[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Główna siedziba policji mieściła się przy Finlayson Street, na pół-nocnych obrzeżach miasta, tam, gdzie we wszystkich możliwychkierunkach wiał silny wiatr.Niebo było czyste, ale powietrze zimne.Naprzeciwko szarego komisariatu stał dom z szyldem: Thule Villa.Winter pomyślał o księciu z szyldu zamkniętej stacji benzynowej wDallas.Przyjął ich sierżant Steve Nicoll - wychudzony pewny siebiemłodszy inspektor.Nie znał Macdonalda, ale pamiętał, że tydzieńwcześniej rozmawiali przez telefon.Zrobił, co mógł.- Niewiele o nich mam.Z nikim się nie zadawali.- Co się działo po tym, jak kuter zniknął? - zapytał Macdonald.-Chodzi mi o pozostałych dwóch Szwedów.- Na początku, podczas dochodzenia powypadkowego, byli tutaj,a pózniej słuch o nich zaginął.Winter skinął głową.- Pewnie wrócili do Szwecji.Winter znów skinął głową.- Były podejrzenia, że zajmowali się przemytem - powiedziałMacdonald.- Tak?- Tak.- No.to nie jest niemożliwe.- Co to mogło być? - zapytał Winter.- Hm.w czasie wojny wszystko warto było przemycać.- Co było.towarem największego kalibru? - dociekał Winter.Zastanawiał się, za co warto było zniknąć, dokonać poważnego prze-stępstwa, a może nawet.zabić.- Czy cokolwiek było naprawdęzakazane? - zapytał.447 - Zapewne broń - odpowiedział Nicoll.- W zależności od tego,skąd pochodziła i do kogo trafiała.- Ruch oporu?- Było ich wiele - odpowiedział Macdonald.Nicoll potwierdził skinieniem.- Byli tacy, którzy nienawidzili Anglików bardziej niż Niemców- dodał Macdonald.Stali przed budynkiem, na schodach.Wiatr szarpał liśćmi na otwartejprzestrzeni między szeregówkami.Przed komisariatem stały dwaradiowozy.Za nimi, przy wejściu, widniał napis: ZROBIMY, CO WNASZEJ MOCY.- Ilu macie ludzi? - zapytał Macdonald.- Trzydzieścioro - odpowiedział Nicoll.- Wydział kryminalnyznajduje się w Aberdeen.- Ilu kryminalnych?- Dwunastu.Komisarz dowodzi z Peterhead.- Nicoll pomachałręką dwóm młodym policjantkom wchodzącym po schodach.Obiebyły blondynkami.Spojrzały na Macdonalda i Wintera.Nicoll sięzaśmiał.- Obie są singielkami.- W przeciwieństwie do nas - powiedział Macdonald.- I?- Czym się tu przede wszystkim zajmujecie? - zapytał Winter.-To znaczy, z czym macie największy problem?- Z tym co zawsze, ale w innej formie - odparł Nicoll.- Przemyt.Teraz chodzi głównie o heroinę.- Naprawdę?- Tak.Dziesięć lat temu była nieznana.Teraz jej pełno.- To tak jak w Gteborgu - powiedział Winter.- Jest wszędzie - podsumował Nicoll.W jego głosie słychać byłorezygnację.Tylko przed kolegami nie musiał jej ukrywać.A i to niezawsze.Macdonald podrapał się po głowie.448 - Gdzie byś się ukrył, gdybyś chciał na dobre zniknąć? Podczaswojny? - zapytał.Nicoll spojrzał zmrużonymi oczami na słońce nad Thule Villa.Zwieciło zaskakująco mocno.Winter sięgnął do kieszeni kurtki pookulary przeciwsłoneczne.- Wzdłuż wybrzeża jest pełno takich miejsc - odpowiedział Ni-coll.- Wioski rybackie, wioski przemytników, w których wszyscynauczyli się pilnować swoich spraw i nie zadawać pytań, a czasemrównież tolerować obcych.- Podaj jakąś nazwę - powiedział Macdonald.Winter założył swoje czarne okulary.Nicoll i Macdonald zrobilisię ciemniejsi.- Pennan - powiedział Nicoll i kiwnął głową w lewo.- Wybrał-bym Pennan.Winter i Macdonald jechali drogą B9031.Biegła brzegiem morza, nadSandhaveri i Rosehearty.Szlak przemytniczy od średniowiecza.Drogę prowadzącą do wioski oznaczono ledwo widocznym zna-kiem.Płaska okolica kończyła się przepaścią.Opadała wprost domorza.Droga nachyliła się pod kątem czterdziestu pięciu stopni.Jakby jechali kolejką górską w parku rozrywki.Wieś tworzył szeregotynkowanych kamiennych domków.Ciągnęły się przez dwieściemetrów, przy samym brzegu.Port był mały, schowany za szerokimifalochronami.Nad Pennan Bay wiał porywisty wiatr.Morze wyrzu-cało wodę w stronę domów ukrytych w cieniu czerwonych skał.Niewyglądały na bezpieczne.Plaża była pokryta kamieniami.W połowiejej szerokości leżała czarna drewniana kłoda.Zaparkowali przed domem z delfinem na ścianie: Dolphin Cottage,numer dziesięć.- Przypominasz sobie film? - zapytał Macdonald.- Tak.Nie tak dawno myślałem o nim - odpowiedział Winter.- A miasto rozpoznajesz?- Tak mi się wydaje.449 - Chałupy jeszcze stoją - powiedział Macdonald.- Ale film toiluzja albo blef.To dobry przykład tego, że można kłamać obrazami.- Ach tak, niby jak?- Tu widzisz małą kamienistą plażę - ciągnął Macdonald.- Wfilmie to naprawdę imponująca, wyludniona plaża.Spaceruje sobie poniej Burt Lancaster.- No.- Zestawili tutejsze domy z plażą w Morir [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl