[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O jedenastej Ruth przygotowała mlekosłodowe i poszli spać.Pandora leżała w swoim łóżku czując, że rozpaczrośnie w jej ciele niczym rak.Już niedługo będę mogła wrócić na wyspę,pomyślała.Jeszcze tylko cztery nudne dni.A tata spędzi w tej pułapceresztę życia.Wie o tym.17 — Wyspa SnówCztery dni później Frank odprowadził Pandorę na stację kolejową.Ruth w domu wylała pożegnalne łzy.Pandora czuła, że jest raczej zadowolona z jejwyjazdu.Będzie miała z powrotem dla siebie swój dokładnie posprzątanydom, seriale i rozmowy z Frankiem.Ruth nie lubiła poruszać takich sprawjak AIDS czy problemy społeczne.Teraz więc, kiedy terrorystka stanowiącazagrożenie spokoju odjeżdżała, czuła ulgę.Frank mocno uścisnął córkę na pożegnanie.— Cokolwiek się stanie, wiesz, gdzie jestem.Możesz na mnie liczyć.— Wiem.— Było jej smutno, że opuszcza Franka, czuła się winna, żetak bardzo chce jechać na wyspę.Musisz mnie odwiedzić, tato.Frank potrząsnął głową.— Nie, Ruth nie zniosłaby tak wilgotnego klimatu.Pandora chciała wyrzucić z siebie: „Do cholery z Ruth! Przyjedź sam!",ale wiedziała, że nie może tego powiedzieć, więc się tylko uśmiechnęłai pomachała ręką.Kupiła trzy grube książki i czytała przez całą powrotną drogę doMiami.Pociąg połykał milę za milą, wioząc ją coraz bliżej jej szczęściai domu.Monika była już na wyspie, kiedy dotarła tam Pandora.Czekała nalotnisku, podekscytowana jak młoda dziewczyna.258— Chuck i ja pobieramy się w tę sobotę na plaży — oznajmiła bez tchu — pomyśleliśmy sobie, że poczekamy, aż wrócisz.— Jesteś pewna, że znowu chcesz wyjść za mąż, mamo?— Oczywiście, jestem pewna.Chuck i ja zostawiamy sobie bardzo dużoswobody.On będzie zajmował się swoimi sprawami, a ja swoimi.Ben mówił,że zobaczy się z tobą później.Musiał wyjechać z nurkami.Pandora popatrzyła na matkę i uśmiechnęła się.Wyspa miała dobrywpływ na Monikę, straciła parę funtów i opaliła się na słońcu.Może im sięuda.To taka loteria.Promienie zachodzącego słońca złociły hotelową plażę.Janinę nie pozwoliłaChuckowi wypić ani odrobinki przed uroczystością.Błagał ją, ale była nieugięta.— Weźmiesz ślub trzeźwy, potem nie będziesz mógł powiedzieć, żebyłeś pijany i nie wiedziałeś, co robisz — rzekła stanowczo.Włożył białe spodnie, błękitną koszulę i krawat.Monika wyglądałao wiele młodziej w szarej sukni z koronki.Pandora zakręciła włosy, miękkieloki spadały jej na twarz.Stała za nimi w prostej, cytrynowozielonej suknii słuchała pradawnych słów małżeńskiej przysięgi, które tak łatwo wypowiedzieć, a tak trudno wypełnić.— Na dobre i złe, dopóki śmierć nas nie rozłączy — mówiła matka.Głos pastora wypowiedział głośne amen, a przelatujące mewy głośnymkrzykiem potwierdziły przysięgę.Pandora pamiętała, że dwukrotnie ją złamałai zrobi to po raz trzeci.Monika i Chuck pocałowali się, uszczęśliwieni.Janinę i Octo podpisali dokumenty jako świadkowie.Przyjęcie odbyło się przy basenie.Panna Rosie promieniała, nawet pannaMaisy miała zadowoloną minę.Później, w ramionach Bena, Pandora powiedziała:— Mam nadzieję, że im się uda.Naprawdę.Moja matka zasługuje natrochę szczęścia.Zmęczony miłością Ben już zasypiał i nie protestował.Leżała na plecach, słuchając jego chrapania.Cóż to za dziwna sprawa,małżeństwo! Uwolniwszy się od Richarda zrozumiała, że wcale za nimnie tęskni.Czuła ulgę, będąc daleko od niego i jego żądań bezustannejadoracji.Zasnęła, zdawało jej się, że siedzi w wagonie z Ruth, którajadła lody i powtarzała: „Oczywiście, jestem szczęśliwa.Jestem zbytzajęta, żeby nią nie być".Bena nie było na wyspie, kiedy przyszedł list od Richarda.Nudził się, byłniezadowolony, chciałby przyjechać na wyspę i spróbować od nowa.Pandoranie bardzo się ucieszyła.Przede wszystkim stwierdziła, że nie chce, żebyRichard naruszał jej przestrzeń.Po drugie, coraz bardziej czuła, że chce być259sama.W czasie nieobecności Bena cieszyła się ciszą i spokojem.Pewnego dnia Ben poślubi dziewczynę z wyspy, jego dom będzie pełen dzieci.Ale terazPandora znalazła swoją równowagę, zawarła pokój z samą sobą i ze światem.Jak Richard śmie myśleć, że może wedrzeć się do jej raju i zniszczyć go.Poszła do baru.Chciała użalić się Janinę.Przy barze siedział zdenerwowany Octo.— Wielką zmianę pogody zapowiadają na zachodnim wybrzeżu Afryki.Miejmy nadzieję, że nas ominie — powiedział.— Czy to już huragan? — zapytała Janinę.— Nie, to dopiero początki.Ale czuję w kościach, że zanosi się na cośbardzo poważnego, chociaż nikt mnie nie słucha.Oprócz tych, którzy przeżyliw trzydziestym drugim.Młodszym wydaje się, że to żart.Janinę podała Pandorze piwo.— Kończę już.Chodźmy na spacer — powiedziała.— Opowiesz mio Phoenix.Pandora skrzywiła się.— Niewiele mam do powiedzenia.Plastikowa Ameryka.To dlategoAmerykanie uciekają tutaj.Spacerowały brzegiem morza, małe kraby uciekały do swoich kryjówek.— Janinę, patrz na te muszle.Janinę pokiwała głową.— Wróżą zmianę pogody.Przypływają tak blisko brzegu.Chyba trzebaprzygotować jaskinię.Większość pościeli już tam jest, zapas wody też.Poproszę Octo, żeby zaniósł orzechy kokosowe.Pandoro, zabierz ze sobąciepłe ubrania.Jeśli nadejdzie huragan, nie zwlekaj, biegnij do jaskini.Na całej wyspie ludzie z uwagą przysłuchiwali się radiowym komunikatom.Ci, którzy mieli telewizory, przekazywali wiadomości innym.Przed upływemczwartego dnia wirująca masa przybrała kształt huraganu, co zostało oficjalniestwierdzone.Nad Karaiby nadciągała Berty.Gdyby dopisało szczęście, mogłaby zmienićkierunek na Amerykę Południową.Całe to gadanie o huraganach męczyłoPandorę, było tylu znawców przedmiotu, że szybko się nudziła rozmowami.Spakowała małą walizkę, pomogła też Monice przygotować listę rzeczypotrzebnych do jej nowego zakładu i wyekspediowała ją do Miami na„zakupy do ostatniego tchu", jak żartowała matka.Dwa dni później huragan nabrał szybkości, ale zmienił lekko kierunek.— Nie ufam temu — potrząsał głową Octo.— Zabieram łódź na rafę naFire Island.Panna Rosie zgodziła się z nim.Wielu innych nie wierzyło prognozom.Ben zatelefonował i powiedział, że musi zostać na Big Egg.Siostra prosiłago, żeby zabezpieczył jej okna.260— Zabij wszystkie okna deskami.Zanim opuścisz dom, zabij też drzwi —instruował Pandorę.— Kiedy nadejdzie huragan, będziesz miała czas opuścićdom.Obiecaj, że to zrobisz.Obiecała.W ciągu całego dnia huragan uspokoił się.Na drugi dzień wciąż nic sięnie działo, ale Janinę i jej siostra oznajmiły, że idą w góry.Pandora wolałaczekać.Połowa ludności wyspy była już w jaskiniach.Niektórzy turyściwyjechali, uciekając przed huraganem, inni upijali się do nieprzytomnościi robili zakłady, że żadnego huraganu nie będzie.Przed szóstą wieczorem weśrodę Pandora zabiła już wszystkie okna.Jutro pójdę w góry, obiecała sobie.Spojrzała w niebo i poczuła lęk.Niebo przybrało dziwny kolor, było jakbypomalowane błotem, żółtawe i płaskie.Nie śpiewały ptaki, zamilkły świerszcze, nie słyszała kumkania żab.Popatrzyła na morze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl