[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cofnął się w ślad za nią po schodkach na peron, odwlekając moment rozstania, a onapopatrzyła nań smutno, przechylając głowę na bok.- Będę tęsknić za tobą, Ned, kochanie - powiedziała mu, myśląc o tym, że jest głupia,bo istotnie powinna opuścić Johna i jechać razem z nim.- Ani w połowie nie tak bardzo, jak ja za tobą - odparł Ned, po czym wskoczył zpowrotem do wagonu, bo pociąg wypuścił parę, sapnął gniewnie, zagwizdał, a potem zestukotem kół ruszył z peronu.Wychylił się z okna przyglądając się, lecz Lily nie pozostała, by machać mu ręką.Odwróciła się i zdecydowanym krokiem odeszła z peronu, a także z jego życia.Jeszcze jeden raz.Następnego tygodnia Comelius James wrócił do biura po obfitym lunchu zjedzonymw towarzystwie pewnego starego przyjaciela i kolegi po fachu, który poprzedniego rokuprzeszedł na emeryturę.- Powinieneś tego zakosztować, Comeliusie - powiedział mu przyjaciel.- Popatrz na mnie.Popatrz, jak cieszę się życiem.Nauczyłem się grać w golfa i w tenisa ziemnego.W czasie weekendu pływam żaglówką w Newport wraz z synem i nareszcie mam czasdla swych wnuków. - Coś w tym jest - odrzekł w zadumie Comelius.- Jedyny problem w tym, że ja nie mam syna, ani nawet córki, nie mówiąc już o takrozkosznych wnuczętach, jak twoje.Ale pani James robi się nieco słabowita; powiadają, że to artretyzm, usztywnieniestawów i tak dalej.Może będzie czuła się lepiej w bardzi ej suchym klimacie.Siedząc przy biurku, pokręcił głową, myśląc o lodowatych bostońskich zimach ześniegiem i deszczem, kiedy to przez całe miesiące Beatrice nie mogła wyjść choćby krokiemza próg.Westchnienie żalu przeszło w spazm, gdy zaskoczył go nagły ból w klatce piersiowej.Mówiąc sobie, że musiał za dużo zjeść i wypić w czasie lunchu, wezwał swegosekretarza i poprosił go o przyniesienie szklanki wody.Kiedy sekretarz powrócił z karafką i szklanką na srebrnej tacy, głowa Comeliusaspoczywała na oprawnej w skórę księdze bieżącej, która leżała przed nim na biurku.- Panie James, sir!- krzyknął mężczyzna.Postawił tacę, szybko znalazł się przy szefie i podniósł go, lecz wtedy pojął, że jest jużza pózno.Comelius James nie żył.Pogrzeb odbył się w Bostonie, lecz Beatrice nie mogła w nim uczestniczyć, mokrapogoda bowiem pogłębiła jej artretyzm tak, że nie była w stanie chodzić; ba, nawet na wózkuinwalidzkim nie mogła siedzieć dłużej niż przez pięć minut, inaczej ból stawał się nie dozniesienia.Przed zamknięciem trumny pocałowała męża na pożegnanie i z okna swojej sypialni,wychodzącego na Louisburgh Square obserwowała, jak z frontowych schodów znoszą trumnężałobnicy, na których czele stał protegowany jej męża, Finn O Keeffe.Pózniej odbyła się w domu stypa, złożona z sherry dla pań i rozgrzewającej whiskydla panów, oraz z małych porcji tortu i zwykłych biszkoptów.Finna poproszono, aby został jeszcze na odczytanie testamentu, które nastąpiło wbawialni Beatrice.Adwokat odchrząknął.Popatrzył na starszą panią i na młodego człowieka, którzy w wyczekującej poziesiedzieli na kanapie z prostym oparciem, w stylu królowej Anny, i rzekł:- Moją jedyną powinnością jest powiadomić was o treści  Ostatniej woli i testamentu Comeliusa Jamesa.Jest to sprawa bardzo prosta i jasna.- Pełen współczucia wzrok skierował na wdowę.Znał ją od wielu lat i smutkiem napawał go fakt, że tak szybko stała się słabowita istara.- Beatrice, chciałbym złożyć pani moje najgłębsze kondolencje.- powiedział - Comelius był dobrym człowiekiem i dobrym przyjacielem.- I dobrym mężem - rzekła ze spokojnym, nikłym uśmiechem.Testament Comeliusa okazał się zwięzły i treściwy.Mojej drogiej żonie, Beatrice Marcie James, zapisuję połowę swego majątku, dokorzystania i dysponowania nim tak , jak tego pragnie, dla własnej wygody i przyjemności.Zapisuję jej również dom na Louisburgh Square z całą jego zawartością iwyposażeniem, by korzystała zeń lub dysponowała nim zgodnie ze swym życzeniem.Finnowi O Keeffe, młodemu człowiekowi, który zyska ł serce mojej żony i mojeswoim oddaniem i zdolnością do ciężkiej pracy, wytrwałością w polepszaniu swego bytuwbrew wszelkim trudnościom, wierną przyjaznią i dobrocią serca - pozostawiam drugąpołowę mojego majątku.Przekazuję mu także swoją firmę.Przejmie on Jamesa i Spółkę i zostanie jej prezesem i przewodniczącym.Są tylko dwa zastrzeżenia dotyczące nazwisk: po pierwsze, że nigdy nie zmieni nazwyJames i Spółka, umieszczając w zamian nazwisko własne lub kogoś innego, po drugie zaś, żew dniu, w którym stanie na czele Firmy, przyjmie on moje nazwisko i zostanie FinnemO Keeffe Jamesem.Tytułem wyjaśnienia powiem, że wielką niedolą dla mojej żony i dla mnie samego stałsię fakt, iż nigdy nie mieliśmy własnego syna, i chciałbym sobie pozwolić na tę drobnąpróżność, zapewniając naszemu nazwisku ciągłość dzięki pośrednictwu młodego człowieka,którego z dumą nazywalibyśmy naszym synem.- I to już jest wszystko, Beatrice i panie O Keeffe - rzekł prawnik, ponownie składającpapiery.Finn ujął oburącz zdeformowan e naroślami dłonie Beatrice.W oczach stały mu łzy, kiedy mówił:- Pani James, jestem głęboko wzruszony, lecz nie mogę przyjąć po łowy majątkuComeliusa.Pieniądze należą do pani. Uśmiechnęła się, łagodnie poklepując go po dłoni.- Ja ich nie potrzebuję powiedziała mu cichym głosem.- Dla siebie mam aż nadto, a to, co zostanie, przejdzie na własność kościoła, gdy ja jużpójdę połączyć się z Comeliusem.On chciał, żebyś miał pieniądze, żył na poziomie odpowiadającym twej pozycjiprezesa jego firmy.I miał do ciebie zaufanie, że nie splamisz jego nazwiska.- Będę się starał ze wszystkich sił, proszę pani - obiecał Finn.- I jeszcze jedna sprawa - rzekła Beatrice.- Planuję przenieść się w strony o bardziej suchym i cieplejszym klimacie.Do Kalifornii.Lekarze mówią, że zrobi mi to dobrze na mój artretyzm i że mogę nie wytrzymaćjeszcze jednej zimy na Wschodnim Wybrzeżu.Chcę dać ci ten dom.Jestem pewna, że tego właśnie pragnąłby Comelius.Po kilku tygodniach Beatrice wyjechała do Kalifornii, a Finn stwierdził, że jestwłaścicielem domu, w którym kiedyś pracował jako chłopak stajenny. Ach, gdyby tylko - myślał sobie, krążąc po wielkich, eleganckich, przestronnychpokojach  gdyby tylko to była Ardnavama!Nie szkodzi.On, Finn O Keeffe James, który się wyrwał z bagien i ze slumsów DzielnicyPółnocnej, osiągnął rzecz niemożliwą.Dostał się do najbardziej ekskluzywnej enklawy starej gwardii Bostonu, na BeaconHill.Jest właścicielem wspaniałego domu na Louisburg Square i posiadaczem fortuny.A tuż za rogiem mieszka jego sąsiadka, Lily. 39John Adams podniósł wzrok znad książki, którą właśnie czytał, gdy do pokoju weszłajego żona.Popołudnie było posępne i szare, z zaskoczeniem więc stwierdził, że Lily właśnieodbyła swoją zwykłą przejażdżkę; w ost atnim okresie jednak wciąż wydawała się takaznudzona.Prawie w ogóle nie jezdziła do Nowego Jorku, a on, czując się winny, zadawał sobiepytanie, czy nie powinien postarać się i sam ją tam zabrać.Ale do diaska, był tak bardzo zajęty i musiał przeprowad zić jeszcze tyle badańpotrzebnych do napisania następnej książki.Jednakże lato niedaleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl