[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale jakoś po roku zjawił się tu twój ojciec.Rzucił mi toswoje zawadiackie spojrzenie i już wiedziałam, że pragnę jego, więc nie miałw tej kwestii dużego wyboru. A gdyby chciał wrócić na wschód? Pojechałabym z nim.Nie kochałam jeszcze wtedy tej ziemi.Ważny byłtylko on i chyba pokochałam to miejsce razem z nim. Jenna zsunęła kapeluszna tył głowy, spojrzała na rządki marchwi i fasoli, na młode pomidory, a potem49RLTna pola zbóż i soi, na pastwiska. Myślę, że ty je pokochałaś, gdy tylkoprzyszłaś na świat. Nie wiem, gdzie rzuci mnie los.Tak wiele chciałabym się nauczyć izobaczyć.Ale zawsze będę tu wracać. Liczę na to. Jenna wstała. Daj mi motykę, idz do domu i się umyj.Ja jeszcze tu popracuję, a potem pomożesz mi przy kolacji.Lil ruszyła w stronę domu.Zdjęła po drodze kapelusz, żeby otrzepać go zpyłu o spodnie, zanim wejdzie do środka.Marzyła o gorącym długimprysznicu.Pomyślała, że gdy już pomoże matce w kuchni, porobi notatki ispisze swoje obserwacje.A jutro zawiezie film do miasta i odda do wywołania.Wśród rzeczy, na które oszczędzała, był aparat cyfrowy, ostatnia nowość.I laptop dodała w myślach.Przyznano jej stypendium, które miało pokryćwydatki na studia, ale wiedziała, że na wszystko nie starczy.Czesne, akademik, opłaty za ćwiczenia, podręczniki, dojazdy.Zbierze siętego.Dochodziła już prawie do domu, gdy usłyszała warkot silnika.Blisko,oceniła, już na terenie farmy.Obeszła dom, żeby zobaczyć, kto jedzie idlaczego z takim hałasem.Oparła ręce na biodrach, gdy zobaczyła na drodze motocykl.Motocykliści jezdzili po okolicy regularnie, zwłaszcza latem.Od czasu doczasu jeden czy drugi zapuszczał się tutaj, żeby zapytać o drogę albo o pracęna kilka dni.Większość zajeżdżała jednak bardziej niepewnie, pomyślała Lil,podczas gdy ten pruł prosto, jakby.Kask i gogle zasłaniały mu włosy i większą część twarzy.Ale ustarozciągnęły się w uśmiechu i Lil już wiedziała.Zmiejąc się głośno, wybiegłamu naprzeciw.On zatrzymał motocykl za pikapem ojca i przerzucił nogę nad50RLTramą, odpinając jednocześnie kask.Położył go na siodełku, odwrócił się izłapał ją niemal w powietrzu. Coop! Przytuliła się do niego mocno, gdy okręcił się z nią w miejscu. Przyjechałeś. Powiedziałem, że przyjadę. Może. Zciskając go, poczuła, że coś w niej wzbiera, jakby falagorąca.Był inny.Dojrzał.Nabrał tężyzny, tak że pomyślała o nim jak omężczyznie, nie o chłopcu. Powiedziałem i jestem. Postawił ją na ziemi i przyjrzał jej sięuważnie, wciąż uśmiechnięty. Urosłaś. Trochę.Ale chyba już na tym się skończy.Ty też się zmieniłeś.Był wyższy i potężniejszy, a kilkudniowy zarost przydawał mu seksapilu oceniła.Włosy, dłuższe, niż gdy widziała go ostatnim razem, wiły mu sięwokół twarzy, tak że jasnoniebieskie oczy wydawały się jeszcze bardziejprzejrzyste, wyrazistsze.Znowu zrobiło jej się gorąco.Odwrócił się, żeby spojrzeć na dom, i wziął ją za rękę. Wygląda tak samo jak dawniej.Okiennice są odmalowane, ale pozatym wygląda tak samo.Ty natomiast nie pomyślała.Niezupełnie. Od kiedy tu jesteś? Nikt nie mówił, że przyjechałeś. Od dziesięciu sekund.Zadzwoniłem do dziadków, kiedy dotarłem doSioux Falls, ale powiedziałem im, żeby nic wam nie mówili. Puścił jej dłoń,ale zaraz objął Lil ramieniem. Chciałem zrobić ci niespodziankę. Udało ci się.Naprawdę. Przyjechałem najpierw tu.51RLTWtedy uświadomiła sobie, że wszystko, czego pragnęła i co najbardziejkochała, znalazło się w zasięgu ręki. Wejdz do środka.Jest mrożona herbata.Od kiedy go masz?Zerknął za siebie na motocykl. Od prawie roku.Pomyślałem, że gdybym przyjechał tu na lato, fajnieby się jezdziło po okolicy.Przystanął u stóp schodów, uniósł głowę i przyjrzał jej się znowu. Co? Wyglądasz.dobrze. Nieprawda. Odgarnęła włosy, które potargały się pod kapeluszem opłaskim rondzie. Właśnie wróciłam ze szlaku.Zmierdzę.Gdybyś przyjechałpół godziny pózniej, zdążyłabym się umyć.On jednak tylko na nią patrzył. Dobrze wyglądasz.Stęskniłem się za tobą, Lil. Wiedziałam, że wrócisz. Poddając się, padła mu w ramiona izaniknęła oczy. Powinnam się domyślić, że przyjedziesz, kiedy zobaczyłampumę. Co takiego? Wszystko ci opowiem.Wejdzmy do środka, Coop.Witaj w domu.Gdy przyszli rodzice, przywitali się z Coopem i usiedli z nim w salonie,Lil pomknęła na piętro.Długi gorący prysznic, o którym marzyła, zamienił sięw ekspresowy.Tylko bez przesady nakazała sobie; lekko musnęła różempoliczki, pociągnęła rzęsy tuszem i nieznacznie pomalowała błyszczykiemusta.Ponieważ musiałaby czekać wieki, żeby włosy jej wyschły, jeszczewilgotne związała w koński ogon.52RLTPomyślała o kolczykach, ale uznała, że to byłoby już zbyt oczywiste.Czyste dżinsy i świeża bluzka postanowiła.Zwyczajnie, naturalnie.Serce waliło jej jak młotem.To było dziwne, dziwaczne, zaskakujące, ale cała płonęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]