[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyskoczyła z łóżka i przyszykowała kąpiel pełną piany.Wylegiwała się w niej conajmniej godzinę, a potem zamówiła ogromną i baaardzo niezdrową pizzę pełną frutti dimare.Spałaszowała całą, popijając lodowatym białym winem i nie pamiętała już, kiedy miałatak ogromny apetyt na cokolwiek. Lance  powtórzyła w myślach  co ja za imię sobie wymyśliłam? Ciekawe, czy ktośtaki istniał naprawdę? Może kolega ze szkoły, którego nawet już nie kojarzę, a którego imięna tyle mi się podobało, żeby podświadomie je zapamiętać?Jednak nie mogła sobie za nic przypomnieć, gdzie mogła słyszeć takie oryginalne imię, wktórym było coś uroczo staromodnego.Resztę popołudnia spędziła przed telewizorem, a kiedy zadzwonił Reginald, starała sięrozmawiać z nim zupełnie naturalnie.Na szczęście nie wypytywał, co się dzieje w domu, bozajęty był opowiadaniem o fatalnych warunkach pracy, podłej mżawce i zatłoczonym metrze.Słuchała tego, co mówi jednym uchem i czasami uprzejmie potakiwała, a czasami wyrażałazatroskanie.Wydawało jej się, że Reggie był zadowolony, kiedy odkładał słuchawkę.Wieczór spędziła równie leniwie jak popołudnie.Rozkoszowała się nie tyle możliwością nicnie robienia, ile faktem, że nie musi zwracać ciągłej uwagi na Reginalda i jego kaprysy.Czasami jeszcze czuła ukłucie lęku, kiedy myślała o tym, jak zareagowałby na zlew pełenbrudnych naczyń, nieprzyzwoicie rozłożone pudełko po pizzy na kuchennym stole czywilgotne ręczniki piętrzące się na suszarce.Ale wiedziała też, że będzie miała czas, bywszystko posprzątać i znowu stać się niezwykle solidną panią domu. Tuż przed dwunastą poszła na górę do sypialni i wzięła pierwszą lepszą książkę zbibliotecznej półki.Czytała w łóżku przez mniej więcej godzinę (kiedyś uwielbiała czytać włóżku, ale Reginald nie znosił, jak to robiła, więc odzwyczaiła się), a potem włożyłapomiędzy strony zakładkę i zgasiła lampkę. Ciekawe, co przyśni mi się dzisiaj?  pomyślała i miała nadzieję, że znowu będzie śnićo tym potężnym jasnowłosym mężczyznie o delikatnych dłoniach.Niestety zdawała sobiesprawę, że sny rzadko kiedy przychodzą na zawołanie i zamówienie.Wtuliła twarz w poduszkę i zasnęła prawie natychmiast.Zerwała się z krzykiem w środkunocy, bo śniło jej się, że usłyszała w zamku chrobot klucza i że na progu domu stał Reginald zparasolem w dłoni i zmoczonym mżawką prochowcu.Zapaliła nocną lampkę i usiadła,wsłuchując się w ciszę.Nie było żadnego chrobotu klucza ani kroków w holu, jednak niemogła się powstrzymać, by nie zejść na dół.Sprawdziła drzwi (były dokładnie zamknięte) iposzła do lodówki po wodę mineralną.Nalała sobie pełną szklankę wody bez gazu (bąbelkipowodują wzdęcia  wyjaśnił kiedyś Reginald) i wypiła ją duszkiem.Spojrzała na ściennyzegar.Była czwarta rano i Deidre nie mogła oprzeć się myśli, iż jest to fatalna noc, gdyżzamiast pięknego sennego marzenia miała tylko koszmar z Reggiem w roli głównej.Czytałakiedyś w jednym z kobiecych pism (miała na to zwykle chwilę czasu, kiedy Reginald był wpracy), że każdy człowiek jest w stanie sterować własnymi snami i trzeba się tego uczyć,myśląc intensywnie przed pójściem spać o przyjemnych rzeczach, które mają nam sięprzyśnić.Nie do końca, co prawda, wierzyła w tak piękną teorię, ale uznała, że nie zawadzispróbować.Nie pamiętała już, co to był za magazyn, bo Reggie nie znosił kobiecych pism,gdyż uważał, że zatruwają życie rodzinne i powodują, że kobietom przewraca się w głowach.Słowo  kosmodziwki było czymś, czego lubił używać, aby określić kobiety nie tylewyemancypowane, ile mające własne zdanie.Dlatego Deidre dbała, aby przed przyjściemReginalda z pracy wszelkie tego rodzaju magazyny wylądowały w worku na śmieci.W każdym razie wróciła do sypialni, weszła pod kołdrę, zgasiła światło i zamykając oczy,zaczęła koncentrować się na jasnowłosym mężczyznie ze snu.Przypomniała sobie jegopotężne bicepsy i długie, opadające na ramiona jasne włosy.Starała się wskrzesić jego zapachi jedwabisty dotyk skóry.Próbowała przypomnieć sobie ciepły oddech, który czuła na karku,na piersiach, między udami, wszędzie.Usiłowała usłyszeć jego miękki, poważny głos isłowa, które powtarzał:  Deidre, czy wiesz, że to imię królowej?.Ale niestety zprzywoływań i marzeń nic nie wyszło.Zasnęła twardym snem i spała zarówno bezkoszmarów, jak bez marzeń.Obudziła się znowu koło południa, ale tym razem już nie tak podekscytowana irozradowana, jak zeszłego dnia, lecz nieco ospała.Czuła, że coś drapie ją w gardle i miaławrażenie, jak gdyby łapała ją gorączka. Tylko nie to  pomyślała z rozpaczą  spędzić czas, kiedy nie ma Reginalda, chorującw łóżku, kaszląc i smarcząc w chustkę byłoby chyba najgorszym rozwiązaniem! Zaparzyła szklankę herbaty z cytryną, wyciągnęła zapasik lekarstw z szafki i wyszukała teprzeciwko anginie, grypie i przeziębieniu.Zażyła solidną dawkę, a potem znowu zamówiłapizzę, lecz tym razem tylko z serem, oliwkami i ogromną ilością pikantnego sosupomidorowego.Kończyła jeść (przeziębienie wydawało się odchodzić w niepamięć), kiedyusłyszała dzwonek do drzwi.O mało nie zakrztusiła się kawałkiem pizzy i znowu przezchwilę musiała uspokajać rozdygotane serce.Dzwonek zabrzmiał jeszcze dwa razy.Szybko iniecierpliwie.Zbliżyła się na palcach i ostrożnie pochyliła się w stronę wizjera.Na progustała młoda, elegancka kobieta w szarej garsonce.Miała ciemne, spięte w wysoki kok włosy ibystre, duże oczy.Zbliżyła znowu palce do dzwonka i Deidre dostrzegła, iż ma długiepaznokcie (chyba z tipsami  pomyślała) pomalowane ciemnoczerwonym, wpadającymwręcz w bordowy lakierem. Proszę otworzyć  powiedziała nieznajoma spokojnym, ale stanowczym głosem iwdusiła przycisk jeszcze dłużej.Deidre odczekała, aż dzwonek umilknie i odsunęła zasuwkę.Zdjęła łańcuch i uchyliładrzwi.Kobieta na pewno nie wyglądała na włamywaczkę lub akwizytorkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl