[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy jednak dziewczynkawypowiedziała ostatnie słowa, Will umilkł, ze strachu oparł się o ścianę kolegium, a twarzstraszliwie mu pobladła. Co wiesz o moim ojcu?  spytał bardzo cicho. Nic nie wiem  odpowiedziała Lyra równie cicho. Wiem tylko, że go szukasz.Jedynie o to spytałam. Kogo spytałaś?! Oczywiście aletheiometr.Minęła chwila, zanim chłopiec przypomniał sobie, o czym mówi jego towarzyszka.Nadal jednak patrzył tak gniewnie i podejrzliwie, że dziewczynka wyjęła przyrząd z plecaka ipowiedziała: No dobrze, pokażę ci.Usiadła na kamiennym krawężniku otaczającym trawnik na środku placu, pochyliłagłowę nad złotym przyrządem i zaczęła ustawiać wskazówki; jej palce poruszały się zbytszybko, aby Will dostrzegł wszystkie szczegóły.Potem przerwała na chwilę i w tym czasie cienka igła zaczęła się poruszać wokół tarczy, zatrzymując się w niektórych miejscach.Układwskazówek zmieniał się bardzo szybko.Will rozglądał się ostrożnie, na szczęście pobliżu niebyło nikogo, a w oddali stała jedynie grupka turystów, którzy spoglądali w górę nazaokrągloną kopułę budynku; po chodniku toczył swój wózek sprzedawca lodów, jednak jegouwagę zaprzątało coś innego niż dwoje dzieci.Lyra zamrugała powiekami i westchnęła, jak gdyby budziła się ze snu. Twoja matka jest chora  odezwała się cicho. Lecz nic jej w tej chwili nie grozi.Opiekuje się nią twoja znajoma.Wziąłeś jakieś listy i uciekłeś.W twoim domu byłmężczyzna, chyba złodziej.Zabiłeś go.Szukasz ojca i. Już dobrze, przestań  burknął Will. Wystarczy.Nie masz prawa grzebać w moimżyciu.Nigdy więcej tego nie rób.To szpiegowanie. Wiem, kiedy przestać pytać  obruszyła się. Zresztą, aletheiometr czasem sięzachowuje prawie jak człowiek.Widzę, że się na mnie złości albo nie chce mi czegośpowiedzieć.Wyczuwam to.Zrozum jednak, że gdy się wczoraj pojawiłeś, dla własnegobezpieczeństwa musiałam zapytać, kim jesteś.Musiałam! Wtedy urządzenie powiedziało mi. Jeszcze bardziej zniżyła głos. Powiedziało, że jesteś mordercą, a ja pomyślałam, że wtakim razie mogę ci zaufać.Nie zadałam do tej pory innych pytań i jeśli nie chcesz, nie zrobiętego.Aletheiometr nie jest moim prywatnym fotoplastykonem.Gdybym szpiegowała ludzi,przestałby działać.Wiem o tym tak samo dobrze, jak znam mój Oksford. Mogłaś mnie po prostu spytać.Urządzenie nie powiedziało ci, czy mój ojciec żyje? Nie, ponieważ nie spytałam.Siedzieli w milczeniu.Will ze znużeniem ukrył twarz w dłoniach. No cóż  odezwałsię w końcu. Najwyrazniej musimy sobie nawzajem zaufać. Zgadza się.Ja ci ufam.Chłopiec ponuro pokiwał głową.Był bardzo zmęczony ale w tym świecie nie mógłsobie pozwolić nawet na chwilę snu.Lyra nie była osóbką zbyt spostrzegawczą, jednak coś wzachowaniu chłopca zastanowiło ją  widziała, że się boi, lecz panuje nad strachem;przypadkowo postępował zgodnie z zaleceniami Iorka Byrnisona: tak samo jak Lyra przedrybiarnią nad zamarzniętym jeziorem. Wiedz, Willu, że nie wydam cię nikomu  dodała. Przyrzekam. To dobrze. Zdarzyło mi się to już wcześniej.Zdradziłam kogoś.Nigdy nie zrobiłam niczegogorszego niż to.Ponieważ sądziłam, że mu ratuję życie, zabrałam go w najbardziej dla niegoniebezpieczne miejsce na ziemi.Do dziś nienawidzę siebie za swoją głupotę.Postaram się z całych sił zapanować nad własnymi reakcjami.Nie zapomnę się i nie zdradzę nikomu tego, coo tobie wiem.Chłopiec nie odezwał się.Przetarł oczy i zamrugał szybko, walcząc z sennością. Przez pewien czas nie możemy wrócić przez okienko  zauważył. Nie powinniśmyz niego korzystać w świetle dziennym.Nie wolno nam ryzykować.Ktoś mógłby naszobaczyć.Teraz musimy więc jakoś przeczekać te kilka godzin. Jestem głodna  powiedziała Lyra.Will przez chwilę się zastanawiał. Już wiem! Możemy pójść do kina! Gdzie? Pokażę ci.Tam też możemy kupić jedzenie.Kino znajdowało się blisko centrum miasta, dziesięć minut piechotą od placyku, naktórym siedzieli.Will zapłacił za bilety, a w środku kupił hot dogi, popcorn i colę.Wzięlijedzenie, weszli na widownię i usiedli.Film właśnie się zaczynał.Lyra była zachwycona.Widziała wyświetlane na ścianie fotogramy, jednak nic w jejświecie nie przygotowało jej na fenomen kina.Aapczywie pochłonęła hot doga i popcorn,niemal jednym łykiem wypiła colę, aż nie mogła złapać tchu.Co chwila wybuchała śmiechemna widok postaci na ekranie.Na szczęście pełna dzieci widownia zachowywała się równiehałaśliwie, toteż podniecenie Lyry nie zwracało uwagi.Will z kolei natychmiast zapadł w sen.Obudziły go odgłosy szurania.Ludzie wstawali i wychodzili.Chłopiec zamrugałoczyma.Jego zegarek wskazywał kwadrans po ósmej.Lyra wstała, ociągając się. To najlepsza rzecz, jaką widziałam w życiu  oznajmiła. Nie wiem, dlaczego niewynaleziono kina w moim świecie.Niektóre nasze wynalazki są lepsze niż wasze, ale żadennie dorównuje temu!Will nawet nie pamiętał, jaki film wyświetlano.Na dworze nadal było jasno.Naulicach panował ruch. Chcesz obejrzeć jeszcze jeden film? Tak!Poszli do następnego kina, które znajdowało się kilkaset metrów dalej, za rogiem.Lyra usiadła, kładąc stopy na siedzeniu fotela, i otoczyła rękoma kolana.Will ponowniezapadł w drzemkę.Kiedy wyszli po filmie, do północy została ponad godzina  zdaniemchłopca, pora była zupełnie odpowiednia.Lyra znowu zgłodniała, kupili więc w budce hamburgery (kolejna nowość dladziewczynki) i zjedli je po drodze. U nas zawsze się siedzi przy jedzeniu.Nigdy nie widziałam, żeby ktoś szedł i jadł  trajkotała Lyra. Twój świat bardzo się różni od naszego.Na przykład ruch uliczny.Nielubię go.Lubię natomiast kino i hamburgery.Bardzo je lubię.I tę uczoną, doktor Malone,która nauczy mówić swój komputer.Wiem, że jej się uda.Wrócę do niej jutro i zobaczę, jaksobie radzi.Założę się, że potrafię jej pomóc.Zapewne mogłabym również skłonić ludzi zkomisji, aby przyznali jej potrzebne fundusze.Wiesz, jak sobie poradził mój ojciec, LordAsriel? Oszukał.Dzieci szły Banbury Road i podczas drogi dziewczynka opowiadała Willowi o nocy,kiedy schowała się w szafie i obserwowała, jak Lord Asriel pokazuje Uczonym z Jordanaodciętą głowę Stanislausa Grummana umieszczoną w próżniowym pojemniku.A ponieważchłopiec przysłuchiwał się z zaciekawieniem, Lyra opowiedziała mu resztę swojej historii od dnia, w którym uciekła z mieszkania pani Coulter, aż do tego strasznego momentu, gdyzrozumiała, że nieświadomie przywiodła Rogera na śmierć wśród lodowych klifówSvalbardu.Will nie przerywał i nie komentował, ale słuchał z uwagą i współczuciem.Wydawało mu się, że relacja dziewczynki z podróży balonem i opowieści o pancernychniedzwiedziach, czarownicach i przerażającej działalności Kościoła to inne fragmenty jegofantastycznego snu o pięknym mieście na morzu, cichym i bezpiecznym  miejscu, którezgodnie z logiką nie miało prawa istnieć.W końcu dzieci doszły do obwodnicy i grabów.O tej porze panował tu bardzo małyruch: samochody przejeżdżały mniej więcej co minutę, nie częściej.Okienko w powietrzu niezniknęło.Will uśmiechnął się z ulgą, pocieszając się, że wszystko będzie dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl