[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie chcę go tutaj - rzuciła Neve.- Wolę, żeby stało tam,gdzie ja je postawiłam.- Przepraszam - powiedziała Susannah, zanosząc ich wspólnezdjęcie do małej niszy w odległym kącie mansardy.- Zawszetrzymałaś je obok łóżka.- Tak, ale teraz nie chcę.Dość się napatrzę na ciebie, więc niemuszę cię widzieć, kiedy tylko się obudzę.- Miła jesteś.- Susannah uniosła brwi.- Gdzie chcesz mieć tezwierzaki? - Podniosła małe pudełko z przytulankami, którecórka zachowała z czasów dzieciństwa.- Jeszcze nie wiem.Sama to zrobię.Nie potrzebuję twojejpomocy.- Przypomnę ci to, kiedy znów o nią poprosisz.Dlaczegozabrałaś te wszystkie stare pisma? Po co je przechowujesz?Neve spiorunowała matkę wzrokiem.- To moja sypialnia i ja decyduję, co ma w niej być, a takżekto, więc jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym, żebyśwróciła na dół i opuściła moje terytorium.- Co się z tobą dzieje? Od rana jesteś nie w humorze.Myślałam, że się cieszysz z nowego domu.- Cieszę się.Tylko ty nie dajesz mi spokoju i wkraczasz wmoją prywatną przestrzeń.- Rób, jak uważasz.- Susannah westchnęła i odłożyłaściereczkę do kurzu.- Nie chcę tylko, żebyś tu bez przerwyrozmawiała przez telefon albo siedziała przy komputerze, kiedyjest tyle rzeczy do zrobienia.- Tak, tak, tak.Bla, bla, bla.O której wraca Alan?- Powinien zaraz być, pojechał po Lolę.- Nagle Susannahzrozumiała, o co córka była na nią zła.- Obraziłaś się, bo nie pozwoliłam ci z nim jechać -stwierdziła.- Neve, ja.- Zamknij się.- Neve była naprawdę wściekła.- To nieprawdai powinnaś mnie natychmiast przeprosić.Susannah musiała przyznać, że zle to rozegrała.- No dobrze, przepraszam, ale musisz bardziej panować nadsobą.- Kiedy zobaczyła, że oczy dziewczyny znów ciskająbłyskawice, szybko dodała: - Okej, denerwująca matka jużwychodzi, ale wróci za pół godziny, by sprawdzić, czy zrobiłaśjakieś postępy w sprzątaniu, więc lepiej się postaraj.- Gadaj sobie, gadaj - mruknęła Neve, kiedy matka wychodziłaz pokoju.Susannah, z trudem wracając do równowagi po tej scenie,powoli schodziła ze schodów, żeby zabrać kilka pudeł, które napodeście postawił Alan.Zaczęła przenosić je do głównej sypialni,gdzie stało nieposłane jeszcze łóżko, a stosy jej ubrań czekały napowieszenie w szafie.Był to piękny, jasny pokój, z wysokimsufitem, wykuszowym oknem i marmurowym kominkiem, wktórym za naciśnięciem przełącznika w kamiennej misie zapalałysię płomienie.Jednak największą atrakcją była łazienka, do którejwchodziło się wprost z sypialni, z wielką wanną, jacuzzi,wielofunkcyjnym prysznicem i dwiema umywalkamiwpuszczonymi w jasny blat z piaskowca.Tu chciałaby spędzaćdużo czasu.Postawiła pudła w sypialni i zeszła niżej, do kuchni, gdziekrzątała się Patsy.- Pachnie wspaniale - zauważyła, wdychając zapach pieczonejwieprzowiny, nadziewanej morelami i figami.- Neve wyrzuciła mnie właśnie ze swojego prywatnegoterytorium - zaczęła, rozglądając się za telefonem, który naglezaczął dzwonić - mam nadzieję, że się rozchmurzy, kiedy popołudniu wpadną przyjaciółki zobaczyć jej nowy pokój.- Halo -powiedziała do słuchawki.- Halo - powtórzyła po chwili.Nikt się nie odezwał.- Proszę mówić głośno, bo nic nie słyszę.Po chwili usłyszała ciągły sygnał.Połączenie zostałoprzerwane.- To na pewno pomyłka - powiedziała, odkładając telefon naładowarkę.- Obrałaś już marchewkę?- Tak.Dołożę ją do mięsa pod koniec pieczenia -odparła Patsy,obsypując mąką podgotowane ziemniaki.- Czy wszyscy lubiąkiełki? Zrobiłabym je wedle przepisu Nigelli, tylko potrzebujętrochę wina.Masz Marsalę?- W Australii można oglądać Nigellę?- W Australii mamy wszystko, nawet głupców, którzy udająkucharzy.- Nie tęsknisz za tym? - spytała z uśmiechem Susannah.Patsy namyślała się przez chwilę.- O wiele mniej niż mogłam się spodziewać - odparła.-Pewnie dlatego, że stale jestem zajęta.- Podoba ci się w Paryżu?- Jak mogłoby się nie podobać?! Chciałabym jednak miećwłasne mieszkanie.U Claudii jest wspaniale, to świetny punkt iluksusowy apartament, ale nie jestem u siebie.Teraz, kiedy jużmoje rzeczy przyjechały z Sydney, zamierzam coś kupić.Niewiem tylko, jak znajdę na to czas.W tym tygodniu mam byćprzezdwa dni w Rzymie, a w następnym tygodniu w Madrycie,potem znów w Berlinie.Ale nie mam prawa narzekać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]