[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idąc ścieżką ogrodową Costas znów zaczął przepraszać ją zawszystko, co się im tej nocy przydarzyło.Kendra starała sięprzekonać go, że każdemu mogło się to przytrafić.Costasjednak był niepocieszony.Przypomniała mu wtedy, jak ciekawiespędzili resztę dnia.Właśnie wchodzili do domu, gdy mówiła:- Uważam, że Delfy są zupełnie nie z tej ziemi! Naglezamarła.Zaskoczona przeniosła wzrok ze wściekłego Eugene'a,obok którego stał wyższy, nie znany jej mężczyzna.Stwierdziła,że jest to bardzo nieprzyjazny komitet powitalny.- Costas! - zawołał gniewnie Eugene.Zapominając oobecności Kendry, zarzucił Costasa potokiem greckich słów.Costas, odpowiadając po angielsku, przypomniał mu, że nie sąsami.Eugene, który wyglądał, jakby miał zamiar wytargać synaza uszy, wydał krótkie polecenie, które zabrzmiało, jakwezwanie do pójścia za nim.Następnie ojciec i syn ruszyli wkierunku gabinetu Eugene'a.Czując, że Costasa czeka ostra reprymenda, Kendrapostanowiła wstawić się za nim.Odruchowo zrobiła krok wRS 61kierunku gabinetu, gdy Damon Niarkos z grozną, nieprzyjaznąminą zagrodził jej drogę.- Zostaw go w spokoju! - polecił szorstko, gdy spojrzała naniego ze zdziwieniem.- Nie bądz.- chciała odpowiedzieć mu równie nieuprzejmie izrobiła ruch, by go obejść.Wtedy Damon złapał ją mocno zarękę i obrócił twarzą do siebie.- Powiedziałem, że masz zostawić go w spokoju - warknął.-Dość już dziś narozrabiałaś.- Ja narozrabiałam!? - krzyknęła Kendra.Zaskoczeniezamieniło się w złość.Co ten facet właściwie sobie wyobraża? -A to niby jak? Co ja niby takiego zrobiłam?- Eugene ma i tak dość zmartwień.Nie musisz jeszczeuwodzić jego syna! - syknął Damon przybierając nieprzyjemnywyraz twarzy.- Co ty mówisz? Za kogo ty mnie masz? On ma dwadzieściadwa lata! - wybuchnęła.Ale to jeszcze nie był koniec.Jej gniew zamienił się niemal wfurię, gdy w odpowiedzi na jej słowa, Damon Niarkos zrobiłkrok do przodu i rzucił jej prosto w twarz:- Być może jest on w tym samym wieku co i pani, pannoJephcott, ale z tego, co wiem, to pani góruje nad nimdoświadczeniem.Kendra nie wierzyła własnym uszom.Nikt nigdy tak z nią nierozmawiał! Była tak zdenerwowana, że śmiał mówić z nią w tensposób, iż nawet nie próbowała dochodzić, czy się nieprzesłyszała.Przestała panować nad sobą.- Ty, ty.- syknęła.Gdy poczuła pieczenie dłoni, zauważyła ślad, jaki pozostawiłajej ręka na jego policzku.Dopiero wtedy dotarło do niej, żezupełnie straciła panowanie nad sobą i spoliczkowała go!Również Damon stracił głowę.- Theos! - wysyczał z zaciśniętymi zębami, chwytając ją zaramiona.Z dzikim spojrzeniem w oczach przyciągał ją doRS 62siebie.Przez krótki moment Kendra nie miała pojęcia, coDamon zamierza uczynić.Dopiero gdy pochylił się nad nią,zrozumiała, że jej nie uderzy.Pocałował ją, zanim uświadomiła sobie, co się stało.Wtedyjednak było już za pózno.Damon nagle objął ją w talii i mocnoprzyciągnął do siebie.- Nie - zaprotestowała - uwolniwszy na chwilę usta.Znieważył ją, a teraz ośmielił się na pocałunek.Ale on bezproblemu znów odnalazł jej usta i zawładnął nimi.Nagle wszelka złość zaczęła opuszczać Damona.Zacząłdelikatnie pieścić jej plecy.Również Kendra straciła wszelkąchęć do walki.Damon wciąż jeszcze całował ją, gdy przestałastawiać opór.Powtarzała wciąż w myślach - to nie Costas, toDamon.- Usta Damona stawały się coraz bardziej delikatne inagle Kendra zrozumiała, że pragnie tych pocałunków.Przywarła mocniej do niego i objęła rękami za szyję, po razpierwszy oddając pocałunek.Odgłos otwieranych drzwi i przytłumione głosy gwałtowniesprowadziły ją na ziemię.Oszołomiona zarówno własnymzachowaniem, jak i całą resztą, wyrwała się z objęć Damona.Onrównież wydawał się być wstrząśnięty.- Ja.- wykrztusiła, słysząc zbliżające się kroki.- D-dobranoc- wyjąkała, i zbyt zmieszana, by z kimś jeszcze rozmawiać,uciekła.RS 63ROZDZIAA PIATYNastępnego dnia Kendra zaspała.W drodze do łazienki wciąż myślała o tym, jak,nieoczekiwanie dla siebie namiętnie oddawała Damo-nowipocałunki.Była nawet zadowolona, że przespała śniadanie.Potrzebowałatrochę czasu do namysłu, by móc spotkać się z Costasem czy teżjego ojcem.Wzięła się za słanie łóżka i drobne porządki, by jak najdłużejskupić uwagę na zwykłych czynnościach.Nie była jednak wstanie wymazać z pamięci tego, co się stało.Z uporem odsuwała od siebie wspomnienie pocałunkówDamona.Wolała myśleć o tym, jak do tego doszło.Spoliczkowała go.Zasłużył sobie na to, pomyślała, wpadającznowu w złość.Nie dość, że ośmielił się rozkazać jej, byodczepiła się od Costasa, to jeszcze oskarżył ją o próbyuwiedzenia go! Dawno już zdążyła go poznać jakoniepoprawnego flirciarza.Czy nie było raczej odwrotnie?Przecież to ona musiała stale odrzucać zaloty Costasa.Costas nigdy zresztą nie robił na niej wrażenia naiwnegochłopca.Był młodym mężczyzną, któremu bynajmniej niebrakowało doświadczenia.Kiedy więc Damon powiedział jej, żedoświadczeniem góruje nad Costasem, to tak jakby zarzucił jej,że jest jakąś - dziwką!Kendra nie żałowała już, że go uderzyła.W pełni sobie na tozasłużył.Od samego początku ich znajomości był nie dozniesienia.Nawet najbardziej życzliwe mu osoby, jeśli w ogóleistniały, musiałyby przyznać, że już na ślubie Faye i Eugene'abył nieuprzejmy.Gdy w chwilę pózniej znów zaczęła analizować zachowanieDamona, zdecydowała, że ma tego dość i postanowiłaodwiedzić kuzynkę.RS 64Pośpiesznie przeszła do apartamentów Faye, starając sięzapomnieć o Damonie Niarkosie.Zastanawiała się, czy Fay jużwie o wydarzeniach ubiegłej nocy?Nie musiała długo czekać na odpowiedz.Faye siedziała włóżku, oparta o poduszkę:- No, trzeba przyznać, że wniosłaś nieco życia do tego domu -oświadczyła zamiast powitania.- A więc.słyszałaś?- Wszystkie ptaszki o tym ćwierkają.Kendra zamarła, mimo iż była pewna, że oprócz niej iDamona nikt nie wie o tym, że go uderzyła.Nieco skwaszonazauważyła:- Zabrzmiało to tak, jakbym to ja była powodem całegozamieszania!- Ależ skądże! - roześmiała się Faye, a gdy zauważyła, żeKendrze wcale nie jest do śmiechu, dodała: - No i po cóż tehumorki, słonko?Kendra aż się zatrzęsła na taką niesprawiedliwość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl