[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewolno jej tak myśleć! Jeszcze tylko tego brakowało, żeby zaczęła muwspółczuć! Skąd ten człowiek mógł wziąć pieniądze na coś takiego?  spytałamatka. Kupić kopalnię złota, to przecież nie byle co! I to kupić tylko po to, żeby zamknąć!  dodał Jarred. Jego ojciec był ścigany przez prawo, był bandytą  podsumowałaRosellen. Więc skąd mógł mieć pieniądze? Z napadów na banki?  spytała matka.Jarred kiwnął głową.Rosellen podniosła się z oparcia fotela matki.55emalutkausoladnacs  Nie myślę tolerować takich ludzi w moim mieście!  powiedziała zdeterminacją. Nie pozwolę mu zamknąć kopalni i wyrzucić ludzi nabruk! Rosellen, przecież on ją kupił! Może robić, co mu się podoba! Nie w moim mieście  oświadczyła dumnie.Podeszła do stojącegow holu wieszaka i sięgnęła po pas z rewolwerem. Chcesz tam iść?  spytał Jarred. Daj spokój, jesteś takapodenerwowana, że jeszcze zrobisz coś głupiego! Nasze Makowe Wzgórze może się ostatecznie obejść bez kopalni mitygowała ją matka. Nie, mamo, dobrze wiesz, że nie może.Mało to jest podobnychwymarłych miasteczek choćby tylko w naszym stanie Kolorado? Zapięła pas na biodrach i sięgnęła po kapelusz. No a co z tym twoim planowanym spotkaniem z panem Vestly iinnymi radnymi? O cholera!  mruknęła Rosellen, mając nadzieję, że matka nieusłyszała.Gdyby nie ona, z pewnością klęłaby jak szewc. Wstąpię do nich po drodze i przełożę to na pózniej  powiedziała. Rosellen, bądzże rozsądna!  próbował ją zatrzymać Jarred. Tenczłowiek jest niebezpieczny! No dobrze, wczoraj dowiodłaś, że nie lękaszsię niebezpieczeństw!  dodał, widząc jej pełen oburzenia wzrok. Aletym razem to już nie jakiś tam włóczęga o niepewnej ręce, tylko ktośnieporównanie grozniejszy! Przy bramach już postawił uzbrojone straże,na wypadek gdyby coś się działo.Nie powinnaś zaczynać z kimś takim! Lepiej posłuchaj swego brata, córeczko, i nie rób nic pochopnie poparła go matka. Po co w ogóle ty miałabyś się wdawać w walkę zkimś takim? Niech to załatwi pan Vestly i jego ludzie! Pan Vestly i jego ludzie nie potrafią nawet znalezć dla nasprzyzwoitego szeryfa! Więc jak mieliby sobie dać radę z kimś takim jakCason Murdock?56emalutkausoladnacs  No to może ludzie pracujący w kopalni zorganizują jakiś protestalbo strajk?.W spojrzeniu matki była prośba. Niech oni się tymzajmą, nie ty! Mamo, ale jeżeli to mnie uda się powstrzymać tego człowieka odzamknięcia kopalni? Wtedy na pewno wszyscy mnie poprą! 1 posadęszeryfa będę miała w kieszeni! Rosellen, tylko zastanów się, co ty mówisz! Choć raz w życiuspróbuj kierować się zdrowym rozsądkiem  zawołał Jarred. Właśnie kieruję się rozsądkiem, niczym innym  odpowiedziałaniewzruszona. Czy kiedy wychodziłeś z pracy, Murdock wciąż tambył?Jarred już miał odpowiedzieć, ale rozmyślił się i pokręci! głową. Nie powiem ci nawet tego, bo po prostu nie chcę, żebyś pakowałasię w kłopoty.Nie możesz w tym mieście robić wszystkiego! Nie, ale to akurat mogę! I zrobię to, zobaczysz.Jarred westchnąłciężko. Nawet jeśli ci powiem, że wciąż tam jest, i tak cię tam niewpuszczą.Uzbrojone straże pilnują wszystkich wejść. Mogą cię zastrzelić!  wykrzyknęła matka Nie, nie mogą.Na początek chcę z nim tylko porozmawiać.Tenczłowiek najwyrazniej pomylił miasteczka i przyjechał nie do tego, doktórego powinien.To nie jest miejsce dla niego i zamierzam mu to jasnowytłumaczyć! Rosellen, zrozumże wreszcie, że zostać szeryfem, a dać sobie radęz kimś takim jak Murdock, to zupełnie co innego!  powiedział Jarred. To nie jakiś tam sobotni pijak, którego mogłabyś tak po prostuzwinąć i posadzić za kratki  poparła go matka.Rosellen patrzyła na nich, kręcąc głową.Nie przekonywało jej tozupełnie. Nie boję się go!  powiedziała. Ani jego pieniędzy, ani broni!Wcisnęła mocniej kapelusz na oczy i wyszła.57emalutkausoladnacs 5Kelnerka w mocno średnim wieku uśmiechnęła się do Casona izabrała niepotrzebne już talerze. Czy chce pan, żebym podała kawę do ciasta?Siedzącego obok znacznie starszego Bustera ledwie zaszczyciłaspojrzeniem. Tak, dla nas obu  odpowiedział Cason, nie podnosząc wzroku,aby w ten sposób zniechęcić ją do dalszych prób nawiązywania z nimrozmowy.Od chwili, gdy rozeszła się wiadomość, że zamierza zamknąćkopalnię, nikt w mieście nie odezwał się do niego nawet słowem  i tomu najbardziej odpowiadało.On też nie miał już ochoty rozmawiać tu znikim.Nawet z tą czupurną Rosellen Lattimer.Dlaczego w ogóleprzyszła mu teraz na myśl? Miał ważniejsze rzeczy na głowic niżrozmyślanie o córce człowieka, którego nienawidził.Spojrzał na wciąż milczącego Bustera.Jego stary partner, a potemtakże i przyjaciel na przestrzeni tak wielu już lat, nie wydawał się zbytzadowolony.Nim wyruszyli do Makowego Wzgórza, Cason sugerowałnawet, że nie musi mu towarzyszyć i plątać się w tak bardzo prywatną iosobistą sprawę, ale Buster odparł na to, że za długo już robili wszystkorazem, żeby się teraz rozdzielać.Lata ciężkiej pracy poszukiwacza można było odczytać w każdejzmarszczce przedwcześnie postarzałej, spalonej słońcem twarzy BusteraO Malleya.Był niewysoki i raczej drobny, ale wieloletni wysiłekmachania kilofem i łopatą w samym sercu Gór Skalistych dał munaprawdę mocne mięśnie i odporne na trudy ciało.Tę sprawnośćutrzymał nawet po wypadku, w którym utracił rękę.Pochodził z bogatej rodziny ze Wschodniego Wybrzeża i  choćnigdy o tym nie mówił  musiał być człowiekiem wykształconym, z czegoCason dość szybko zdał sobie sprawę, właściwie już po pierwszymspotkaniu.Odtąd stale powtarzał mu, że jest za inteligentny na to, żeby58emalutkausoladnacs w tak prymitywny sposób wciąż tylko kopać i kopać, a potem machaćpatelnią w strumieniu  i że w związku z tym z pewnością nic mu z tegonie wyjdzie.Ta przepowiednia przez długi czas zdawała się sprawdzać,zanim wreszcie, po latach ciężkiej pracy, zupełnie niespodziewanieznalezli dziewiczą żyłę złota u ujścia jednego z niepozornych górskichpotoków.Cason zdawał sobie sprawę, że przed poznaniem Bustera O Malleyażył przez wiele lat jak człowiek niemal szalony  prowokował los, stalebalansował na granicy życia i śmierci, raz po raz ryzykował wszystko.Po utracie obojga rodziców nie bał się śmierci, można by nawetpowiedzieć, że jej szukał.Mógłby ją też nieraz znalezć, gdyby nieO Malley.Spotkali się po raz pierwszy właśnie w górach, podczasstraszliwie mroznej zimy.Zabłąkany w zawierusze Cason z pewnościązamarzłby na śmierć, gdyby nie to, że Buster odnalazł go w śniegu izabrał do swego obozu.Pózniej jeszcze parę razy ratował mu życie, nie mówiąc już o tym,że nauczył go też kopać i płukać złoto, a także wysadzać złotonośnąskałę dynamitem.Właściwie nauczył go niemal wszystkiego, jako żewcześniej ani chora matka, ani rzadko bywający w domu ojciec nie mielina to sił i czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl