[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ludzi dosyć mam - rzekł obojętnie po chwili - ale was, panie rotmistrzu,szacuję i przez tę miłość, jaką wam okazywał Zamoyski, obchodzi mnie loswasz.Skłonił się Bajbuza.- Losu się ja żadnego nie dobijam - odezwał się - bylem Rzeczypospolitejskutecznie służyć mógł.Zebrzydowski zaczął potem na Radziwiłła narzekać, że mu sprawę swągwałtownością zwichnął, ale go potrzeba było oszczędzać, bo siłę miał i naLitwie wpływ wielki.Doświadczyli obojga Chodkiewiczowie. Spełzła tak rozmowa na niczym, a Bajbuza grzecznie, lecz zimno, pożegnawszypana wojewodę, powrócił do dworku.Nazajutrz do dnia, skwaru unikając, oddział cały ku Warszawie wyruszył, a żetu nie wiadomo, co go czekało, wysłał rotmistrz przodem, aby miećpomieszczenie dla siebie i ludzi.Sam też powolniej ciągnących kopijnikówwyprzedził.Przewidzieć mu łatwo było, że się teraz znajdzie w całkiemodmiennym położeniu i obozie, niżeli był dotąd.Z Zamoyskim stał przeciwkokrólowi, z %7łółkiewskim musiał go bronić.W sumieniu był spokojnym, ale sięoglądał, dziwiąc sam sobie, jak zaszedł na to nowe stanowisko.- Rzeczypospolitej bronię, nie króla - tłumaczył się sam przed sobą.Wszystko to, czego się przez czas długi nasłuchał przeciwko Zygmuntowi,przypominało mu się i trudnym stawało do wytłumaczenia.- Ale z kimże iść? - mówił zadumany.- Z Zebrzydowskim sumienie broni,%7łółkiewski dał dowody, że Rzeczpospolitę miłuje.Należała mu się buławawielka, nie dopominał o nią.Jeżeli on króla zmuszony bronić, cóż my? Czasempomyślawszy, że wśród regalistów się znajdzie, ramionami poruszał.- Kto by się tego był po mnie spodziewał? Ja najmniej.W Warszawie zastali poruszenie ogromne, król się w podróż wybierał.Dokąd?Przejeżdżającym właśnie przez most wskazano statki u brzegów stojące, któreładowano pośpiesznie.Około zamku roiły się tłumy.- Król do Torunia i Gdańska ciągnie - powiadano.- Po co? - nie umianopowiedzieć.Zaledwie z konia zsiadłszy, posłał po Kalińskiego, ale go się nie doczekał donocy.Tymczasem na mieście języka dostał, że w istocie król z piechotącudzoziemską swą i strażą przyboczną miał iść w stronę Gdańska dlauśmierzenia jakiegoś niepokoju.Gdy Kaliński spocony nadbiegł, już Bajbuza nałożu odpoczywał.Nie byli, tylko we trzech w izbie sami.- Cóż? Na Toruń i Gdańsk ciągniemy - zawołał do niego Bajbuza - bo i ja zwami! Z panem %7łółkiewskim idę!Kaliński ramionami ruszył.- Na Gdańsk, na Toruń! - zawołał.- Niechaj dla ludzi tymczasem i tak będzie,ale wam jutro hetman powie, że droga wypadnie inna.Panom rokoszanom zdasię, że króla Jego Miłość nastraszyli.Dobry pan długo cierpliwość miał, anozuchwalstwo skarcić trzeba.Jawnie się zbierają przeciwko panu swemu, maż onczekać?Bajbuza się z łóżka zerwał.- Tak jest! - zawołał.- Tym ci lepiej.Prędzej się to skończy, gdy zobaczą, że sięich nie lęka.- Oczy mu zaświeciły.Kaliński, który już w ogniu tym od dni kilku był, drżał mówiąc, śmiał się, a ręcezacierał.- No, i wyście przecież z nami! - zawołał.- Przyjdzcież na zamek, zobaczciechoć z bliska króla, królowę, dzieci pańskie, dwór nasz.Wyście tylko z daleka imało co widzieli, a nasłuchaliście się potwarzy.Nie tak przecież zle u nas i ohydnie, jak ludzie opowiadają.Król, prawda, nie tak rycersko wygląda i nie taksię lubi wojną parać, jak Stefan, ale na koń siędzie, gdy będzie potrzeba i kulisię nie ulęknie, jeżeli właśni poddani strzelać się ośmielą! O, co za czasy, co zaczasy! - dodał Kaliński.- Czegośmy to dożyli! Rzucają królowi takimi obelgamiw oczy, żeby ich najlichszy mieszczanin nie ścierpiał, a nareście i wojnę muwypowiadają.- Wojny jeszcze nie wypowiedzieli - odezwał się Bajbuza - ale go pozywają jakwinowajcę przed swój sąd! Dosyć i tego! Do tej pory król miał szafuneksprawiedliwości sam tylko, teraz kupy niesforne jego sądzić chcą!- A wszystko to - wtrącił popędliwie Kaliński - przez powolność królewską,która nadto długo czekała na opamiętanie.Przecież teraz skłonili króla, abywystąpił przeciw jawnym rebelizantom.%7łółkiewski z kwarcianymi, gwardiepańskie, piechota, a i ochotników wielu, gdy się razem zgromadzi, rokosz niedotrzyma, choćby się zuchwale targnął do broni.- Tylko znowu waszmość - przerwał Szczypior i rokoszan sobie zbyt lekko nieważcie.Sam Radziwiłł się na siedem tysięcy pisał, Zebrzydowski tyle drugiepostawi, jeśli nie więcej, pościąga się drugich po troszę tyle, że wojsko będzieznaczne.- Na liczbę może to być - rzekł Kaliński - ale u nas żołnierz jest, co już w ogniubywał i zna się z wojną, a z tamtej strony kupy zbrojne.Takich lada kopijnicypopędzą.- Lada kopijnicy! - podchwycił Bajbuza.- Z respektem, mosanie, o kopijnikach,bo i ja do nich należę.Gwarzyli tak długo w noc.Nazajutrz zwało się jeszcze na mieście ciągle, że król do Torunia się uda, asposobiono się do podróży.Bajbuza się dał namówić na zamek, aby lepiejdworowi i życiu pańskiemu przypatrzeć, ale tu wszystko było tak zamknięte i odzłośliwych oczu pookrywane, iż ledwie co widzieć mógł rotmistrz.Na zamkudziwnie cicho było i na pozór nieludno, a co się pokazywało, to miało pozórcudzoziemski, i w tym przeciwko królowi zarzut się wydawał słusznym, że sięcudzoziemcami otaczał.Nawet Polacy króla otaczający po większej części się zhiszpańska lub po włosku, modą europejską, nosili i poznać w nich Polakówbyło trudno.Wiadomo, że i król stroju tego zawsze używał, a dwór, komornicy iurzędnicy wszyscy prawie obco i cudzoziemsko wyglądali.Od śmierci też starej królowej Anny Jagiellonki, od zgonu pierwszej Anny,rakuskiej, żony króla, język polski i służbę po troszę z dworu rugowano i zakrólowej młodszej, Konstancji, która Polaków nie lubiła, Niemcy przeważniegórę wzięli, a język ich niemal wyłącznie się słyszeć dawał.Z drugą królowąprzybyła też ta zagadkowa towarzyszka jej, która wkrótce tak nadzwyczajneznaczenie i wpływ pozyskać miała, panna Urszula Meyerin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl