[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie spodziewała się, że znajdzie szczęście tak prędko, że w tak krótkim czasie zbuduje nowydom.Przeprowadziła się tu na stałe dwa miesiące temu i przywiozła ze sobą Jessikę.Richard uznał, żepobyt z matką na Nantucket dobrze zrobi Jess, zwłaszcza że Carrie zaszła w ciążę i musiał skoncen-trować się teraz na swojej nowej rodzinie.Postanowiono, że dziewczynka będzie spędzała z nim każdewakacje.Mimo że Daff nie chciała stawać na przeszkodzie relacji pomiędzy ojcem i córką, wiedziała, iżJessika będzie szczęśliwa, szczęśliwsza, tutaj na wyspie.Odpowiada jej życie na świeżym powietrzu,nad oceanem; uwielbia Nan; wciąż pomaga Bee przy dziewczynkach w niektóre popołudnia i week-endy.Jessice nie brakuje zajęć ani radości życia, czuje się zarówno potrzebna, jak i chciana.Odnala-zła swoje miejsce w życiu i tutaj na wyspie, i jest to dla niej coś nowego.Kiedy Michael dowiedział się, iż został spadkobiercą Everetta, podjął razem z Daff decyzję ozakupie ładnego domu na obrzeżach Sconset, z którym w parze szło kilka zaniedbanych chat letnisko-wych.Wspólnymi siłami wyremontowali je i doprowadzili do porządku, tygodniami nie zdejmującRLTdresów i kierując pracami hydraulików, elektryków i innych fachowców, a wiele robót wykonali sa-modzielnie.Teraz przed domem kwitną niebieskie hortensje odcinające się na tle białego drewnianego pło-tu, do drzwi frontowych prowadzi zwykła ceglana ścieżka, od której odchodzą w bok wąskie ścieżynkiwiodące do odnowionych chatek, wynajmowanych wczasowiczom.Dzikie róże pną się po altankach, w gęstych żywopłotach otwierają się pergole prowadzące dotajemniczych ogrodów.Każdy kto tu przyjeżdża, czuje wokół siebie atmosferę magii.Gościniec Windermere jest gotów na przyjęcie pierwszych gości tego lata.- Jak tu cudnie! - woła Daniel, rzucając bagaże na ziemię i rozglądając się po Chatce z Fuksja-mi, którą dla niego wybrali.Wnętrze jest skromne, lecz daleko mu do minimalizmu, sprzęty są utrzy-mane w barwach piasku, bieli i błękitu, ściany wyłożone deskami z rozebranej stodoły, sosnowe podło-gi wywiórkowane i zarzucone sizalowymi chodnikami.Poza tym wyposażenie sprawia dość nowo-czesne wrażenie; zamiast zasłon w oknach zawisły płócienne żaluzje koloru czekolady, sofę i fotele wgłównym pomieszczeniu okryto białymi pokrowcami, łóżko zasłano satynową pościelą w duże wzory.Charakteru nadają chacie dekoracyjne drobiazgi - muszle, które Daff i Michael sami zbierali naplaży, teraz polakierowane i ułożone na białym stoliku, obrazki namalowane przez Daff, przedstawia-jące scenki z plaży - i książki, wszędzie książki: beletrystyka, przewodniki po wyspie, literatura faktu.Nad sofą, na centralnej ścianie, wisi spora mapa Nantucket wynaleziona u antykwariusza.- Tak dobrze cię znów widzieć - mówi Daff, obejmując go w pasie i uśmiechając się doń pro-miennie.- Wydaje mi się, jakby od naszego ostatniego spotkania minęły lata.- A to tylko sześć tygodni! - przypomina jej Daniel.- Byłem tu w kwietniu, żeby się zobaczyć zdziewczynkami.Nie pozwoliliście mi wtedy obejrzeć chat, mówiąc, że nie są jeszcze skończone.Na-prawdę jestem waszym pierwszym gościem?- Na sto procent! - śmieje się Daff.- I mamy nadzieję, że nie będziesz ostatni.No więc.jakiemasz plany na to lato?Daniel spogląda na nią podejrzliwie.- O co ci chodzi?- O nic.- Z trudem przychodzi jej zachować poważną minę.- Miałeś jakieś wieści od Matta?Daniel ucieka wzrokiem.- Skoro już pytasz.umówiliśmy się na drinka przed przyjęciem.- To dobrze.- Daff kiwa głową.- Wiesz, że to on doprowadził ogród do porządku? Wcześniejnawet się nie domyślaliśmy, co kryje się pod tymi chaszczami.Zadziwił nas.- Wiem, że to jego dzieło - potwierdza Daniel.- Rozmawialiśmy ze sobą niemal codziennie.To prawda.Chociaż Daniel wrócił do Westport, mniej więcej co miesiąc przylatywał na Nan-tucket, żeby zobaczyć się z córkami, i w tym czasie zacieśniła się też więz pomiędzy nim i Mattem.RLTPrawdziwa więz, taka, za jaką stoi jakaś historia, a nie tylko chwilowe zauroczenie, które po-czuli w momencie, gdy się poznali.Zawsze jedli razem kolację, ale zaprzyjaznili się, pisząc do siebie e-maile, a pózniej, gdy kore-spondowanie ze sobą przestało im wystarczać, również rozmawiając przez telefon, co dość szybkoweszło im w nawyk i stało się obowiązkowym punktem rozkładu dnia, a właściwie nocy, gdyż najczę-ściej dzwonili do siebie wieczorami i rozmawiali kilka godzin z rzędu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]