[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widok, jaki ukazał się jego oczom, mroził krew w żyłach.Główna sala gospody zamieniła się w krwawą ruinę.Na ziemi leżały połamane stoły i krzesłaoraz rozwłóczone ciała, wyglądające, jakby podziurawiły je tysiące ostrych kolców.Podłogę iściany zachlapała krew.W samym środku tej sceny zniszczenia stała jedna z najpotworniejszych istot, jakie Kaerionkiedykolwiek widział.Wysoki na prawie osiem stóp potężny stwór machnął ostrymi jak brzytwypazurami i wyszarpał gardło mężczyznie, który atakował go mieczem.Broń ze szczękiem spadła napodłogę, a potwór rzucił się na pozostałych, potykających się i przewracających w panicznejucieczce.W słabym świetle Kaerion dostrzegł, że to, co początkowo brał za pancerz, było naprawdępokrywą gęstych, zakrzywionych kolców, lśniących od krwi i pokrywających całe ciało stworawłącznie z grubym ogonem. W tym momencie wojownik usłyszał znajomy głos, krzyczący coś na monstrum.Spojrzałjeszcze raz na spanikowany tłum i zobaczył Vaxora i Majandrę.Oboje stali między uciekającymiludzmi a potworem.- Gerwyth, musimy coś zrobić, żeby odciągnąć od nich to.coś! - krzyknął Kaerion.Było jasne,że dwoje szlachciców długo już nie wytrzyma.Włosy Majandry sklejone były krwią spływającą zszerokiego rozcięcia na skroni, a lśniąca kolczuga kapłana w kilku miejscach popękała.Elf kiwnął głową i przyklęknął.- Mam coś, czego nam trzeba, przyjacielu - powiedział, a potem jednym płynnym ruchemwyciągnął z kołczana dwie strzały, przycelował z łuku i wypuścił je jedna po drugiej.Pociskipomknęły do celu i wbiły się między kolce pokrywające kark potwora.Bez efektu.Stwór otworzył paszczę, ukazując rzędy ostrych jak szpilki kłów i przeciągle, wysokozaskowyczał.Kaerion zakrył uszy dłońmi i patrzył z przerażoną fascynacją, jak istota rusza doataku.Strzały odpadły od niej, jakby wyciągnięte niewidzialnymi dłońmi.Gerwyth zaklął i wyciągnął następne dwie.Tym razem potarł ramię łuku i wymówił kilka słóww mowie elfów.Srebrne runy zalśniły niebiesko, a tropiciel wycelował i strzelił.Strzały pomknęłyprzez salę, zostawiając za sobą ogony niebieskiego ognia.Stwór znów zawył, tym razem jeszcze straszniej, kiedy pociski wbiły się w odsłonięte miejscepod jego prawą łapą.Zatrzymał się i odwrócił do Kaeriona i Gerwytha.Machnął jednocześnieogonem i tylko w porę uniesiona tarcza uratowała Vaxora przed śmiertelnym ciosem w głowę.Kaerion rzucił się na potwora, tnąc go szeroko przez pierś.Zadzwoniła stal, strzeliły iskry, alemonstrum nawet nie zwolniło.Wojownik uchylił się przed machnięciem pazurzastej łapy, którachybiła go o włos.Skoczył w tył, mając nadzieję znalezć jakiś słaby punkt.Krzyknął, kiedy ogon bestii trafił go w niechronioną przez tarczę stronę ciała.Ból byłniewiarygodny, jakby tysiące igieł przebiło skórę i żyłami ruszyło w stronę serca.Kaerion poczułsię, jakby krew zamieniła mu się w lód, a jego żołądek skurczył się w znajomym odruchu strachu.Znów krzyknął, kiedy ściany gospody zniknęły, zastąpione białym kamieniem, rzezbionym izdobionym jak świątynne mury.Znał to miejsce, a świadomość ta sprawiła, że za-krztusił się wpanice.To była sceneria jego hańby.- Nie! - zawołał i kamienne ściany zniknęły.Leżał na ziemi, zwinięty w kłębek.Nad sobą widział Majandrę i Vaxora, atakujących kolczastąbestię, odwracających od niego jej uwagę.W potwora wbiły się z głuchym stukiem kolejne trzystrzały.Jedna trafiła w zionące nienawiścią czerwone ślepie i stwór wreszcie się cofnął.Kaerion przetoczył się i zerwał na nogi.Gniew zastąpił strach i wojownik ryknął z wściekłością,rzucając się do ataku.Bestia machnęła kolczastym ogonem, ale udało mu się odbić cios tarczą.Siłauderzenia prawie złamała mu ramię, nie przestał jednak napierać.Dwa razy dosięgnął potwora zmocą, która powaliłaby niedzwieżuka, ten jednak tylko się otrząsnął.Za trzecim razem Kaerionzablokował cios pazurów mieczem, a potem obrócił się, tnąc z siłą zamachu ramienia i skrętubioder.Stal wbiła się głęboko w gardło stwora, który zagulgotał w szoku.Z rany popłynęła wąskastrużka parującej, czarnej krwi, a potem rozcięcie się zamknęło, wypychając ostrze.Kaerion krzyknął z wściekłości.Cofnął się.pozwalając Majandrze i Vaxorowi zająć siępotworem.Kolejne dwie strzały zabzyczały ze złością, trafiając bestię w pierś.Potwór ryknął imachnął ogonem, zmiatając Majandrę i Vaxora, a potem odwrócił się błyskawicznie do Gerwytha,wycelował w niego pazur i wycharczał pojedyncze, straszliwe słowo.Z łapy bestii wystrzeliłabłyskawica zielonej energii.Kaerion zobaczył że Gerwyth próbuje odskoczyć, ale było za pózno.Wokół tropiciela zamknęła się zielonkawa sfera mocy, unieruchamiając go w miejscu.- Aap! - krzyknęła Majandra, rzucając wojownikowi swój miecz.- Muszę pomóc Vaxorowi! -dodała, wskazując leżącego na ziemi, próbującego się podnieść kapłana.Kaerion sięgnął w dół i chwycił broń.Zauważył jeszcze srebrzystą poświatę otaczającą ostrze,zanim musiał zrobić unik przed ciosem pazurzastej łapy.Czas wydawał się zwolnić.Kaerion starł się z bestią, a jego świat zawęził się do szczęku broni i szponów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl