[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszewka była najjaśniejszym punktem wcałym tym pokoju.- To pana sprawa - powiedział do Porta Scatho.- Mnie chodzitylko to, aby wpłacono na konto mojego brata tysiąc rocznie, póki nieotrzymacie innych instrukcji.Krzysztof Tietjens odezwał się do Porta Scatho głosem, o którymwiedział, że brzmi sentymentalnie.Był bardzo wzruszony, wydało sięmu, że razem ze spontanicznym pojawieniem się kilku nazwisk zpamięci, i teraz wobec takiego świadectwa bankiera, los odwracał sięi ten dzień naprawdę należało odznaczyć czerwonym kamykiem.- Oczywiście, panie Scatho, nie wycofam od pana mojego żało-snego konta jeśli pan chce je trzymać.Pochlebia mi pan tym - urwał idodał: - Ja tylko chciałem uniknąć tych.rodzinnych komplikacji.Ale sądzę, że może pan powstrzymać wpłatę pieniędzy mojego brata.Nie chcę jego pieniędzy.- Do Sylwii rzekł - Lepiej ty załatwię drugąsprawę z Portem Scatho.Zwrócił się do Porta Scatho: - Jestemogromnie panu zobowiązany, Port Scatho.Niech pan przywiezielady Port Scatho wieczorem do Macmasterów, chociażby na minutę,przed jedenastą.- a do brata: - Chodz, Marek.Idę do ministerstwa.Porozmawiamy po drodze.Sylwia odezwała się prawie nieśmiało - i znowu chmurna myśl po-jawiła się w głowie Tietjensa:- Czy spotkamy się jeszcze?.Wiem, że jesteś bardzo zajęty.- Tak, przyjadę po ciebie do lady Job, jeśli nie przetrzymają mniew ministerstwie.Wiesz, że idę na kolację do Macmastera, ale raczejnie zostanę długo.- Poszłabym do Macmasterów, gdybyś to uznał za stosowne.Przyprowadziłabym Claudine Sandbach i generała Wade'a.Idziemyzobaczyć rosyjskich tancerzy, to wszystko.Moglibyśmy wyjść wcze-śniej.215 Tietjens potrafił szybko uporać się z takimi myślami.- Zrób tak - powiedział szybko.- Byłoby im miło.Poszedł do drzwi i wrócił.Jego brat prawie skończył.Odezwał siędo Sylwii, czując przy tej okazji radość:- Wymęczyłem parę słów z tej piosenki.Tak idzie:Somewhere or other there must surely beThe face not seen: the voice not heard.Prawdopodobnie jest tu  the voice not ever heard , żeby byłozgodnie z metrum.Nie wiem, jak się nazywa autor.Mam nadzieję,że w ciągu dnia je wymęczę.Sylwia zrobiła się całkiem blada.- Przestań! Och.przestań! - Po czym dodała zimno: - Nie róbsobie kłopotu - i otarła maluteńką chusteczką usta.Usłyszała piosenkę kiedyś na koncercie dobroczynnym i płakałasłuchając.Potem przeczytała słowa w programie i mało brakowało, aznowu by się rozpłakała.Ale program gdzieś zgubiła i nigdy więcejnie wpadły jej w ręce słowa.Ich echo pozostało w jej pamięci niczymcoś straszliwego, a zarazem pociągającego: jak nóż, który kiedyś po-chwyci i wbije sobie w pierś.IIIDwaj bracia przeszli dwadzieścia kroków po opustoszałym chod-niku Inn, nie odzywając się.Jeden i drugi miał twarz całkiem pozba-wioną wyrazu.Krzysztofowi wydało się, że jest w Yorkshire.Pojawiłsię mu Marek; stał na trawniku Groby, w meloniku, z parasolem,podczas gdy myśliwi przekroczyli trawnik i podchodzili pod górę nastanowiska.Prawdopodobnie Marek nigdy tak nie stał, ale w takiejpostaci zawsze jawił się przed oczyma brata.Marek rozmyślał nadzakładkami parasola - jedna z nich była nierówna.Z powagą rozwa-żał, czy powinien natychmiast rozpiąć i uporządkować parasol (cooznaczało wiele zachodu), czy poczekać, aż wróci do swego klubu,gdzie rozkaże portierowi, aby to od razu zrobił.To z kolei znaczyło,że musiałby przejść milę i ćwierć przez Londyn z nieporządnym pa-rasolem.Bardzo nieprzyjemne.- Gdybym był tobą - powiedział - nie pozwoliłbym temu facetowiz banku dawać sobie takich referencji.216 Krzysztof powiedział:- Ha!Pomyślał, że mając tylko jedną trzecią aktywności mózgu, nie mo-że mierzyć się z Markiem, ale nie miał ochoty na dyskusje.Przyjął, żeprzyjaciel brata, Ruggles, skonstruuje jakiś nieprzyjemny wniosek oprzyjazni Porta Scatho.Ale nie był tym zainteresowany.Marek do-znał niejasnego uczucia, że coś nie jest w porządku.- Dziś rano klubowi odesłano twój czek - powiedział.- Tak - odparł Krzysztof.Marek czekał na wyjaśnienia.Krzysztof ucieszył się, że wieść roz-niosła się w takim tempie: to potwierdziło wszystko, co powiedziałPortowi Scatho.Przyglądał się zajściu z dala.Zupełnie jakby oglądałjakiś sprawnie działający model mechaniczny.Marek czuł się bardziej zakłopotany.Przez trzydzieści lat przy-zwyczaił się do gadatliwego południa i zapomniał, że jeszcze istniejemilczenie.Jeśli w swym ministerstwie lakonicznie oskarżył urzędni-ka od transportu o niedociągnięcia albo gdy oskarżył - w podobnielakoniczny sposób - swą francuską kochankę o nadmiar dodatków nacodziennym kotlecie baranim, albo o nadmiar soli w wodzie, w którejgotowała mu kartofle, wysłuchiwał wiele wymówek albo zaprzeczeń,wypowiadanych energicznie i przez dłuższy czas.Przyzwyczaił sięwięc do myśli, że jest jedyną lakoniczną istotą na świecie.Nagleprzypomniał sobie z przykrością (i jednocześnie z zadowoleniem), żebrat był jego bratem.Nic nie wiedział o Krzysztofie, jako takim.Mogło się wydawać, żena małego braciszka patrzył z oddalenia, jakby stojąc w alejce, naprzeciwległym, końcu której rozrabiało dziecko.Nie całkiem praw-dziwy Tietjens, urodzony bardzo pózno, synek mamusi raczej niżojca.Matka była podziwu godną kobietą ale z południa.I dlategomiękka, duża.Starsze dzieci Tietjensów, gdy spotykały ich niepowo-dzenia, miewały pretensje do ojca, że nie ożenił się z kobietą z ichokolicy.A więc nie wiedział nic o tym chłopcu.Mówiono, że jest ge-niuszem - cecha ta rzadko występowała u krewnych.Podobna dogadatliwości! No, gadatliwy nie był.Powiedział:- Co zrobiłeś z tymi wszystkimi pieniędzmi, które ci zostawiłamatka? Dwadzieścia tysięcy, tak?217 Przechodzili wąską uliczką biegnącą wzdłuż domów w stylu grego-riańskim.Przy następnym placyku Tietjens zatrzymał się i popatrzyłna brata.Marek stał i pozwolił na siebie patrzeć.Krzysztof pomyślał: On ma prawo zadawać te pytania!.Zaszła jakaś dziwna zmiana, jak na filmie: ten człowiek stał sięgłową rodziny, on, Krzysztof został spadkobiercą.Ich ojciec już odczterech miesięcy był w grobie, ale w tej chwili umarł naprawdę.Krzysztofowi przypomniało się dziwne wydarzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl