[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślisz, że poświęcenie Bambi dałoby Dentowi moc, którejpotrzebował, żeby wi ęzić Twisse'a przez trzysta lat? %7łeby przekazać to,co dał mnie, Calowi i Gage'owi, kiedy nadszedł czas? Takie pytania sobiezadałem, Layla.I nie sądzę, żeby łania wystarczyła.- Przerwał, bo nawetteraz ta myśl przyprawiała go o mdłości.- Kazał Hester uciekać.W nocsiódmego lipca tysiąc sześćset pięćdziesiątego drugiego roku, po tym, jakgo oskarżyła, kazał jej biec.Ty nam to opowiedziałaś.- Tak, kazał jej uciekać.- Wiedział, co się wydarzy.Wiedział nie tylko, że zamknie Twisse'aw innym wymiarze na kilka wieków, ale też jaką zapłaci za to cenę.Layla, wpatrywała się w niego, przyciskając dłoń do serca.- Ludzie, którzy przyszli do Kamienia Pogan.- Około dwunastu, z tego, co wiemy.To sporo krwi.Wielka ofiara.- Myślisz, że on ich użył? - Powoli, ostrożnie, usiadła na krześle.- Sądzisz, że ich zabił? Nie Twisse, lecz Dent.- Myślę, że pozwolił im umrzeć, co według prawa jest inaczejkwalifikowane.Jako adwokat mógłbym to nazwać bezpośrednimnarażeniem na utratę życia z małym wyjątkiem kwestii intencji.Wykorzystał ich śmierć.- Głos miał ponury.- Myślę, że użył ognia zniesionych przez nich pochodni i tego, który sam wzniecił, żeby ichunicestwić i wypalić ziemię, czerpiąc z tego aktu siłę, której potrzebowałdo osiągnięcia swego celu.%7ładen strażnik przed nim nic takiego nieuczynił.Z twarzy Layli odpłynął cały kolor, tylko nieziemsko zielone oczybłyszczały.- Jeśli to prawda, to kim on był? Kim my jesteśmy?- Nie wiem.Może potępionymi, jeśli wierzysz w potępienie.Jawierzę już od prawie dwudziestu jeden lat.- Myśleliśmy, przypuszczaliśmy, że tamci ludzie, tamtej nocy,zginęli z powodu Twisse'a.- Może tak po części było, nawet jeśli moja teoria jest słuszna.Ilu znich poszłoby do Kamienia Pogan, żeby zabić Gilesa Denta i AnnHawkins, gdyby nie byli pod wpływem Twisse'a? Ale jeśli odłożymy tona bok i popatrzymy na szarości, to czy nie jest możliwe, że Dent gowykorzystał? Według pamiętnika wiedział, co się wydarzy.Odesłał Ann,żeby chronić ją i synów - wtedy był białym pionkiem.Ale jeśli odebrałżycie pozostałym, to na tej bieli jest sporo krwi.- To ma potworny sens.Aż mi niedobrze.- Musimy się temu przyjrzeć, może wtedy zrozumiemy, copowinniśmy zrobić.- Patrzył na jej zszokowaną minę.- Skończ na dzisiaj iidz do domu.- Nie minęła jeszcze druga.Mam sporo pracy.- Przez klika godzin mogę sam odbierać telefony.Idz na spacer,zaczerpnij powietrza.Zdrzemnij się, wez gorącą kąpiel, cokolwiek.Layla powoli wstała z krzesła.- Tak właśnie o mnie myślisz? %7łe rozsypię się po pierwszymklapsie? %7łe nie potrafię albo nie chcę stawić temu czoła? Potrwało chwilę,zanim stanęłam na nogach po moim przyjezdzie do Hollow - powieś mnie- ale teraz stoję już mocno.Nie potrzebuję cholernej kąpieli, żeby ukoićskołatane nerwy.- Mój błąd.- Nie oceniaj mnie zbyt nisko, Fox.W moich żyłach płynie krewtego sukinsyna, nieważne jak rozcieńczona.Na dłuższą metę może sięokazać, że lepiej radzę sobie ze złem niż ty.- Być może.Ale nie oczekuj, żebym pragnął się o tym przekonać.Teraz może lepiej rozumiesz, dlaczego nie wspominałem o tym wczoraj,chyba że po prostu chcesz się dalej wkurzać.Layla zamknęła oczy, żeby się uspokoić.- Nie, nie chcę być zła i tak, rozumiem.- Zrozumiała też, co miałana myśli Quinn, kiedy ją ostrzegała.Pracować razem, sypiać i walczyć.Topoważne wyzwanie dla związku.- Trudno mi oddzielić różne poziomy, na których ze sobą jesteśmy -powiedziała ostrożnie.A jeszcze trudniej, gdy granice się zacierają.-Kiedy weszłam, powiedziałeś, że czujesz się przytłoczony.Ty też mnie przytłaczasz, Fox, na wielu płaszczyznach.Dlatego tracęrównowagę.- Ja nie odzyskałem równowagi, odkąd cię poznałem.Spróbuję cięzłapać, kiedy się potkniesz, jeśli ty zrobisz dla mnie to samo.I czyż wszystko nie zostało powiedziane? Layla popatrzyła nazegarek.- Och, popatrz tylko.Prawie skończyła mi się przerwa.Zostałotylko kilka minut.Cóż, lepiej dobrze je wykorzystać.Obeszła biurko i pochyliła się.- Tak przy okazji, ty też masz przerwę, więc przez następne półminuty to biuro jest zamknięte.- Pocałowała Foxa w usta, przesuwająckoniuszkami palców po jego twarzy aż do linii włosów.I w ten sposób, pomyślała, choć to bardzo dziwne, znowuodzyskała równowagę.Prostując się, ujęła na chwilę jego dłoń w swoje ręce, po czym sięodsunęła.- Pani Mullendore prosiła o telefon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]