[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedyœ taki bogacz, ¿e po szeœæ rubli przepijasz w jedn¹ niedzielê, to j¹ weŸ - mówi³a Zoœka tonem coraz gwa³towniejszym.Wydoby³a z p³achty dziecko i po³o¿y³a je na wilgotnej ziemi.Zdawa³o siê, ¿e w tej chwili jest jeszcze bledsze, lecz nie wyda³o g³osu.- G³upie twoje ¿arty, Jagna! - mrukn¹³ Œlimak do ¿ony.Zoœka przeci¹gnê³a siê i powsta³a na równe nogi.- Oto mi letko, choæ raz w ¿yciu.- mówi³a podniesionym g³osem, a oczy dziko jej b³yszcza³y.- Nieraz myœla³am se ¿e nie wytrzymam i cisnê j¹ gdzie na drodze albo we wodê Ale kiedy chcesz, to j¹ weŸ! WeŸ j¹, ino mi jej dobrze pilnuj, bo jak kiedy wrócê, a jej nie zdybiê, to ci œlepie wybiorê.- Co ty gadasz, opêtana?.- reflektowa³ j¹ Œlimak.- Prze¿egnaj siê.- Niech siê ten ¿egna, co idzie na œmieræ, a ja pójdê na s³u¿bê.Gadali, ¿eœcie tera bogacz.Myœla³am, ¿e potrzebujecie dziewki, i wst¹pi³am tu.Nie potrzebujecie, to nie, to pójdê dalej.- Co masz z g³upi¹ gadaæ!.Siadajcie do wieczerzy - odezwa³a siê gospodyni i z gniewem pochwyci³a garnczek z ognia.Skutkiem gwa³townego ruchu g³ownie rozsypa³y siê po ca³ym kominie, a jedna upad³a na ziemiê, a¿ do bosych nóg Zoœki.- Pali siê!.pali siê!.pali siê!.- krzyknê³a Zoœka odskakuj¹c do drzwi.- Spali siê cha³upa, spali siê stodo³a, wszystko!.Ale Zoœka ucieknie w jednej koszuli i.bêdzie w jednej chodzi³a do samej œmierci.Jak pijana rzuci³a siê do drzwi, zatoczy³a do sieni, potem na podwórko powtarzaj¹c: “Pali siê!.pali siê." Krzyk jej s³ychaæ by³o za oknem, potem w ogródku; potem na goœciñcu Wreszcie umilk³, zag³uszony szelestem deszczu.W chacie na ziemi zosta³o dziecko, chude i ciche.- Goñcie¿ j¹! - krzyknê³a z pasj¹ Œlimakowa.- Biegaj, Maæku.Ale Maciek nie ruszy³ siê z miejsca, natomiast odezwa³ siê Œlimak:- Co ty gadasz, kto opêtan¹ bêdzie goni³ i po nocy? Chyba, ¿eby mu diabe³ ³eb urwa³?- Udaje opêtan¹, ¿eby dzieci, podrzucaæ - warknê³a gospodyni.- Co ma udawaæ? Sama przecie pamiêtasz, jaka by³a u nas, ¿e siê jej w g³owie psowa³o za ka¿d¹ odmian¹ ksiê¿yca.Teraz jest jeszcze g³upsz¹ od czasu, jak siê pali³o u Skrzypa.- A ona ogieñ pod³o¿y³a.Œlimak machn¹³ rêk¹.- Kto to widzia³! Ludzie wszystko sk³adaj¹ na g³upich, a bez ten czas Ÿli broj¹.- No, a co zrobisz z bachorem?.- wybuchnê³a gospodyni.- Có¿ ty myœlisz, ¿e ja mo¿e bêdê karmiæ tak¹ znajdê?- Przecie nie wyrzucisz jej za p³ot.Wreszcie nie bój siê.Zoœka przyjdzie po ni¹, nie dziœ, to jutro.- Jak nie przyjdzie, to znajdê odwieziesz do gminy.Ale ja nie chcê w izbie takiego dziecka, nawet na jedn¹ noc - mówi³a z gniewem gospodyni.- Wiêc co poczniesz? - oburzy³ siê Œlimak.- Ja j¹ wezmê do stajni - szepn¹³ Owczarz.Zbli¿y³ siê do progu, niezgrabnie podniós³ dziecko z ziemi i usiad³szy z nim w k¹cie, na ³awie, pocz¹³ je okrywaæ i huœtaæ.W izbie zrobi³o siê cicho; potem z ciemniejszej jej po³owy wynurzy³a siê Magda, Jêdrek i Stasiek i otoczyli Owczarza przypatruj¹c siê maleñstwu.- Takie suche jak wiór - szepnê³a Magda.- Ani siê ruszy, ino patrzy - doda³ Jêdrek.- Musicie j¹, Maæku, karmiæ z ga³ganka - rzek³a znowu Magda - Ja wam wynajdê czysty.- Siadajcie do wieczerzy - odezwa³a siê gospodyni ju¿ mniej gniewnym g³osem.Spojrza³a na dziecko najprzód z daleka, potem schyli³a siê nad nim, nareszcie dotknê³a palcami jego ¿Ã³³tej i pomarszczonej twarzy.- Suka, nie matka! - mruknê³a: - Magda - doda³a g³oœniej - nalej krzynkê mleka w skorupkê- i nakarm znajdê, a ty, Maæku, siadaj do wieczerzy.- Niech Magda teraz je, ja sam pokarmiê sierotê - rzek³ parobek.- Ale, on pokarmi!.Nawet jej trzymaæ dobrze nie umie!.- oburzy³a siê dziewczyna chc¹c mu odebraæ dziecko.- Niechaj jej! - mrukn¹³ Owczarz.- Oddajcie j¹! - zawo³a³a Magda.- No, tam, nie szarp jej, Magda - rzek³a gospodyni.- Nalej mleka i zwiñ czysty ga³ganek, a Maciek niech j¹ karmi, kiedy tak chce.Po chwili trzyma³ Owczarz w rêku ga³ganek w formie smoczka i karmi³ nim dziecko, ku niezadowoleniu Magdy, która zamiast jeœæ kolacjê ci¹gle robi³a jakieœ uwagi:- O, patrzcie! ca³¹ jej gêbê zawala³.O, jak to rozlewa po ziemi.Po co wy jej w nos wtykacie ga³gan? - jeszcze siê dziewczyna udusi!.Parobek czu³, ¿e jest z³¹ niañk¹, lecz dzeiecka z r¹k nie wypuœci³.Sam œpiesznie zjad³ trochê zacierek, resztê zostawi³ w misce, zas³oni³ sierotê sukman¹ i wymkn¹³ siê na nocleg do stajni.Gdy tam wszed³, jeden z koni zar¿a³, drugi w ciemnoœci odwróci³ g³owê i zacz¹³ obw¹chiwaæ dziecko.- Przywita siê, przywitaj! - rzek³ Owczarz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl