[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież właśnie tutajSallah ofiarowała mu siebie, on zaś nie wiedział nawet, jaki wspaniały dar otrzymał!Nagły zgrzyt pracującej wrębiarki przerwał tok jego myśli i Telgar wrócił do pilnegozadania, jakim było przekształcenie naturalnego fortu w ludzką siedzibę.Sorka obudziła się, słysząc jakiś pomruk, i spróbowała ułożyć swe niezgrabne ciało wwygodniejszej pozycji.Do licha, naprawdę poczuje ulgę, kiedy znowu będzie mogła spać nabrzuchu.Pomruk nie ustawał; dzwięk na granicy słyszalności uniemożliwiał ponownezaśnięcie.Spróbowała go zignorować, bo przez ostatnich kilka tygodni wciąż chodziłaniewyspana i potrzebowała odpoczynku.Poirytowana wyciągnęła rękę i odciągnęła na bokzasłonę.Niemożliwe, żeby już był dzień.Nagle, zaskoczona, chwyciła za skraj zasłony, bo zaoknem istotnie dostrzegła światło - światło wielu smoczych oczu, połyskujących w mrokuprzedświtu.Jej okrzyk obudził Seana, który poruszył się obok.Nagląco potrząsnęła jegoramieniem.- Obudz się, Sean.Patrz! - W którą stronę się poruszyła, zawsze czuła nagłe dzgnieciebólu w kroczu, tak nieoczekiwane, że syknęła.Connell usiadł raptownie na łóżku, otaczając ją ramionami.- Co się dzieje, kochanie? Dziecko?- To nie może być nic innego - odparła, trzęsąc się ze śmiechu i wskazując na okno.-Zostałam ostrzeżona! - Nie mogła przestać chichotać.- Idz popatrzeć, Sean.Powiedz mi, czynasze smoczki też tu są! Nie chciałabym, żeby to straciły.Connell potarł powieki, by otrząsnąć się ze snu, i usilnie starał się oprzytomnieć.Spojrzał na żonę prawie gniewnie, dziwiąc się jej niespodziewanej lekkomyślności, alerozdrażnienie szybko ustąpiło miejsca trosce, gdy chichot przerodził się w nagły syk, a drugibolesny spazm poruszył jej rozdętym brzuchem.- Czy to już czas? - Pieszczotliwie przeciągnął po nim dłonią, palcami instynktowniegładząc napięte mięśnie.- Tak, już czas.Co cię tak śmieszy? - zapytał.Sorka nie widziała wmroku twarzy męża, ale jego głos był poważny, prawie urażony.- Komitet powitalny, oczywiście! Ta cała zgraja.Faranth, kochanie, czy wszyscy sąobecni?Jesteśmy tam, odparła Faranth, gdzie powinniśmy być.Jesteś rozbawiona.- Jestem bardzo rozbawiona - powiedziała Sorka, ale złapał ją kolejny skurcz.Chwyciła męża.- Choć to raczej mało zabawne.Lepiej zadzwoń do Grety.- No, chyba jej nie potrzebujemy.Jestem równie dobrą położną jak ona - odburknął,wyciągając buty spod łóżka.- Dla klaczy, krów i kóz, owszem, ale jeśli chodzi o ludzi.ooooooch, Sean, stają sięcoraz częstsze.Connell wstał i zatrzymał się, by zarzucić koc na nagie ramiona, gdyż poranek byłchłodny.Nagle usłyszał ciche stukanie do drzwi.Zaklął.- Kto tam? - ryknął, niezbyt zachwycony prawdopodobieństwem, że ktoś w takimmomencie mógłby pragnąć pomocy weterynarza.- Greta!Sorka zaczęła śmiać się znowu, ale to nagle okazało się bardzo bolesne, więc zamiasttego zaczęła oddychać tak, jak ją nauczono, chwytając się za wielki brzuch.- Skąd, na wszystkie słońca, wiedziałaś, Greta? - usłyszała głos Seana, w którymwyraznie pobrzmiewało zdumienie.- Zostałam przywołana - odparła Greta z wielką godnością, delikatnie odpychając gona bok.- Przez kogo? Sorka dopiero co się obudziła - powiedział Sean, idąc za Gretą dopokoju.- To ona będzie rodzić.- Rodząca nie zawsze jest pierwszą osobą, która wie, kiedy zacznie się poród -stwierdziła położna bardzo spokojnym, niemal obojętnym tonem.- Przynajmniej nie wLądowisku.Zwłaszcza kiedy w jej umyśle nasłuchuje smocza królowa.- Greta zapaliłaświatło i położyła medyczną torbę na kredensie.Niegdyś chuderlawa, niezgrabna dziewczynawyrosła na smukłą kobietę o skórze i włosach tego samego, kawowego koloru oraznakrapianym piegami nosie.Jej oczy, intensywnie brązowe, dostrzegały prawie wszystko.- Faranth ci powiedziała? - Sorka była zdumiona.Nigdy nie słyszała, żeby smokporozumiewał się z kimś spoza grupy własnych pobratymców.- Niezupełnie - odparła Greta z chichotem.- Do mojego okna przyleciała sforasmoczków i zupełnie wyraznie dała do zrozumienia, że jestem potrzebna.A kiedy wyszłam nazewnątrz, nietrudno było się domyślić, kto oczekuje dziecka.A teraz pozwól mi sprawdzić,jak sprawy stoją.Powiedziałam im, żeby ją przyprowadziły, powiedziała Faranth, bardzo z siebiezadowolona.Lubisz ją.Sorka położyła się na plecach, by się poddać badaniu Grety, i usiłowała rozwiązać tęzagadkę.Lubiła również swojego doktora i nie przeszkadzałoby jej, gdyby to on odbierałporód.Jak Faranth wyczuła, że naprawdę pragnęła obecności Grety? Czy mogła wyczuć, żezawsze przyjazniły się z Gretą? A może smoczyca skojarzyła sobie fakt, że jej opiekunkapomagała Grecie przy narodzinach ostatniego dziecka Mairi Hanrahan, najmłodszegobraciszka Sorki? Ale żeby Faranth odebrała podświadomą skłonność.Sean prześliznął się ostrożnie na drugą stronę łóżka i ujął dłoń żony.Kobieta ścisnęłago mocno, wciąż dusząc się od śmiechu.Tak bardzo znienawidziła ostatnie kilka tygodni,kiedy jej ciało wydawało się zupełnie obce, a wszystkie jego funkcje zostałypodporządkowane wiercącemu się, kopiącemu, impertynenckiemu, niestrudzonemu płodowi,który nie dawał jej ani chwili wytchnienia.Zmiech wywołany był podnieceniem, że wszystkoto prawie już się skończyło.- Dobrze, niech popatrzę.kolejny skurcz?Sorka skoncentrowała się na oddychaniu, ale skurcz był bardziej bolesny, niż sięspodziewała.Nagle wszystko minęło, ból również.Poczuła pot na czole.Sean osuszył godelikatnie.Boli cię? Głos Faranth był przenikliwy.- Nie, nie, Faranth.Wszystko w porządku.Nic się nie martw! - zawołała Sorka.- Faranth jest niespokojna? - Nie wypuszczając jej dłoni, Connell przykucnął przyoknie, żeby zobaczyć czekające tam smoki.- Tak, rzeczywiście! Jej oczy migoczą corazszybciej i stają się coraz bardziej pomarańczowe.- Tego właśnie się bałam! - Sorka spojrzała na Seana z niemą prośbą w oczach.Jegotwarz odzwierciedliła mieszane uczucia.Jeśli dobrze je odczytała, to widniała na niej złość naFaranth, niezdecydowanie - przynajmniej raz - co należy zrobić, oraz niepokój o żonę.Wkońcu Sean zerknął na Sorkę z pełną czułości troską, a ona poczuła, że nigdy nie kochała gotak, jak w tej chwili.- Szkoda, że nie możemy kazać twojej smoczycy zagotować wody i w ten sposóbpowstrzymać ją od psot - zauważyła Greta, a jej silne, zwinne dłonie zakończyły badanie.Delikatnie poklepała Sorkę po brzuchu.- Zaraz dopilnujemy, żeby nie zawracała ci terazgłowy.Czy możesz przewrócić się na bok? Sean, pomóż jej.- Czuję się jak wielka płastuga - poskarżyła się kobieta, usiłując się przekręcić.Mąż,zręcznie i tak łagodnie, że nigdy by go o to nie podejrzewała, pomógł jej dokończyć tenmanewr.Ledwo zdążyła się ułożyć, gdy chwycił ją kolejny skurcz.Z trudem łapała powietrze.Na zewnątrz Faranth wydała ryk wyzwania.- Ani mi się waż pobudzić wszystkich, Faranth.Ja tylko rodzę!Boli cię! Jesteś zdenerwowana! odparła smoczyca z oburzeniem.Sorka poczuła delikatne dotknięcie u nasady kręgosłupa, powiew zimnego powietrza,a potem błogosławione odrętwienie, rozpływające się szybko po całym podbrzuszu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]