[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przedwczoraj po przyjezdzie do MiÅ„ska udaÅ‚em siÄ™ z dworca piechotÄ… do mieszkania Braginów.SzedÅ‚emgłównymi ulicami, a potem^przez ,,Cwietnoj Bulwar".KierowaÅ‚em siÄ™ centralnÄ… alejÄ…, przecinajÄ…cÄ… skwer naukos.W pewnym momencie dostrzegÅ‚em przy wyjÅ›ciu ze skweru jakiÅ› niezwykÅ‚y ruch.Gdy zbliżyÅ‚em siÄ™ kujednemu z wyjść, zobaczyÅ‚em otaczajÄ…cy skwer Å‚aÅ„cuch żoÅ‚nierzy i sprawdzajÄ…cych dokumenty czekistów.Z bokuwarczaÅ‚ ciężarowy samochód, gotowy do przyjÄ™cia ofiar.ByÅ‚a to kolejna obÅ‚awa Czeki.W rogu zebranokilkunastu ludzi, otoczonych żoÅ‚nierzami z broniÄ… w rÄ™ku.Aresztowani.ZbliżyÅ‚em siÄ™ ku wyjÅ›ciu i podaÅ‚em niedbale i obojÄ™tnie  jak to dostrzegÅ‚em u wojskowych i pewnych siebieosób  ,,otpusknoj bilet".Czekista rzuciÅ‚ okiem na dowód i powiedziaÅ‚: ProszÄ™ towarzyszu.PoszedÅ‚em dalej.U Braginów zastaÅ‚em Ozimowa, sekretarza ,,GubispoÅ‚komu".Zofii nie byÅ‚o w domu.NiedÅ‚ugo po moim przyjÅ›ciuzaczÄ™liÅ›my grÄ™ w preferansa.Wkrótce przyszÅ‚a Zofia.Z udanÄ… radoÅ›ciÄ… przywitaÅ‚em jÄ….Lizka ze zdziwieniemspojrzaÅ‚a na mnie.40 W p referansa graliÅ›my we czwórkÄ™: Ozimow, Kobzow, Bragin i ja.Liza i Zofia przyglÄ…daÅ‚y siÄ™ grze.%7Å‚onaBragina szyÅ‚a przy maÅ‚ym stoliku.ByÅ‚em podniecony obecnoÅ›ciÄ… Lizki, zÅ‚y na Ozimowa i znudzony grÄ… w karty,wiÄ™c popeÅ‚niaÅ‚em rażące bÅ‚Ä™dy.Dla mnie wygrana byÅ‚a obojÄ™tna.ZresztÄ…, graliÅ›my  jak na moje możliwoÅ›cifinansowe  tanio.Kilkakrotnie kupowaÅ‚em karty ,,w ciemnÄ…" 'i wpadaÅ‚em.Ale miaÅ‚em takie szczęście, żewiÄ™cej jak bez jednej lewy nie zostaÅ‚em.' yTuż przy moim krzeÅ›le siedziaÅ‚a Zofia i podpowiadaÅ‚a mi, bo wiedziaÅ‚a, że gram sÅ‚abo.Lecz nie zwracaÅ‚emuwagi na jej wskazówki i graÅ‚em samodzielnie  przeważnie grubo ryzykujÄ…c.Pewnego razu OzimowowiprzyszÅ‚a widocznie dobra karta, boga1}'ja ,,na niewidziane" doszedÅ‚em do siedmiu w kierach, on powiedziaÅ‚ zezÅ‚oÅ›ciÄ…: Na upartego grać nie sztuka, aÅ‚e trzeba wygrać! Ja wygram  % odrzekÅ‚em patrzÄ…c w oczy Lizce.Ona zalotnie uÅ›miechnęła siÄ™ do mnie. Osiem pik!  wygÅ‚osiÅ‚ Ozimow uroczyÅ›cie. Osiem kier  odrzekÅ‚em w tejże chwili. Passs,. ze zÅ‚oÅ›ciÄ… dorzuciÅ‚ Ozimow.OtworzyÅ‚em ,,renons".TrafiÅ‚ siÄ™ dobry, wiÄ™c wygraÅ‚em.WesoÅ‚o siÄ™ Å›miaÅ‚em.Lizka klasnęła w dÅ‚onie.Ozimow zezÅ‚oÅ›ciÄ… rzekÅ‚ wynioÅ›le: Trzeba mieć pojÄ™cie o taktyce gry!  spojrzaÅ‚ na LizkÄ™ i dodaÅ‚ mentorskim tonem: To tak jak na wojnie! SÅ‚usznie  odrzekÅ‚em. AÅ‚e trzeba też umieć ryzykować, bo tchórzom żadna taktyka nie pomoże.SpostrzegÅ‚em, że Lizka z zainteresowaniem patrzy na mnie, jakby zdumiona tym, że mtim odwagÄ™ sprzeciwiać siÄ™Ozimowowi.A ja siÄ™ uwziÄ…Å‚em nie dać mu grać.I nie daÅ‚em.ParÄ™ razy przez to wpadÅ‚em, lecz niezbyt dotkliwie,bo w ,,ciemnÄ…"graÅ‚em teraz rzadko. O, to co innego  rzekÅ‚ ironicznie Ozimow  gdy ja, grajÄ…c zwykÅ‚e kiery, zostaÅ‚em bez jednej Å‚ewy.To mnie zirytowaÅ‚o.PostanowiÅ‚em znów zagrać mu na nerwach.OczekiwaÅ‚em sposobnoÅ›ci.Po pewnym czasiedostrzegÅ‚em, że ma dobre karty, bo po zajrzeniu w nie rzuciÅ‚ je na stół i zapalajÄ…c papierosa rzeki ,,taktycznie"niedbaÅ‚ym tonem. Piki.zwykÅ‚e. Kiery.zwykÅ‚e. powiedziaÅ‚em naÅ›ladujÄ…c jego gÅ‚os i w ten sam sposób, jak on, zapalajÄ…c papierosa.Lizka spojrzaÅ‚a na mnie i zgryzÅ‚a dolnÄ… wargÄ™, aby nie wybuchnąć Å›miechem. Siedem pik. powiedziaÅ‚ tak samo niedbale ^Ozimow, gaszÄ…c zapaÅ‚kÄ™ w popielniczce.PatrzÄ…c w oczy Lizce pomyÅ›laÅ‚em: ,,Jeśłi wygram, to siÄ™ speÅ‚ni me marzenie".I powiedziaÅ‚em: - Dziewięć pik. Jak?  spytaÅ‚ zdumiony Ozimow. Dziewięć pik  powtórzyÅ‚em. W ciemnÄ…? Uhum.Lizka rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™^ "41 Ozimow zebraÅ‚ ze stoÅ‚u swe karty i uważnie je przejrzaÅ‚, ruszajÄ…c w powietrzu pakami prawej rÄ™ki, jakbypomagajÄ…c w ten sposób ,,taktycznym" obliczeniom.Wreszcie rzekÅ‚ zdecydowanie, uroczyÅ›cie: Dziewięć w treflach! Dziewięć karo  powiedziaÅ‚em natychmiast. Pas!  syknÄ…Å‚ Ozimow.OtworzyÅ‚em karty.MiaÅ‚em w rÄ™ku osiem kier, króla karowego i jakÄ…Å› mlódkÄ™.Osiem lew miaÅ‚em pewnych.KartadoskonaÅ‚a.Lecz czy dokupiÄ™ jeszcze jednÄ…? OtworzyÅ‚em renons i zobaczyÅ‚em asa karowego ijakÄ…Å›"młódkÄ™.ZrzuciÅ‚em młódki i kÅ‚adÄ…c karty na stole powiedziaÅ‚em: ,,Totus".Lizka klaskaÅ‚a w dÅ‚onie i wesoÅ‚o siÄ™ Å›miaÅ‚a.Ozimow poczerwieniaÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ci, bo nie tylko przeszkodziÅ‚em mugrać (a miaÅ‚ też dobre karty), lecz i sam nie wpadÅ‚em  na co specjalnie liczyÅ‚.Tymczasem dobrze wygraÅ‚em wciemnÄ…, co przy , jodeÅ‚ce" znacznie poprawiÅ‚o rezultaty mej gry. %Ostatecznie wstaÅ‚em od stoÅ‚u przegrany, lecz bardzo zadowolony.ZrozumiaÅ‚em jednak, że w Ozimowie mamwroga, który nie opuÅ›ci żadnej sposobnoÅ›ci, aby mi szkodzić  na zimno, z rozmysÅ‚em, wedÅ‚ug wszystkich zasad,,taktyki".Gdy żegnaÅ‚em Braginów, idÄ…c do swego pokoiku u pani %7Å‚arskiej, Lizka szczególnie mocno uÅ›cisnęła mi dÅ‚oÅ„.,,Może to też taktyka.kobieca"  pomyÅ›laÅ‚em, odpowiadajÄ…c jej silnym uÅ›ciskiem.(WpociÄ…gu z Molodeczna do Baranowicz) 12 pazdziernika 1922 roku%7Å‚yjÄ™ w pociÄ…gach.PociÄ…gi, pociÄ…gi, pociÄ…gi.Wagony, wagony, wagony.Tu  góry walizek.Tam  góryworków.Tu w bufecie  obiady, pomaraÅ„cze, czekolada.Tam  farbowana herbata z sodÄ…, sÅ‚odzonasacharynÄ… (280 razy sÅ‚odsza od cukru).Tu lÅ›niÄ…ce posadzki, centralne ogrzewanie, potoki Å›wiatÅ‚a.Tam zaplute podÅ‚ogi, pokryte dywanem Å›mieci, psie zimno, kopcÄ…ce lampy.Tu  perfumy, jedwab, poÅ„czochy nanogach kobiet.Tam  smród brudnych, poÅ‚atanych kożuchów, machorki i dziegciu; Å‚apcie lub ,,oporki" nanogach; puder też  niebieski, szary i żółty: puder gÅ‚odu i nÄ™dzy na twarzach obywateli, którzy zostali skazanina to, aby żyć i umrzeć w udrÄ™ce.Tu  wesoÅ‚e okrzyki, Å›miech dzieci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl