[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrząsnąłem stanowczo głową.- Jesteś moim kumplem - powiedziałem.- Nic innego nie ma znaczenia.Jej dłonie spoczywały mi na ramionach, opierała się na mnie patrząc mi badawczo w twarz.- Na pewno, Danny? Skinąłem głową.- Na pewno.- Wziąłem głęboki oddech.- Po prostu nie chcę niczego schrzanić, to wszystko.Patrzyła w wodę.- I myślisz, że gdybyś mnie pocałował, to mógłbyś coś schrzanić, tak? - Chyba tak.Podniosła na mnie oczy.- Dlatego, że kochasz inną dziewczynę? Skinąłem głową bez słowa.W jej oczach pojawił się dziwny ból.- Ale skąd możesz wiedzieć, skoro nie chcesz nawet spróbować? - zapytała.- Są różne rodzaje miłości, także takie, ojakich możesz nie wiedzieć.Usta jej drżały.Błyszcząca wilgoć oczu nie pochodziła jedynie od kontaktu z morską wodą.Przyciągnąłem ją bliżeji pocałowałem.Usta miała mokre i słone, a mimo to słodkie i ciepłe.Zamknęła oczy, kiedy ją całowałem, nagleosłabła w moich ramionach.Spojrzałem jej w twarz.Odwróciła głowę patrząc w morze.Mówiła tak cicho, że musiałem pochylić głowę, żeby ją usłyszeć.- Wiem, że nigdy nie będziesz mógł kochać mnie tak jak tamtą, Danny, i to jest w porządku.Ale jest coś, co możemysobie dać.Może nie jest to dużo i nie będzie zbyt trwałe, jednak bez względu na to, możemy podarować sobie cośważnego.Nie odpowiedziałem.Nie było potrzeby.Uniosła ku mnie twarz.Wyglądała bardzo młodo.- Pamiętasz, co ci powiedziałam, Danny? %7łe nigdy z miłości, zawsze dla pieniędzy.Nigdy dla siebie.Chcę, żeby razbyło inaczej, żeby to było dla mnie.%7łeby to było to, czego chcę, a nie za co mi płacą.Przycisnąłem delikatnie usta do jej warg.- Będzie, jak chcesz, Sarah - powiedziałem miękko.Jedno wiedziałem na pewno: nie odpłacasz przyjacielowiza jego serce odmawiając mu tego, czego od ciebie chce.A jeżeli gotów jest uznać namiastkę prawdziwego uczuciaza jego pełnię, to nie ty go oszukujesz, oszukuje sam siebie.Sarah musiała sobie wiele wynagrodzić, a droga do tego celu wiodła przeze mnie.Wycierała mi plecy ręcznikiem.- Dotąd nie zdawałam sobie z tego sprawy - powiedziała - ale jesteś prawie czarny, a twoje włosy zrobiły się niemal białe od słońca.Nikt by cię teraz nie poznał.Uśmiechnąłem się do niej przez ramię.- Ty mnie poznałaś.- Wiedziałam, gdzie cię szukać - powiedziała szybko.Na jej twarzy ukazał się wyraz zaciekawienia.- Coś mi się przypomniało.Znasz Sama Gottkina?- Mhm - odparłem.- A bo co? Podniosła na mnie wzrok.- Był wczoraj u Maxiego w twojej sprawie.- Czego chciał? - zapytałem szybko.- Dowiedzieć się gdzie jesteś.Był z nim pewien Włoch, który nazywa się chyba Zep.Znasz go?Skinąłem głową.- To brat mojej dziewczyny.Jak dotarli do Maxiego?- Słyszeli, że szukał cię wszędzie tamtej nocy po walce, więc przyszli dowiedzieć się w czym rzecz.Sam i Maxie sąstarymi kumplami.Sam dowiedział się o tym, że zniknąłeś dopiero od twojej siostry.Dlaczego ona poszła właśnie doniego?- Pracowałem kiedyś dla Sama - wyjaśniłem pospiesznie.- A poza tym wiedziała, że Sam ma być moim managerem po przejściu na zawodowstwo.Co mówili?- Maxie powiedział im, co wie, czyli nic.- Także, dlaczego mnie szukał? - zapytałem.Skinęła głową.- Sam strasznie się tym zdenerwował.Powiedział Maxiemu, żeby trzymał łapy z daleka od ciebie.Sklął go nawszystkie możliwe sposoby.Patrzyłem na nią w zdumieniu.- I Maxie to przełknął?- Niezupełnie - odparła.- Twierdził, że Sam powinien mu cię odstąpić, ponieważ jesteś z jego terytorium.Pokłócilisię okropnie.Maxie powiedział, że niech no tylko dostanie cię w swoje ręce, to już on się tobą zajmie.A na to Sam,żeby nic nie robił bez porozumienia z nim, bo ma z tobą własne porachunki.Gapiłem się na nią.To mnie dobiło.Nie było już nikogo, na kim mógłbym polegać. - Maxie się na to zgodził? - zapytałem.- Wtedy tak - rzekła.- Usiedli, wypili parę drinków i zaczęli ubijać interes.Pózniej Sam zawołał twoją siostrę,umówił się z nią na wieczór i wyszli.Wtedy Maxie zaczął chodzić po pokoju tam i z powrotem i przysięgał, zenajpierw cię dostanie, a dopiero potem powie o tym Samowi.Mniej więcej tego się po nim spodziewałem.To była jego metoda działania.Jej następne pytanie zupełnie mnie za-skoczyło.- Czy twoja siostra jest zaręczona z Samem Gottkinem.' Otworzyłem usta ze zdumienia.- Skąd ci to przyszło do głowy? - wyjąkałem.- Sam powiedział Maxiemu, że nie chce, by coś ci się stało zanim zdąży się z tobą zobaczyć, ponieważ jesteś bratemjego narzeczonej i jeżeli coś ci się przydarzy, diabli wezmą jego plany.W jej głosie była ciekawość.- Nie wiedziałeś o tym? Potrząsnąłem wolno głową.- Nie, nie wiedziałem nawet, że się znają.Byłem ciekaw jak do tego doszło.Z wszystkiego, co przed chwilą usłyszałem, to wydawało mi się najdziwniejsze.Sam i Mimi - jakoś nie mogłem w to uwierzyć.Spod pomostu dobiegł czyjś głos.Ben machał do nas ręką.- Hej! - krzyczał.- Nie macie w ogóle zamiaru wracać do pracy? Myślicie, że co to jest - Boże Narodzenie?3Siedziałem pod ladą paczkując orzeszki.Nagle Ben zaklął.Podniosłem wzrok zaskoczony jego porywczością.- Do cholery z tymi dzieciakami! - wrzasnął.- O co chodzi? - zapytała Sarah.Odwrócił się do niej, machając jednocześnie ręką w stronę plaży. - Szedł klient, a te cholerne gnojki dopadły go pierwsze.To cud, że w ogóle zarabiamy na życie z tymi przeklętymibachorami!Sarah była tolerancyjna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl