[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zamknął cię w celi, a ty mimo to go chcesz? - dziwiłsię Michaił.- Jak by ci powiedzieć.- Bess oblizała wargi.- Twójbrat to bardzo oryginalny facet.Jurij roześmiał się gromko, poklepał syna po ramieniu.- Ach, te kobiety! - zawołał.- Wszystkie takie same.- Dziękuję, tatusiu - wyjąkał Aleksij.374 - To miło, kiedy kobiety cię lubią.- Puścił oko dożony.- Wtedy starczy sobie którąś upatrzyć i już jest twoja.- Zapomniałeś, że to ja ciebie wybrałam.- Nadiapodała Nickowi herbatniki.- Zawsze byłeś powolny.-Szukała odpowiedniego słowa.- Jak niedzwiedz.- Wcale sięnie przejmowała oburzonym posapywaniem Jurija.- Niestarał się o mnie, to ja się musiałam o niego postarać.- Gdzie tylko się obrócę, tam i ona.Na każdym kroku.- Popatrzył na żonę z czułością.- W całej wiosce nie byłoładniejszej dziewczyny niż Nadia.No i w końcu była moja.- Spodobały mi się twoje wielkie ręce i nieśmiałeoczy.- Nadia uśmiechnęła się.Miała piękny uśmiech.- Za tomoi chłopcy są bardzo śmiali w stosunku do dziewcząt.- Po co tracić czas? - Aleksij dotknął policzka Bess.Zaskoczył ją tym gestem.Osłupiała dopiero, kiedy jąpocałował.Nie zwyczajnie, szybko, jak na powitanie, alenamiętnie.Tak długo, że Bess zakręciło się w głowie.Nie wiedziała, że nie miał zwyczaju całować kobietpublicznie, a już na pewno nie przy rodzinnym stole.Niemiała pojęcia, że tym gestem mówił swoim bliskim, żewreszcie znalazł właściwą kobietę, tę jedyną, którą pokochałi z którą chciał przejść przez życie.Rozległy się wiwaty, dobroduszne dogadywania,życzenia szczęścia.Bess nie bardzo wiedziała, jak sięzachować.- Rzeczywiście - powiedziała z niemałym trudem.-Wcale się nie krępują.Nadia ukradkiem otarła łzy.Ostatnie z jej dzieciznalazło wreszcie swoją drugą połowę.- Witaj w domu.Bess - powiedziała, wznosząckieliszek wina.Speszona Bess także podniosła swój kieliszek.375 - Dziękuję.- Wypiła łyk świetnego trunku.Wcale nie musiała się wysilać, żeby polubić tęrodzinę.Byli bardzo otwarci, doskonałe się rozumieli iświetnie się czuli w swoim towarzystwie.W rodzinnymdomu Bess taka swoboda podczas rodzinnego obiadu byłabynie do pomyślenia.Czyżby tego właśnie mi brakowało, zastanawiała się.Może dlatego jako dziecko byłam całkowicienieprzystosowana społecznie.I może dlatego teraz, już jakoosoba dorosła, jestem taka towarzyska.Nadrabiam straconyczas.Zrobiło jej się smutno.Odrobinkę, bo trudno było nieżałować choć trochę, kiedy się na własne oczy widziało, jakdobrze jest mieć taką rodzinę jak ta.Bess chciała to wszystko zapamiętać na zawsze.Podniosła głowę i wtedy dostrzegła wpatrzone w siebie oczyMichaiła.Tym razem się uśmiechnęła.- Znowu zaczynasz?- Chcę cię rzezbić.- Zwariowałeś?- Nie.Chcę wyrzezbić twoją twarz.- Wyciągnął rękęnad stołem, dotknął nosa Bess.Nikt nie przerwał rozmowy,nikt się nawet nie zdziwił.Jakby nie było nic niezwykłego wtym, że Michaił publicznie dotyka obcej kobiety.-Fascynująca.Najlepszy będzie mahoń.Bess cierpliwie znosiła obracanie swej twarzy to w tę,to w drugą stronę.Nawet ją to bawiło.- To jakiś żart - bardziej stwierdziła, niż zapytała.- Michaił nigdy nie żartuje ze swojej pracy - zapewniłają Sydney.- Nie rozumiem tylko, dlaczego dopiero terazpoprosił cię, żebyś mu pozowała.- Mam mu pozować? - Bess pokręciła głową.Dopiero376 po chwili dotarło do niej, z kim ma do czynienia.- Ze też odrazu nie skojarzyłam! Stanislaski.Ten rzezbiarz.Widziałamtwoje prace.Rewelacyjne.- Jeżeli zgodzisz się pozować, to dam ci jedną rzezbę.Sama sobie wybierzesz.- Jasne, że się zgadzam.Kiedy zaczynamy?- Zaraz po obiedzie.- Uradowany Michaił zabrał się zpowrotem do jedzenia.- Ona jest bardzo piękna - zwrócił siędo Aleksija.Powiedział to tak obojętnie, że Bess musiała sięroześmiać.- Gdyby nie twoja żona, pomyślałabym, że Stanislascymają nieco dziwaczny gust.Michaił musnął złote włosy Sydney, przesunął dłoniąpo jej pięknej twarzy.- Są różne rodzaje piękności - stwierdził filozoficznie.Na drugim końcu stołu powstało zamieszanie.- Jak często? - pytała Nadia, pochylona nadnajmłodszą córką.- Co osiem minut - odparła Rachel, dysząc ciężko.-Na razie nie są jeszcze bardzo mocne.- Co się stało? O czym wy mówicie? - Zack spojrzałna żonę i osłupiał.- Boże wielki! Teraz? Dlaczego teraz?- Jeszcze nie w tej chwili - pocieszyła go Rachel.Obiecała sobie, że zachowa spokój, i postanowiła dotrzymaćsłowa.Wzięła głęboki oddech.- Myślę, że zdążysz jeszczezjeść kawałek szarlotki.- Rachel rodzi! - zawołał przerażony.- Nie jesteśmy przygotowani.- Nick zerwał się narówne nogi.- Wszystko zostało w domu.Ja miałem dzwonićdo lekarza, ale nie mam przy sobie jego numeru.- Mama zna numer - uspokoiła go Rachel.- Nie mapowodu do paniki, chłopaki.To jeszcze trochę potrwa.377 - Natychmiast jedziemy do szpitala - zarządził Zack.-Chyba powinniśmy już jechać?- zwrócił się o pomoc doteściowej.- Tak będzie najlepiej.- Nadia uśmiechnęła się.- Ale mamusiu.- protestowała Rachel.Matka powiedziała coś po ukraińsku i Rachelzamilkła, bo Nadia jak zwykle miała rację.Przede wszystkimtrzeba było uspokoić przerażonego małżonka.- Niech Rachel położy nogi wyżej - rozkazał Michaił.- Tobie to pomagało, prawda, kochanie?- Prawda - zgodziła się Sydney.- Ale można z tympoczekać, aż dojedziemy do szpitala.- Dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć.- Aleksijpędził do telefonu.- Ja zadzwonię.- Siadaj.- Zniecierpliwiona Rachel machnęła ręką.-Jeszcze tylko glin mi tu trzeba.- Sprowadzę karetkę - upierał się Aleksij.- Nie zachorowałam, tylko rodzę.- Zawiozę ją furgonetką.- Jurij już był przy Rachel,gotów nieść córeczkę na rękach choćby i do samego szpicla.-Nic się nie bój, malutka, tatuś się wszystkim zajmie.Podczas gdy mężczyzni się sprzeczali, Nadia cichutkoposzła do kuchni, zadzwoniła do lekarza, a potem doNataszy, swojej najstarszej córki.- Wiem, co trzeba robić - przekonywał AleksijaMichaił.- Już to przeżyłem.- Ha! - Jurij walnął się pięścią w szeroką pierś, odsunąłsynów na bok.- Ja cztery razy.Wy nic nie wiecie.- Kamera! - Nick złapał się za głowę.- Trzebapojechać po kamerę.- Podać ci wody, kochanie? A może soku? - dopytywałsię Zack.Zbladł jak płótno, gdy Rachel znów jęknęła.-378 Znowu? Chyba jeszcze nie minęło dziesięć minut?- Złamiesz mi rękę.- Rachel uwolniła się z uścisku ibłagalnie spojrzała na Sydney.- Dobra, chłopaki, z drogi.- To była cała Sydney:stalowa dłoń w atłasowej rękawiczce.Właśnie dzięki tymcechom odnosiła tak wielkie sukcesy w interesach.- Aleksij.Idz do sypialni i przynieś siostrze poduszkę na podróż.Jurij.Przyprowadz furgonetkę pod ganek.Nick.Ty, Michaił i Griffpojedziecie do was po rzeczy Rachel.Spotkamy się wszpitalu.- Jak się tam dostaniecie? - chciał wiedzieć Michaił.- Moim samochodem - zgłosiła się na ochotnika Bess.Była szczęśliwa, że też może odegrać rolę w tym rodzinnymdramacie.- Doskonale.- Sydney pocałowała męża w policzek iwypchnęła go za drzwi.- Ruszajcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl