[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale jesteś szczupła! Ty chudniesz!- Nie chudnę.- Martwię się, że nie odżywiasz się dobrze.Gdybyś zatrudniła jakąś pomoc domową.- Mamo, ja nie chcę pomocy domowej.Odżywiam się bardzo dobrze.Nie straciłam nawadze ani grama od naszego spotkania w zeszłym miesiącu.A ty wyglądasz cudownie.To była niezmienna prawda.Katherine miała na sobie pięknie skrojony różowy żakieti perłowoszare spodnie.Ubranie świetnie leżało na jej figurze, doskonale zadbanej dziękidiecie i ćwiczeniom.- Och, czuję się ostatnio jak stare pudło.- Katherine machnęła ręką z rezygnacją.Dru łagodnie zaprzeczyła.- Nie, nieprawda, patrzysz na siebie zbyt krytycznie.- Jesteś słodka.- Sama prowadziłaś całą drogę?- Nie, Henry - odparła, mając na myśli swego szofera.- Dałam mu pół godziny, żebytrochę pospacerował.To urocze miasteczko, oczywiście na wakacje.- Tak jest.- Dru starała się utrzymać pogodny ton.- My, którzy tu mieszkamy,jesteśmy bardzo wdzięczni turystom za to, że również uważają je za urocze.- Ale co tutaj można robić? Och, nie złość się.Tylko się nie złość.- Katherineponownie machnęła ręką i podeszła do okna sklepu.- Jesteś tak daleko od miasta.Odwszystkiego, co ono oferuje, do czego przywykłaś.Kochanie, mogłaś mieszkać, gdzie tylkozechciałaś, choć Bóg świadkiem, że oszalałabym, gdybyś się przeprowadziła jeszcze dalej niżtutaj.Ale gdy patrzę, jak się tu zakopałaś, po prostu boli mnie serce.- Nigdzie się nie zakopałam.A Saint Christopher nie leży na końcu świata.Gdybymchciała skorzystać z tego, co oferuje miasto, mogę tam dojechać w godzinę.- Dru, nie chodzi o położenie, lecz o kulturę, towarzystwo.Ta okolica jest bardzomalownicza, ale odcięłaś się od swojego życia, rodziny, przyjaciół.Mój Boże, kochanie,kiedy ty ostatnio miałaś randkę z kawalerem do wzięcia?- Właściwie wczoraj.- Naprawdę? - Katherine uniosła brwi bardzo podobnie, jak robiła to Dru.- Corobiliście?Dru nie starała się nawet być oględna w słowach.- Jedliśmy pizzę i kochaliśmy się.Katherine szeroko otworzyła usta z wrażenia.- O mój Boże, Drusillo!- Ale zupełnie nie o to chodzi.Nie byłam zadowolona ze swego życia, więc jezmieniłam.Teraz jestem zadowolona.Chciałabym, żebyś się z tego cieszyła.- To wszystko przez Jonaha.Mogłabym go udusić.- Nie, on jest tylko małym ziarenkiem w misce zboża.Manio, nie chcę o tym w kółkoz tobą mówić.Przykro mi, że się nie rozumiemy.- Ja tylko chcę dla ciebie jak najlepiej.Jesteś całym moim życiem.Dru poczuła szum w głowie.- Nie chcę być całym twoim życiem.Nie powinnam być.Tata.- No tak, oczywiście, twój ojciec.Bóg raczy wiedzieć, dlaczego znoszę jeszcze tegomężczyznę.Ale zainwestowaliśmy w siebie dwadzieścia osiem lat.- Tak traktujesz swoje małżeństwo? Jako inwestycję?- Jak to się stało, że rozmawiamy na taki temat? Nie po to tutaj przyjechałam.- Kochasz go? - Dru nie ustępowała, wprawiając matkę w konsternację.- Oczywiście, że tak.Co za pytanie.Choćbyśmy się nie wiem jak nie zgadzali, wjednym jesteśmy doskonale zgodni.Jesteś najcenniejszą rzeczą w naszym życiu.- Nachyliłasię i ucałowała Dru w oba policzki.- Mam dla ciebie wspaniałą niespodziankę.- Wzięła Druza rękę.- Pojedziemy teraz do twojego małego domku, wezmiesz paszport i kilkanajpotrzebniejszych rzeczy.Nie potrzeba dużo, o garderobę zatroszczymy się, gdydojedziemy.- Dokąd dojedziemy?- Do Paryża.Wszystko już załatwione.Po naszej porannej rozmowie miałam takącudowną wizję.Rozmawiałam z ojcem, przyjedzie do nas za dzień, dwa.Samolot czeka nalotnisku.Pomieszkamy trochę w mieszkaniu cioci Michelle w Paryżu, zrobimy zakupy i.och, urządzimy małą kolację.Potem pojedziemy na południe i posiedzimy tydzień w willi.Zdala od tłumu i upałów.- Mamo.- Potem ty i ja wyskoczymy na miły babski weekend.W ogóle już nie spędzamy zesobą czasu.Jest takie wspaniałe uzdrowisko niedaleko.- Mamo, ja nie mogę z tobą jechać.- Och, nie bądz głuptas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]