[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trochę mnie przestraszyli.Obawiam się, że mnie pan przejrzał.- Ukryłatwarz w jego kamizelce.- Jestem strasznym tchórzem.Czule głaskał ją po plecach.Oparł brodę na jej głowie i zamyślił się.Przypomniałsobie pierwszy raz, kiedy ją zobaczył.Od tej pory nosił w sercu jej obraz.- Jesteś bardzo dzielna, Lucindo Snow.Nikt inny nie odważyłby się bronić takiegołajdaka jak Doom.Lucy znów załkała.Gerard objął ją z taką pewnością, że sam poczuł dreszcze.Miał nadzieję, że wyleczyła się już z dziecinnego zauroczenia Doomem,tymczasem ona drżała na samo wspomnienie nazwiska tego łotra.- Nie płacz - szepnął, wtulając twarz w jej włosy.- On nie jest wart twoich łez.Podniosła głowę i spojrzała na niego wilgotnymi oczyma.Ku jego zaskoczeniu,nie było w nich smutku, lecz rozbawienie.Roześmiała się gardłowym kontraltem.- Mówi pan zupełnie jak Sylvie - powiedziała.- Nie chciałabym szargać swojejreputacji nieustraszonej bohaterki wyjętej żywcem z powieści pani Edgeworth, aleprzyznam się, że moje spotkanie z Doomem od początku do końca było farsą.Aadna farsa.Na samą myśl o tym, jak mogło skończyć się to spotkanie, Gerardaogarniała wściekłość.Patrzył na nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy.Splątane włosy.Zaróżowionyczubek nosa.Szare oczy, błyszczące od łez.Jego wzrok zatrzymał się na jej szyi.Na bladej skórze pojawił się ciemny siniec.109 - Bydlak - rzucił, delikatnie dotykając śladu.Sam nie był pewien, czy ma na myślimężczyznę, który jej to zrobił, admirała, czy może siebie.Jej serce biło coraz szybciej.Pod palcami wyczuwał przyspieszony puls.Pochyliłsię i pocałował gładką szyję.Odrzuciła głowę w tył, jedwabiste włosy rozsypały sięna plecach, łaskocząc go po ręce.Nigdy nie przypuszczał, że cytryna możepachnieć tak słodko.Pocałunek, zamiast zaspokoić, wzmógł jego pragnienie.Gerard podniósł głowę, oszołomiony upojnym smakiem jej skóry, smukłościąnagiej szyi, dyskretnym rumieńcem na policzkach, zmysłowo rozchylonymiustami.Zamknęła oczy, jak gdyby nie wierzyła w to, co się dzieje.A możewyobrażała sobie jeszcze jedno spotkanie z kochankiem duchem?Kiedy na niego spojrzała, jej wzrok był zamglony z pożądania.Dotknęła jegoskroni, ale tylko po to, by zdjąć mu okulary.Zrobiła z niego głupca.- Panie Claremont? - szepnęła cicho.- Gerard?Okulary wyśliznęły się z jej drżących palców, kiedy zamknął jej usta pocałunkiem.Pieścił ją z czułością, sprawiając, że ich oddechy się mieszały, a serca zaczęły bićw jednym rytmie.Nieznana dotąd intymność przyprawiała ją o dreszcze.Wsunąłpalce w jej włosy i odchylił jej głowę w tył.Całował tak umiejętnie, że jej wargisame się dla niego rozchyliły, zdradzając jej największą tajemnicę.Jego język zwyczuciem wsunął się do jej ust.Zdawało się, że pocałunek doprowadzi ją do utraty zmysłów.Smakował jeszczelepiej niż pachniał - jak gorące korzenne ciasteczka w bożonarodzeniowyporanek, jak ciepły cydr w chłodny jesienny wieczór, jak egzotyczna kawa wdalekim porcie.Utonęła w upojnej mgle pożądania.Gerard, rozkoszując się słodyczą jej ust, nie mógł przestać się zastanawiać, czycałe jej ciało tak serdecznie przyjęłoby jego pieszczoty.Wyobraznia podsuwałamu coraz odważniejsze obrazy, rozpalając w lędzwiach żar namiętności.Próbujączłagodzić palący ból, całował ją tak, jakby miał zaraz umrzeć.Instynktpodpowiadał mu, że gdyby teraz położył ją na poduszkach, poddałaby się wmiłosnym uniesieniu.To on przerwał pocałunek.Wiedział, że nie wytrzyma kolejnego nieśmiałegomuśnięcia jej języka.Bał się, że ta upojna tortura doprowadzi go do utratypanowania nad sobą.Odsunęła się od niego, ale ciągle trzymała ręce na jego ramionach.Spojrzała muw oczy z rozbrajającą szczerością.Uświadomił sobie, że być może właśniepopełnił największy błąd w swoim życiu.110 O co chodzi? - zapytał.Muszę stwierdzić, że całujesz zupełnie inaczej niż kapitan Doom - powiedziałaswawolnie.Roześmiał się.Poczuł ulgę, choć powinien się na nią obrazić.Jej wargi były wciążwilgotne od pocałunku.Kiedy dotknął ich czubkiem palca, zareagowała drżeniem.- Czy admirał nie mówił ci, że nie należy porównywać pocałunków? A ja przez całyten czas wierzyłem, że Doom zachował się przy tobie jak gentleman.Jestemrozczarowany.Oboje zapragnęli nagle wyrzucić Dooma z pamięci.Ale kapitan Doom mógł.- Nim zdążyła dokończyć myśl, złapał ją w ramiona.Kiedy zamknął jej usta mrocznym pocałunkiem, pomyślała, że tym razem niebędzie miał dla niej litości.Chciałaś coś powiedzieć o kapitanie Doomie? - zapytał, z trudem się od niejodrywając.Jej oddech stał się płytki i gorący.Na karku czuła dotyk jegodelikatnych palców.O jakim kapitanie? - zapytała, pochylając głowę i opierając policzek na jegoramieniu.Gerard poczuł skurcz żołądka.Patrzył w jej zamglone oczy.Wiedział, że to nieżaden pirat zjawa wzbudził jej pożądanie, że pragnęła tylko jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl