[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kardynał Spada jest człowiekiem, jak by to powiedzieć, bardzo ugodowym, nie chce miećwrogów.I ma rację, bo w Rzymie to jedyny sposób, żeby wysoko zajść.Jestem pewien, że świetnie pamiętapobyt w Paryżu, bo wtedy właśnie otrzymał kapelusz kardynalski.Jeśli się nie mylę, było to w 1676 roku.Wcześniej był nuncjuszem w Sabaudii, zdobył więc pewne doświadczenie.Wziął udział w trzech konklawe:w roku 1676, kiedy wybrano Innocentego XI, w 1689, kiedy wybrano Aleksandra VIII, iw 1691, gdy zostałwybrany obecny papież.Następne wybory będą dla niego czwartym konklawe.Całkiem niezle jak nakardynała w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat, nie sądzisz?Mimo upływu lat Atto nadal uważnie śledził kariery papieży i kardynałów.Jego WysokośćArcychrześcijański Król mógł liczyć na swojego agenta, niezbyt co prawda młodego, ale o doskonałejpamięci." Czy pańskim zdaniem kardynał Spada zostanie wybrany na papieża?  zapytałem w nadziei, żepewnego dnia zostanę jednym ze służących Jego Zwiątobliwości." To wykluczone, jest za młody.Mógłby panować dwadzieścia, a nawet trzydzieści lat.Na samą myśl otym purpuraci dostaliby gorączki  zażartował Melani. Kiedy kardynał będzie się ze mną witał,potraktuje mnie raczej chłodno.W przeciwnym razie uznano by go za sługę króla Francji.Biednikardynałowie! Trzeba ich zrozumieć  zaśmiał się szyderczo.3 7W pobliżu bramy wjazdowej, gdzie spacerowaliśmy z Attem, pojawił się przygarbiony, niemal całkiemłysy staruszek z dużym koszem na plecach, wypełnionym papierami.Z kapeluszem w ręku stanął pokornieprzed lokajami i o coś ich zapytał.Nie uzyskawszy odpowiedzi, został natychmiast przepędzony do wejściadla służby, aby nie narażać znamienitych gości willi na przykry widok. Opat podszedł do starego człowieka, dając mi znak, bym do niego dołączył.W zarękawkach ipoczerniałym na brzuchu fartuchu staruszek wyglądał na rzemieślnika." Pan Haver, introligator z ulicy Coronari, prawda?  zwrócił się do niego Melani, wychodząc z bramyi zatrzymując się pośrodku drogi. To ja pana wezwałem.Mam dla pana zajęcie  rzekł i wręczyłstaruszkowi plik kartek." Jaką okładkę pan zamawia?" Z pergaminu." Jakieś napisy na grzbiecie?" Nie, żadnych.Po omówieniu dalszych szczegółów Atto dał staruszkowi garść monet jako zaliczkę.Od strony ogrodu dał się słyszeć nieopisany zgiełk. Aapać go! Aapać!  krzyczał ktoś wielkim głosem.Nie wiadomo skąd pojawił się nagle jakiś człowiek.Przebiegając między nami, potrącił introligatora iopata Melaniego, który przewrócił się na ziemię.Kartki, które trzymał w dłoni, rozsypały się i fruwały wpowietrzu, podobnie jak papiery z kosza introligatora.Sprawca całego zamieszania przekoziołkował kilkametrów po żwirowanej alejce i usiadł oszołomiony.Naszym oczom ukazał się brudny, wymizerowanymłodzieniec w podartej koszuli, z kilkudniowym zarostem i rozbieganymi, przerażonymi oczami.Przezramię miał przewieszoną zniszczoną płócienną torbę, z której wysypało się kilka przedmiotów: skórzanyportfelik, para starych skarpet i kilka zatłuszczonych kartek, znalezionych prawdopodobnie na śmietniku,gdy szukał czegoś do jedzenia lub sprzedania.Nie miałem jednak czasu, żeby się im dokładniej przyjrzeć aniudzielić Mela niemu i nieznajomemu młodzieńcowi pomocy, harmider bowiem, który słyszeliśmywcześniej, stawał się coraz głośniejs Aapać go! Trzymać!  krzyczał jakiś n na na całe gardło.Po chwili dały się słyszeć krzyki i przekleństwa, dobiegające z domu, w którym mieszkali żandarmi pilnujący willi.Młodzieniec podniósł się szybko z ziemi i uciekł, znikającmiędzy krzewami.Tymczasem Atto bezskutecznie próbował podnieść się z ziemi.Podbiegłem i usiłowałem pomóc muwstać.Introligator pozbierał rozsypane kartki i włożył je do koszyka.Przed nami przemknęli dwajżandarmi.Chcieli dogonić mężczyznę  tego samego, który zderzył się z nieszczęsnym Melanim, powalającgo na ziemię.Biegł jednak dalej i tylko cudem ominął psy, grupkę lokajów i dwie zakonnice.Widywałem jew willi, kiedy przynosiły drobne upominki dla kardynała.Na drodze panował straszliwy zamęt, spotęgowanykrzykami siostrzyczek i szczekaniem psów.Próbowałem podnieść cicho pojękującego opata Melaniego. Najpierw jeden szaleniec, pózniej drugi& Moja ręka!&Prawy rękaw kaftana Atta był przecięty, prawdopodobnie nożem, a na tkaninie dostrzec można byłoczerwonawą plamę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl