[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarze widoczne na zdjÄ™ciach przyczepionych do szafek odwzajemniaÅ‚y mój uÅ›miech.TysiÄ…ceróżnych kombinacji przedstawiajÄ…cych mnie i Becka, Becka i Urlika, Paula i Dereka, Urlika i mnie.TwarzeczekajÄ…ce na to, aż ktoÅ› ponownie w nich zamieszka.Fotografie wyglÄ…daÅ‚y na stare i wyblakÅ‚e w Å›wietlekuchennym.PrzypomniaÅ‚em sobie, jak Beck przyklejaÅ‚ je tutaj, gdy byÅ‚y nowiuteÅ„kie i stanowiÅ‚y namacalnydowód naszej wiÄ™zi.PomyÅ›laÅ‚em o tym, jak Å‚atwo moi rodzice podjÄ™li decyzjÄ™, że nie bÄ™dÄ… mnie już dÅ‚użej kochać, tylkodlatego, że nie potrafiÅ‚em utrzymać siÄ™ w ludzkiej skórze.I o tym, jak odepchnÄ…Å‚em od siebie Becka, gdypomyÅ›laÅ‚em, że stworzyÅ‚ trzy nowe wilki wbrew ich woli.Niemal poczuÅ‚em niedoskonaÅ‚Ä… miÅ‚ość rodzicówpÅ‚ynÄ…cÄ… w moich żyÅ‚ach.Wszyscy pochopnie wydawaliÅ›my sÄ…dy o innych.Gdy w koÅ„cu zauważyÅ‚em, że Cole zniknÄ…Å‚, otworzyÅ‚em tylne drzwi i zabraÅ‚em jego ubranie zpodwórka.StaÅ‚em tam, trzymajÄ…c zimny toboÅ‚ek, i pozwalaÅ‚em, żeby nocne powietrze mnie przenikaÅ‚o.PokonywaÅ‚o kolejne warstwy, które tworzyÅ‚ Sam-czÅ‚owiek, i docieraÅ‚o do wilka, który  jak sobiewyobrażaÅ‚em  nadal czaiÅ‚ siÄ™ wewnÄ…trz mnie.OdtworzyÅ‚em w myÅ›lach rozmowÄ™ z Cole em.Czy on naprawdÄ™ prosiÅ‚ mnie o pomoc?PodskoczyÅ‚em na dzwiÄ™k telefonu.SÅ‚uchawki nie byÅ‚o w kuchni, wiÄ™c poszedÅ‚em do salonu.OdszukaÅ‚em ja i odebraÅ‚em, siadajÄ…c na oparciu sofy. Grace  modliÅ‚em siÄ™ żarliwie. Niech to bÄ™dzieGrace.- Cześć. Dopiero w tym momencie dotarÅ‚o do mnie, że gdyby Grace dzwoniÅ‚a o tak póznejporze, to oznaczaÅ‚oby, że staÅ‚o siÄ™ coÅ› zÅ‚ego.Ale po drugiej stronie linii odezwaÅ‚ siÄ™ gÅ‚os nieznajomej kobiety.- Kto mówi?- SÅ‚ucham?  powiedziaÅ‚em zaskoczony.- KtoÅ› dzwoniÅ‚ na moja komórkÄ™ z tego numeru.Aż dwukrotnie.- A kto mówi?  zapytaÅ‚em.- Angie Baranova.- A kiedy ten ktoÅ› dzwoniÅ‚?- Wczoraj.Bardzo wczeÅ›nie.Nie zostawiÅ‚ wiadomoÅ›ci.Cole.To musiaÅ‚ być on.Ckliwy draÅ„.- To musiaÅ‚a być pomyÅ‚ka  skÅ‚amaÅ‚em.- Tak.Na pewno  zauważyÅ‚a. ZwÅ‚aszcza że ten numer znajÄ… może ze cztery osoby na Å›wiecie.SkorygowaÅ‚em swoja opiniÄ™ o Cole u.GÅ‚upi draÅ„.- To musiaÅ‚a być pomyÅ‚ka  upieraÅ‚em siÄ™.- Albo Cole  rzuciÅ‚a Angie.- SÅ‚ucham?ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™ brzydko, bez humoru. - Kimkolwiek jesteÅ›, wiem, że nie powiedziaÅ‚byÅ› mi niczego, nawet gdyby on staÅ‚ obok.Bo Colejest rzeczywiÅ›cie niezÅ‚y w te klocki, prawda? Zmusza ciÄ™, żebyÅ› robiÅ‚ dokÅ‚adnie to, czego onchce.Cóż, jeÅ›li on tam jest i to on do mnie dzwoniÅ‚, to przekaż mu, że zmieniÅ‚am numer.Na917-wynoÅ›-siÄ™-z-mojego-życia.DziÄ™ki.I rozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™.OdÅ‚ożyÅ‚em sÅ‚uchawkÄ™ na stolik obok sofy i spojrzaÅ‚em na leżącÄ… na nim stertÄ™ książek Becka.ObokstaÅ‚o oprawione w ramkÄ™ zdjÄ™cie, które zrobiÅ‚ mu Urlik tuz po tym, jak Paul opryskaÅ‚ go musztardÄ… wtrakcie grillowania burgerów.Beck patrzyÅ‚ na mnie, mrużąc oczy, a smugi obrzydliwej żółci przecinaÅ‚y jegobrwi i Å›ciekaÅ‚y z rzÄ™s.- WyglÄ…da na to, że naprawdÄ™ dokonaÅ‚eÅ› znakomitego wyboru  wyznaÅ‚em mu.GRACETamtej nocy leżaÅ‚am na łóżku i staraÅ‚am siÄ™ zapomnieć o tym, jak patrzyÅ‚y na mnie wilki.UsiÅ‚owaÅ‚amudawać, że Sam jest ze mnÄ….ZamrugaÅ‚am w ciemnoÅ›ciach i przytuliÅ‚am siÄ™ mocniej do jego poduszki, alenie byÅ‚o już na niej ani Å›ladu jego zapachu; znowu staÅ‚a siÄ™ tylko jego rzeczÄ….OdrzuciÅ‚am ja i podniosÅ‚amdÅ‚oÅ„ do nosa, sprawdzajÄ…c, czy nadal cuchnÄ™ wilkiem.PrzypomniaÅ‚am sobie, jak wyglÄ…daÅ‚a Isabel, gdymówiÅ‚a:  Wiesz, że to ma coÅ› wspólnego z wilkami , i staraÅ‚am siÄ™ zinterpretować wyraz jej twarzy.Obrzydzenie? Jakby baÅ‚a siÄ™, że mogÄ™ jÄ… zarazić& A może jednak litość& ?Gdyby Sam byÅ‚ tutaj, wyszeptaÅ‚abym:  Czy myÅ›lisz, że umierajÄ…cy ludzie wiedzÄ…, że odchodzÄ…?.SkrzywiÅ‚am siÄ™ w mroku nocy.WiedziaÅ‚am, że melodramatyzujÄ™.ChciaÅ‚am wierzyć, że tylko przesadzam.PoÅ‚ożyÅ‚am rÄ™kÄ™ na brzuchu i pomyÅ›laÅ‚am o drÄ™czÄ…cym mnie bólu, który zadomowiÅ‚ siÄ™ kilkacentymetrów pod moimi palcami.W tej chwili wydawaÅ‚ siÄ™ tÄ™py, uÅ›piony.Wiem, że tam jesteÅ›.To wydawaÅ‚o mi siÄ™ takie żaÅ‚osne.LeżaÅ‚am bezsennie w łóżku, rozważajÄ…c w samotnoÅ›ci kwestiÄ™swojej Å›miertelnoÅ›ci, podczas gdy Sam znajdowaÅ‚ siÄ™ tak blisko  zaledwie kilkanaÅ›cie minut jazdysamochodem.RzuciÅ‚am daremne spojrzenie na sufit, w stronÄ™ sypialni moich rodziców, poirytowana tym,że pozbawili mnie jego obecnoÅ›ci wtedy, gdy najbardziej go potrzebowaÅ‚am.JeÅ›li teraz umrÄ™, nigdy nie pójdÄ™ do college u.Nigdy nie zamieszkam sama.Nigdy nie kupiÄ™ ekspresudo kawy (chciaÅ‚am mieć czerwony).Nigdy nie wyjdÄ™ za Sama.Nigdy nie stanÄ™ siÄ™ takÄ… Grace, jakÄ… miaÅ‚ambyć.Przez caÅ‚e życie byÅ‚am taka ostrożna.Zaczęłam wyobrażać sobie wÅ‚asny pogrzeb.Nie ma mowy, żeby mamie starczyÅ‚o zdrowego rozsÄ…dku,żeby zaplanować coÅ› takiego.Pewnie zrobiÅ‚by to tata, pomiÄ™dzy telefonami do inwestorów i czÅ‚onkówzarzÄ…du.Albo babcia.Ona z pewnoÅ›ciÄ… stanęłaby na wysokoÅ›ci zadania, gdyby siÄ™ zorientowaÅ‚a, jakgówniana pracÄ™ odwaliÅ‚ jej syn, wychowujÄ…c córkÄ™.Rachel by przyszÅ‚a, i prawdopodobnie kilku moichnauczycieli.Na pewno pani Erskine, która chciaÅ‚a, żebym zostaÅ‚a architektem.Isabel też, choć pewnie bynie pÅ‚akaÅ‚a.PrzypomniaÅ‚am sobie pogrzeb jej brata  pojawiÅ‚o siÄ™ na nim caÅ‚e miasto, bo Jack zginÄ…Å‚ w takmÅ‚odym wieku.WiÄ™c może mnie też przyszedÅ‚by pożegnać tÅ‚um, nawet jeÅ›li nie byÅ‚am legendÄ… Mercy Falls.Bo umarÅ‚am zbyt wczeÅ›nie, żeby tak naprawdÄ™ zacząć żyć.Czy ludzie przynoszÄ… na pogrzeby prezenty, takjak na Å›luby albo przyjÄ™cia z okazji narodzin dziecka?UsÅ‚yszaÅ‚am skrzypniÄ™cie.Trzask deski pod stopÄ….A potem drzwi do mojego pokoju cichutko siÄ™uchyliÅ‚y. Przez sekundÄ™ myÅ›laÅ‚am, że może to Sam jakimÅ› cudem zakradÅ‚ siÄ™ do Å›rodka.Ale zobaczyÅ‚am zarysramion i gÅ‚owy mojego ojca.UdaÅ‚am, że Å›piÄ™, ale wciąż miaÅ‚am lekko uchylone powieki.Tato zrobiÅ‚ kilkapeÅ‚nych wahania kroków; z zaskoczeniem pomyÅ›laÅ‚am:  On sprawdza, czy wszystko ze mnÄ… w porzÄ…dku.Ale potem delikatnie uniósÅ‚ podbródek i spojrzaÅ‚ na miejsce tuż za mnÄ…, a ja uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, żenie zjawiÅ‚ siÄ™ tutaj, żeby sprawdzić, czy dobrze siÄ™ czujÄ™.PrzyszedÅ‚ tylko po to, żeby siÄ™ upewnić, że nie maze mnÄ… Sama. ROZDZIAA DWUDZIESTY ÓSMYCOLEKucaÅ‚em na lodowatej ziemi, sosnowe igÅ‚y wbijaÅ‚y mi siÄ™ w dÅ‚onie, a na nagich kolanach miaÅ‚emrozmazanÄ… krew.Nie mogÅ‚em sobie przypomnieć, od jak dawna jestem czÅ‚owiekiem.ByÅ‚em zawieszony w bladym bÅ‚Ä™kicie poranka.MgÅ‚a zabarwiaÅ‚a wszystko na pastelowo, przepÅ‚ywajÄ…cpowoli obok mnie.Powietrze cuchnęło krwiÄ…, odchodami i brudnÄ… wodÄ….WystarczyÅ‚o jedno spojrzenie,żeby poznać zródÅ‚o tych zapachów.Jezioro znajdowaÅ‚o siÄ™ zaledwie kilka metrów ode mnie, a pomiÄ™dzymnÄ… a liniÄ… brzegu na boku leżaÅ‚a martwa Å‚ania.PÅ‚at skóry oderwany od jej żeber odsÅ‚aniaÅ‚ wnÄ™trznoÅ›ci,jakby byÅ‚y jakimÅ› makabrycznym podarunkiem.To jej krwiÄ… miaÅ‚em ubrudzone kolana i  co dopiero teraz zauważyÅ‚em  rÄ™ce [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl