[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał wrażenie, że wrócił do świata, w którym jest jego miejsce.I że mamisję do spełnienia.Ochronić dzieci don Aprilego, pomścić śmierć człowieka, któregokochał.Musiał po prostu złamać wolę wroga.Aldo Monza ściągnął dziesięciu sprawdzonychludzi ze swojej wsi.Na polecenie Violi zapewnił ich rodzinom środki egzystencji do końcażycia, bez względu na to, co się z nimi stanie.Pamiętał, jak don go pouczał: Nie licz na wdzięczność za to, co już uczyniłeś dla ludzi.Musisz sprawić, by byli wdzięczni za to, co uczynisz dla nich w przyszłości.Bankizapewniały przyszłość rodzinie Aprile, jemu i rosnącej armii jego ludzi.Była to przyszłośćwarta tego, by za nią walczyć, bez względu na koszty.Don Craxxi dostarczył mu kolejnych sześciu ludzi, za których całkowicie ręczył, Astorrezaś przekształcił swój dom w fortecę, chronioną przez nich oraz najnowocześniejszeurządzenia wykrywające.Przyszykował także kryjówkę, w której mógłby zniknąć, gdybywładze z jakiegoś powodu chciały go schwytać.Nie korzystał z osobistej ochrony.Polegał za to na swojej szybkości i zatrudniałochroniarzy w roli zwiadowców na obranych przez siebie trasach.Heskowa zostawił na pewien czas w spokoju.Zastanawiał się nad reputacją Cilkego -nawet don Aprile określał go mianem prawego człowieka.- Bywają prawi ludzie, którzy przez całe życie przygotowują się do ostatecznej zdrady -wyjaśnił mu Pryor.Jednak mimo wszystko Astorre czuł się pewnie.Musiał jedynie pozostać przy życiu, gdywszystkie fragmenty układanki zostaną już dopasowane.Prawdziwej próbie mieli go poddać ludzie tacy jak Heskow, Portella, Tulippa i Cilke.Znowu będzie musiał pobrudzić sobie ręce.Wymyślenie, jak uporać się z Johnem Heskowem zajęło Astorre miesiąc.Ten człowiekbył grozny i podstępny.Zabicie go nie stanowiłoby problemu, trudno byłoby jednakwyciągnąć od niego informacje.Wykorzystanie do tego jego syna było zbyt niebezpieczne -zmusiłoby pozorującego współpracę Heskowa do spiskowania.Astorre postanowił niezdradzać, że bracia Sturzowie powiedzieli mu, iż podczas zamachu Heskow prowadziłsamochód.To mogłoby go zanadto wystraszyć.Tymczasem zgromadził potrzebne informacje o codziennych zwyczajach Heskowa.Wyglądało na to, że jest powściągliwym człowiekiem, którego główne zamiłowanie stanowihodowla kwiatów i ich hurtowa sprzedaż kwiaciarniom; sprzedawał je również osobiście naprzydrożnym straganie w Hamptons.Jedynym nałogiem, jakiemu się oddawał, było oglądaniemeczów drużyny koszykarskiej syna.Heskow skrupulatnie śledził terminarz gier Villanovy.Pewnego sobotniego wieczoru w styczniu Heskow wybierał się na mecz Villanova-Temple w nowojorskiej Madison Square Garden.Gdy wychodził z domu, zabezpieczał go,włączając wymyślny system alarmowy.W codziennym życiu zawsze dbał o szczegóły,zawsze był przeświadczony, że zdołał się zaasekurować na wszelką ewentualność.I właśnieto przeświadczenie pragnął zniweczyć Astorre na samym początku ich spotkania.John Heskow przyjechał do miasta i zjadł kolację w chińskiej restauracji niedaleko halisportowej.Gdy wychodził z domu, zawsze jadał chińskie potrawy, ponieważ tej jednej rzeczysam nie potrafił lepiej ugotować.Lubił widok srebrnych pokryw na każdym półmisku,sugerujący, że zawierają jakąś smakowitą niespodziankę.Lubił Chińczyków.Nie wtykalinosa w nie swoje sprawy, nie prowadzili rozmów o niczym i nie okazywali służalczejpoufałości.I nigdy, ale to nigdy nie znalazł błędu w swoim rachunku, który zawsze staranniesprawdzał, gdyż zamawiał wiele potraw.Tego wieczoru poszedł na całość.Szczególnie lubił kaczkę po pekińsku oraz langustę wsosie kantońskim.Był jeszcze specjalny biały ryż i oczywiście parę smażonych pierożków ipikantnych kotletów wieprzowych.Na zakończenie zjadł lody herbaciane.Upodobanie donich dowodziło, że zasmakował w orientalnej kuchni.Gdy przybył do Madison Square Garden, hala była wypełniona tylko w połowie, mimo żezespół Tempie zajmował wysoką pozycję w tabeli.Heskow zajął ulubione miejsce bliskoparkietu i środkowej części boiska.Był dumny z Jocko, któremu to miejsce zawdzięczał.Mecz nie był emocjonujący.Drużyna Tempie rozgromiła Villanovę, ale Jocko okazał sięnajlepszym strzelcem wieczoru.Po końcowym gwizdku Heskow poszedł do szatni.Syn uściskał go na powitanie.- Cześć, tato.Cieszę się, że przyszedłeś.Masz ochotę wyskoczyć z nami na kolację?Heskow był bardzo zadowolony.Jego syn zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen.Oczywiście ci chłopcy nie chcieli, by taki wapniak jak on kręcił się przy nich podczaswieczornego wypadu do miasta.Mieli ochotę się upić, pośmiać, a może też zaliczyć jakąśdziewczynę.- Dzięki - odparł.- Już jadłem, a czeka mnie długa jazda do domu.Zwietnie dzisiaj grałeś.Jestem z ciebie dumny.A teraz idz i dobrze się zabaw.- Pocałował syna na pożegnanie.Odchodząc, zastanawiał się, czemu zawdzięcza tyle szczęścia.No cóż, jego syn miał dobrąmatkę.Szkoda tylko, że była okropną żoną.Jazda do Brightwaters zajęła mu tylko godzinę - o tej porze autostrady na Long Islandświeciły pustkami.Gdy dotarł na miejsce, był zmęczony, ale przed wejściem do domu zajrzałdo szklarni, by sprawdzić temperaturę i wilgotność powietrza.W świetle księżyca, wpadającym przez szklany dach, kwiaty nabrały niesamowitego,dzikiego uroku; czerwone były niemal czarne, białe tworzyły upiorną mglistą aureolę.Heskow bardzo lubił na nie patrzeć - zwłaszcza przed snem.Przeszedł żwirowym podjazdem do domu i otworzył drzwi.Gdy tylko znalazł się wśrodku, szybko wystukał kod cyfrowy na tarczy, który miał zapobiec uruchomieniu alarmu,po czym wszedł do salonu.Serce zabiło mu gwałtownie.Czekało na niego dwóch mężczyzn; w jednym z nichrozpoznał Violę.Heskow wiedział o śmierci dostatecznie dużo, by poznać ją na pierwszy rzutoka.To byli jej wysłannicy.Zareagował jednak stosując najlepszą obronę: atak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]