[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamulewicz milczał, wpatrując się w klepisko.Weszła Bibi, w rękach miała duży koszyk, pełenowoców.Rzuciła okiem na Farloona i uśmiechając się pokazała kosz Mamulewiczowi.Brał ją zaHuruonkę.- Zostaw go tutaj - powiedział.Schylając się wbiła mu nóż w bok aż po rękojeść, a kiedy znieruchomiał, przecięła sznuryFarloonowi.- Nie pilnowano cię? - spytał ją Clint, uwalniając Polaka.- Pilnowały mnie kobiety, ale teraz się kłócą o to, co wasze.Wyjął leżącemu pistolet z kabury.136 Waldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak Konkwista- Psiakrew, to za mało!Murzynka opróżniła koszyk z owoców.Na dnie leżały ich UZI.Farloon pocałował ją:- Jesteś boska!- Tylko po jednym magazynku - zauważył Wojtek.- Musi starczyć! - powiedział Clint.Na placu przed wiatą toczył się bój o rzeczy znalezione w bagażniku ich jeepa.Mężczyzni i kobietywyrywali sobie każdy przedmiot, gestykulując zawzięcie.Trzech Busonów stało przy jeepieGuccioniego.Farloon skosił ich za pomocą krótkiej serii, a Wojtek, strzelając w powietrze, biegał wokółrozpierzchniętych Huruonów, zaganiając stado niczym owczarek.Wpędziwszy wszystkich do klatki,przywrócił wraz z Farloonem wczorajszą rzeczywistość.Nadbiegła dziewczyna i szepnęła cośFarloonowi.Ten zawołał Krzysztofeczkę:- Benzyniarzu, idz tam i namaść umierającego, bo ożył, ale zdaje się, że nie na długo.Ja tu zostanę.- Kto, Lorning?- Nie, twój rodak.Mamulewicz siedział pod ścianą szałasu i wyglądał jak człowiek zupełnie zdrowy, nie widać byłożadnego krwawienia, miał tylko dziurę w koszuli.Uśmiechnął się na widok Wojtka.- To ja miałem być górą, chłopcze, ale czasem pierwsi są ostatnimi.Moja wina, niepotrzebnie siępakowałem w cudzy interes.Ty też niepotrzebnie.Nas zawsze wyrolują. Chris pochylił się nad nim.- Niech pan pokaże ranę, trzeba ją.- Zostaw, to nic nie da.mam wewnętrzny krwotok.Chcę cię o coś prosić.zrób mi krzyż.- Zrobię.- Bóg zapłać.Z Huruonami poszło wam łatwo, to rolnicy.Buso to plemię wojowników, więcuważaj.Jest tam u nich jeden gość, mój kumpel, nazywa się Julio Cadenas, uczciwy facet.- Uczciwi faceci walczą jak uczciwi faceci, proszę pana - rzekł Krzysztofeczko - a nie za pomocątrucizn!- Jakich trucizn?- Przecież chcieliście nas wytruć! Ci Murzyni tutaj podali nam truciznę do żarcia!Mamulewicz rozszerzył oczy i zatrząsł się, jakby nagle dotknął go mróz.- A więc to tak?!.To czarownik, skurwiel, nic o tym nie wiedziałem.Sam to wymyślił? A możeGuccioni się z nim dogadał, ale przez kogo?.Przez Julia!?- Niech pan tyle nie mówi - rzekł  Chris.- Proszę pokazać mi tę ranę.- Szkoda wysiłku, to na nic.już się kończy.Posłuchaj!.Nawet jeśli przejdziecie przez Buso, nagranicy Keya jest wąwóz.nazywają go  Krocze Kobiety.Jeden człowiek może w nim zatłuckamieniami całą armię.tam też czekają.Lepiej żebyś nie szedł.137 Waldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak KonkwistaWaldemar Aysiak KonkwistaKrople potu zrosiły mu twarz tak raptownie jak ze ściśniętej gąbki, nerwowość wkradła się do płuc,jego oddech utracił rytm, łapał tlen haustami, umierał.- Widziałem.że.masz. Beniowskiego.Prze.przeczytaj mi.Wojtek sięgnął po książkę, brudną od murzyńskich stóp, które po niej deptały.Przeczytał kilka zdań: I przyszedł jako nędzarz do ogrodu Pokazać serce, które więcej warteNiż to, co za nie dawali na świecie Ci, co kupują serca na tandecie.Spojrzał na umierającego, który wpatrywał się weń błyszczącym wzrokiem, coraz ciężej łapiącokruchy tlenu.Zgniecione kartki książki sprężynowały w rękach Wojtka, przelatując jedna za drugą.Unieruchomił je i znowu czytał: Kłębami dymu niechaj się otoczę,Niech o młodości pomarzę pół senny.Czuję jak pachną kochanki warkocze,Widzę.Z ust Mamulewicza buchnął strumień krwi i głowa opadła mu na pierś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl