[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo to nie jest ani trochę jaśniej i przy-jemniej, tylko wciąż ponuro i wilgotno, z gęstą mgłą ścielącą się po ziemi i dła-wiącą oddech w piersiach i z wszechobecną chlapą, powstającą ze spadłych znieba śnieżynek, które nim dosięgną ziemi, rozpaczliwie czepiają się gałęzi drzewi występów w murach, za wszelką cenę chcąc ocalić dziewiczość.Kiedy Artur zakrada się do mojej komnaty, ślizga się niczym akrobata na lo-dowisku, a dzisiejszego ranka, gdy wracał do siebie, nieomal zostaliśmy nakryci,albowiem stracił równowagę, przewrócił się i w złości zaklął tak głośno, że usły-szał go strażnik na sąsiedniej wieży.Gwardzista wystawił głowę zza blanki i za-krzyknął: Stój, kto idzie?", na co musiałam odkrzyknąć, że to tylko ja karmięzgłodniałe ptaki.Skulony na zimnej ziemi Artur zagwizdał cichutko i szepnął domnie, że jest bardzo wygłodniałym rudzikiem, co doprowadziło nas oboje do chi-chotów.Wydaje mi się, że strażnik coś podejrzewał, lecz z tego czy innego powo-du postanowił nie drążyć sprawy.RLTDzisiaj Artur jezdzi po okolicy ze swoimi doradcami, szukając dobrego miej-sca na nowy młyn, póki poziom wody w rzece jest wysoki, aczkolwiek nurt nadalblokują zwały topniejącego śniegu i lodu, także Teme wygląda niczym nieświeżysorbet.Lady Margaret i ja zostałyśmy na zamku i zabijamy czas graniem w karty.Chociaż jest szaro i brzydko, chociaż doskwiera mi wszędobylska wilgoć inawet mury zamku zdają się ronić Izy, czuję się szczęśliwa.Kocham Artura tak,że mogłabym zamieszkać z nim wszędzie i w każdych warunkach, poza tym wkońcu przyjdzie wiosna, a po niej łato.Wtedy również będziemy szczęśliwi, wiemto na pewno.Pukanie do sekretnych drzwi rozległo się pózno w nocy.Catalina poderwałasię i otwarła je na rozcież. Kochany mój, gdzieżeś się podziewał tyle czasu? Przestąpił próg i za-mknąwszy ją w ramionach, wycisnął na jejwargach soczysty pocałunek.Doleciał ją lekko kwaskowy zapach wina. Nie mogłem się ich pozbyć wyznał mimo że od trzech godzin pró-bowałem.Tak bardzo mi było do ciebie tęskno.Wziął ją na ręce i zaniósł do łoża. Ale Arturze protestowała słabo. Nie chciałbyś raczej. Chcę ciebie. Opowiedz mi historię. Nic jesteś śpiący? Nie.Pragnę znów usłyszeć tę pieśń o Maurach poddających Malagę.Catalina zaśmiała się dzwięcznie. Chodzi ci o bitwę pod Alhamą.No dobrze, zaśpiewam parę zwrotek, lecznie wszystkie, bo jest ich bardzo dużo. Zaśpiewaj wszystkie, proszę. Ale to by zajęło resztę nocy zaprotestowała. Mamy całą noc dla siebie, Bogu niech będą dzięki przypomniał jej z ra-dością w głosie. Mamy tę noc i wszystkie następne, aż do końca naszych dni. Ta pieśń została zakazana rzekła szeptem. Zakazała jej moja matka. Więc skąd znasz jej słowa? zaciekawił się natychmiast.RLT Od służących odparła, machając ręką. Moja piastunka była moryską iczęsto się zapominała.Nie pamiętała, kim jest, kim się stała, ani kim ja jestem, iśpiewała przy mnie. Kto to są moryskowie? chciał wiedzieć Artur. I dlaczego twoja mat-ka zakazała śpiewać tę pieśń? Moryskowie to po hiszpańsku mali Maurowie wyjaśniła. Tak nazywamy Maurów, którzy mieszkają w Hiszpanii.Są inni niż ci zAfryki czy Azji, łagodniejsi, dlatego mówimy na nich mali Maurowie".Kiedywyjeżdżałam do Anglii, nazywali siebie mudejarami, mudajjan, czyli tymi, któ-rym pozwolono zostać. Którym pozwolono zostać? Mimo że byli u siebie? Oni nigdy nie byli u siebie w Hiszpanii! zaprzeczyła żywo. Hiszpania jest nasza, nie ich! A jednak żyli w niej przez siedem wieków przypomniał Artur. Kie-dy Hiszpanie co najwyżej hodowali kozy w górach, oni wznosili pałace i budo-wali trakty, i zakładali uczelnie.Sama mi o tym opowiadałaś. No tak, ale teraz już Hiszpania należy do nas odrzekła.Zaklaskał wdłonie niczym sułtan. Zaśpiewaj mi, Szeherezado poprosił ponownie. Po francusku, mój tybarbarzyńco, żebym mógł coś zrozumieć.Catalina złożyła dłonie jak do modlitwy, po czym skłoniła się nisko. To mi się podoba! wyszczerzył się Artur. Nauczyłaś się tego w ha-remie?W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła zalotnie, uniosła głowę i zaczęła nucić.%7łegnaj, Alhamo; żegnajcie, przyjaciele!Chrześcijanie zdobyli Alhamę.Starzec pyta swego króla:Czemu zawodzisz, panie?%7łegnaj, Alhamo! %7łegnaj!Białobrody imam rzecze:Panie mój, to twoja zasługa.W tę czarną godzinę wysiekłeś Abenceragów,Kwiat Granady.%7łegnaj, Alhamo! %7łegnaj!RLTNie stanie Granady, nie stanie królestwa,Nie stanie życia.%7łegnaj, Alhamo; żegnajcie, przyjaciele! Chrześcijanie zdobyli Alhamę.Zamilkła na parę chwil. I to była prawda.Nieszczęsny Boabdil opuścił Alhambrę, poddał niezdo-byty Czerwony Fort, wyniósł klucze do miasta na jedwabnej poduszce, pokłoniłsię i przekazał je mym rodzicom, po czym odjechał.Ludzie powiadali, że gdyzatrzymał się w górach i obejrzał na swe królestwo, swe cudne królestwo, i za-płakał, jego matka rzekła mu, że teraz może tylko płakać jak niewiasta po tym,czego nie potrafił utrzymać jako mężczyzna.Artur pisnął z uciechy po szczenięcemu. Naprawdę tak powiedziała? uderzył dłonią w udo.Catalina podniosłanań wzrok zasmucona. To bardzo tragiczna historia. Tak, wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]