[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przede wszystkim jestem sfrustrowany.Jedziesz do miasta?- Nie.Nie dzisiaj.Rozmawiałam z Flynnem.Zgodził się przez kilka godzinzaopiekować Simonem.Brak mu Moego, a Simon nie ma nic przeciwko spędzeniu częścisoboty na zabawie z Flynnem i psem.Bo ja.Chciałabym jeszcze raz pojechać do Zachodniej Wirginii, do lasu.Sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyłam.Mówię ci o swoich planach,ponieważ nie chcę, żebyś się martwił i denerwował.- Zawiozę cię tam.- Dobrze.- Ucisk w żołądku zelżał.- Nawet niezły pomysł.W drodze powrotnejmuszę się zatrzymać w pewnym miejscu, ale o tym jeszcze porozmawiamy.Byłabymwdzięczna, gdybyśmy wyruszyli w miarę szybko.- Daj mi pięć minut.- Dzięki.Pójdę doprowadzić Simona i Moego do porządku.Kiedy wyszła, Brad wyjął z zamykanej na klucz szuflady myśliwski nóż i palcemsprawdził ostrze.Zoe starała się zachowywać swobodnie, gdy wyjeżdżali z Valley.- Hm.Jedną ze spraw, o których chciałam z tobą porozmawiać, jest ZwiętoDziękczynienia.Malory wspomniała, że zamierzasz je spędzić tutaj.- To niezbyt dobra pora na wyjazd.- Nie.- Zwięto wypadało w przeddzień jej ostatecznego terminu.Za niecały tydzieńprzesypie się cały piasek w klepsydrze.- Zastanawiałam się, czyby ci odpowiadało,gdybyśmy wszyscy siedmioro urządzili je u ciebie.Jadalnia Malory nie jest jeszcze gotowa, atwoja i tak jest większa.Mogłabym wziąć na siebie przyrządzenie kolacji i.- Tak.- Dotknął jej dłoni.- Bardzo mi to odpowiada.Jeśli zajmiesz się gotowaniem, jazrobię zakupy.Przygotuj listę.- To uprości sprawę.Mamy niewiele czasu.Spojrzał na nią uważnie.- Czasu nam wystarczy.- Liczę na to.Jest jeszcze coś, w czym mógłbyś mi pomóc.Chcę zajrzeć do schroniskai wybrać szczeniaka dla Simona.Po Zwięcie Dziękczynienia, gdy.to wszystko się skończy,pojadę po niego.Powiedzieli, że zatrzymają go dla mnie przez tydzień.- Dlaczego nie wezmiesz go od razu?- Istotnie, świetny pomysł: chłopiec, wielkie psisko i mały szczeniak uganiający się potwoim domu.Szczeniak, który siusiałby ci na dywany i obgryzał wszystko, co się da.Zaczekamy, aż wrócimy do siebie.- Logiczne - skwitował Brad i nie drążył tematu.Pokazała mu, w którym miejscu należy skręcić z głównej drogi w boczną, a potempoprosiła, by zatrzymał się na skraju pola, tak jak ona poprzednim razem.- Piękna okolica.- Piękna.- Zoe wysiadła z auta, a rześkie powietrze natychmiast zaróżowiło jej policzki.- Kocham wzgórza.Nigdy nie chciałam mieszkać gdzieś, gdzie nie byłoby wzgórz.Idrzew.Prześliznęła się między drutami ogrodzenia.- Bawiłam się w tym lesie, kiedy byłam mała i chodziłam tam pomarzyć, kiedy byłamstarsza.- O czym marzyłaś?- Och, o miejscach, które odwiedzę, rzeczach, które zobaczę, ludziach, którychpoznam.- O chłopakach?- Rzadko.I chyba pózniej niż większość dziewczyn.Myślałam sobie, że za nic wświecie nie ugrzęznę w domu z mężem i gromadką dzieci, nie robiąc i nie przeżywającniczego wyjątkowego.Może satysfakcja mamy była uzasadniona.- Nie była.- Miałam po dziurki w nosie opiekowania się siostrami i bratem, pomagania w domu.Zamartwiania się o rachunki i o to, czy wystarczy jedzenia dla wszystkich.Zanim skończyłamdwanaście lat, ostatnią rzeczą, o jakiej myślałam, byli chłopcy, śluby i dzieci.Nawet niebawiłam się lalkami.Wziął ją za rękę, gdy zbliżyli się do drzew.- A czym się bawiłaś?- Narzędziami i farbami.Lubiłam majsterkować.Oddałam swoje lalki Joleen i Mazie.Nie było sensu opiekować się kimś na niby, skoro robiłam to naprawdę.Boże, pragnęłam sięstąd wyrwać.Tak bardzo pragnęłam, Bradleyu, a potem pojawił się James.Nie oczekiwałamciąży, ale.nie jestem pewna, czy nie zaświtało mi w głowie, że mimo wszystko mężczyzna idzieci to jedyny sposób, żeby stąd uciec i osiągnąć więcej.- A jeśli nawet, co z tego? - Przystanął, gdy znalezli się na skraju lasu.- Co z tego,Zoe? Miałaś szesnaście lat.- Nie zajmujemy się przeszłością, chcę, abyś wiedział, że nie patrzę na ciebie, tak tomogę określić, jak na sposób, by osiągnąć więcej.- Chwyciła obie jego dłonie, ścisnęłamocno.- Chcę, żebyś o tym wiedział, zanim wejdziemy do lasu.- Wcale tak nie myślałem.Cholera, nawet siłą nie potrafię cię zmusić, żebyś przyjęłacoś więcej.- By uspokoić Zoe i siebie, uniósł jej dłoń i przytulił do ust.- Aleja przyjąłbymwięcej od ciebie.Pragnę czegoś więcej.- Gdybym mogła ofiarować komukolwiek więcej, tym kimś byłbyś ty.- Otoczyła goramionami, przywarła do niego.- Jesteś najlepszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkałam i to mnie najbardziej przeraża.- Najwyższy czas, żebyś mi pozwoliła samemu martwić się o siebie.- Jeszcze tylko kilka dni - mruknęła, oderwała się od Brada, wzięła go za rękę iwkroczyła w las.- Wtedy zobaczyłam tu białego jelenia - powiedziała - i tylko jego.Dobrzesię tu czułam.Spokojnie.Tutaj poczęłam Simona.To dla mnie dobre, ważne miejsce.- Więc dla mnie również.- Ruszyła ścieżką, którą szła poprzednio, lecz teraz nie pojawił się biały jeleń ani niemiała poczucia, że dzieje się coś ważnego.Gdy wyszli spomiędzy drzew na wysypanyżwirem plac, Zoe ponownie przystanęła.- Teraz zajrzę do mamy.Nie musisz iść ze mną.- Nie chcesz, żebym ją poznał?Spoglądając na przyczepy, wypuściła powietrze z płuc.- Właściwie czemu nie.Sobota to dla niej pracowity dzień.Prawdopodobnie będziemiała klientki, więc nie zabawimy długo.Jakieś dzieci kołysały się na zardzewiałej huśtawce, a mieszaniec dobermana,uwiązany na grubym łańcuchu, ujadał groznie, jak gdyby zdążył już zakosztować krwi.Zprzyczepy po lewej dobiegały odgłosy zażartej kłótni, a po prawej na rozchwianym schodkuprzysiadła dziewczynka, śpiewając lalce kołysankę.Uniosła oczy i obdarzyła Bradleyapowolnym, uroczym uśmiechem.- Usypiam Cissy - poinformowała szeptem.Przykucnął i przechylił głowę,przyglądając się lalce.- Jest bardzo ładna.- To moje słodkie maleństwo.Za plecami dziewczynki otworzyły się drzwi i wyszła młoda kobieta ze ścierką donaczyń w ręku.Jej oczy spoglądały nieufnie.- Mogę w czymś pomóc? - Położyła dłoń na ramieniu dziecka.- Właśnie podziwialiśmy Cissy - odparł Brad.- Jestem Zoe, córka Crystal McCourt.- Rozumiejąc ostrożność matki, Zoe stanęłaobok Brada, dotknęła jego barku.- Wpadliśmy ją odwiedzić.- Och.- Kobieta wyraznie się odprężyła.- Miło mi państwa poznać.Trochę sięprzestraszyłam.Chloe wie, że nie wolno jej rozmawiać z nieznajomymi, ale nie potrafi siępowstrzymać.Ufa każdemu.Proszę pozdrowić panią McCourt i podziękować jej ode mnie, żetak ładnie podcięła Chloe włosy.- Dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl