apostołaBył tedy kuszony wiosną, w ostatniej godzinie Pana, apostoł jego, Piotr.I taki był głos:Słyszysz mnie, Piotrze? Piotrze, czy ty mnie słyszysz? Uważaj, uważaj, Piotrze.Zapytają cięwprost, pytaniem celnym, wprost w ciebie jednego raz na zawsze wymierzonym, zapytają cię tedy:- Byłeśże razem z Jezusem z Nazaretu, z podżegaczem, z nieprzyjacielem zwierzchności i ładu, ztym, co miecz, nie pokój przyszedł obwieścić, byłeś z nim, Piotrze? Co odpowiesz, zastanów się,Piotrze, zastanów dobrze, boć to godzina próby największej.Byłeś ty z Jezusem Nazarejczykiem,byłeś uczniem jego, pomocnikiem jego w poczynaniach nieprawych?.Co mówisz? Powiesz, że byłeś, tak.Nie zaprzesz się Pana swego, pomazańca, syna Bożego, niezdradzisz nauczyciela w godzinie śmierci.Chwała ci, Piotrze, chwała wierności twojej i męstwutwojej duszy, iż na męczeństwo najsroższe wydajesz ciało twoje, że życie w udręce okrutnej daszsobie wydrzeć, twoje życie i życie twojej żony, chwała twojej wierności, Piotrze.O co pytasz? Ależ tak, ani chybi, znasz przecież swój koniec.Słyszysz już z góry trzask swoichkości na dłoniach, kiedy twardy gwózdz rozłupie je pod ciosem młota.Już czujesz powolne pękaniemięśni w ramionach i szyi, już doświadczasz słonej wilgoci własnej krwi, kiedy z rozdzieranychpłuc podejdzie ci do gardła.O tak, już czujesz, jak piersi dławi duszność bolesna, jak łowiszbezsilnie powietrze, niczym ryba na piasku, jak zamykają się rozdęte płuca.I to żelazo w stawach unóg, czujesz je, Piotrze? O tak, konopne sznury zedrą skórę z rąk, mocne sznury.Czujesz to,Piotrze? I pot zmieszany T krwią, jąk zalewa ci oczy? I skórę odbitą od ciosów żołnierzy i tłumu?Kolana potrzaskane drągiem, twarz pociętą nożem? Och, nie, wrzasku widzów nie będziesz jużsłyszał na krzyżu, nawet na ich kamienie będziesz nieczuły.No tak, na pewno będą się bawić,zawsze lubią rzucać kamieniami w nieruchomy cel.Czy długo? Och, nie tak długo, od świtu dozmierzchu.Tylko do zmierzchu.Pytasz, co będzie z twoją żoną, Piotrze? No, znasz chyba los kobiety w rękach pijanych żołnierzy.Cóż ci opowiadać?Ale ty się nie zaprzesz swojego Pana, o nie, Piotrze!O co ty pytasz, Piotrze? Co się stanie z Kościołem Bożym, teraz, kiedy syn Boży odejdzie, a ty zanim podążysz? No, cóż, ciężkie terminy przyjdą.Któż poprowadzi maluczkich, kto ich uchroni odbłędnych ścieżek, od powrotu do bałwochwalstwa, kto będzie dusze nowe łowił dla prawdy? %7łebyna glebie, gdzie dotąd jeno chwast i krzew karłowaty porastał, bujna winorośl puściła obficie, na towielkich trzeba robotników, gorliwości więcej niż ludzkiej, ofiary niezwyczajnej, pilności nie ladajakiej, nigdy nie spoczywającej.Pytasz, kto podejmie ów ciężar godny olbrzyma? I któż ci na toodpowie? Trudne czasy przyjdą, trudne czasy.Zanim świat Zbawiciela rozpozna, za swego przyjmie - któż wie, co się stać może? Rzeczone jest,iż obietnica pańska nie wygasa, sam przecie powiedział, że nie przemogą bramy piekielne Jegokrólestwa? Powiedział, powiedział, jeno że kazał baczenie dawać, aby ziarno ledwo zasiane kiełkipuściło, a bez troski robotnika, powiedział, zmarnieje i zemrze nasienie w piasku.Dał w twoje ręce,100Piotrze, motykę i konew, byś pielęgnował posiew, do zguby nie dopuścił.A ty pytasz, Piotrze, co robić masz teraz? Zapytajże sumienia, poradz się w duchu Pana swojego,któremu wierny jesteś i wierny zostaniesz do dnia sądu.Co masz uczynić? Postanowiłeś przecie, żeżadna męka, żaden ból nie zachwieje wierności twojej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]