[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczęście atmosfera diomedańska zawiera pełnesiedemdziesiąt procent neonu.Tlen i azot są w mniejszości; ich ciśnienie cząstkowe jest niewielewiększe ni\ na Ziemi.Podobnie rzecz się ma z dwutlenkiem węgla i parą wodną.Lecz Eryk Wace nie powiedział tego wszystkiego. Pomówmy o Ziemianach  rzekł tylko.Czy zdajesz sobie sprawę, \e gwiazdy to tak\e słońca, takie jak twoje, ale niezmiernieodleglejsze; a tak\e, \e Ziemia krą\y wokół takiej właśnie gwiazdy? Tak.Słyszałem rozwa\ania filozofów  wierzę ci. Czy zdajesz sobie sprawę, jacy jesteśmy potę\ni, skoro potrafimy przemierzać przestrzeniemiędzygwiezdne? Czy pojmujesz, jak mo\emy was wynagrodzić za pomoc w dostaniu się do bazy  i jak nasi przyjaciele potrafią was ukarać, jeśli nas tu uwięzicie?Na krótką chwilę Delp rozpostarł skrzydła; sierść zje\yła mu się na grzbiecie, a oczy po\ółkły zgniewu.Pochodził wszak z dumnego ludu.Potem zgarbił się.Mimo bariery dzielącej obie rasy Eryk pojął jego rozterkę. Sam mi powiedziałeś, Ziemianinie, \e lecieliście nad Oceanem od zachodu i przez tysiąceobdisai nie widać było najmniejszej wysepki.To potwierdza nasze obserwacje.Nie mamo\liwości, byśmy polecieli tak daleko niosąc was czy nawet wiadomość dla waszychprzyjaciół, jeśli po drodze nie ma gdzie się zatrzymać na odpoczynek. Rozumiem  Wace powoli i z namysłem skinął głową. A nie uda się nam dopłynąć nawetw najszybszej łodzi nim nie skończy się nasza \ywność. Niestety nie.Nawet gdyby wiatry były przez całą drogę przychylne, łódz jest znaczniewolniejsza od skrzydeł.Pokonanie takiej odległości zajęłoby nam pół roku albo i więcej. Ale musi być jakiś sposób& Być mo\e.Ale pamiętaj, \e toczymy cię\ką wojnę.Nie mo\emy poświęcić na waszą korzyśćani zbyt wielu wysiłków, ani wojowników.Myślę, \e admirał nawet nie zamierza próbować.Rozdział 6Na południu le\ał Lannach, wyspa rozmiarami zbli\ona do Brytanii.Poczynając od Lannachuarchipelag Holmenach zakrzywiał się na odległości kilkuset kilometrów na północ, ku regionomskutym jeszcze zimą.Stąd te\ wyspy stanowiły granicę i osłonę, otaczając morze Achan izabezpieczając je przed wielkimi zimnymi prądami Oceanu.Tu stała Flota Drakhonów.Nicholas van Rijn stał na głównym pokładzie  Gerunis wpatrując się w główne ugrupowanieFloty na wschodzie.Kurtka i spodnie niezgrabnie uszyte z twardego płótna przez \aglomistrzadra\niły skórę nawykłą do kosztowniejszych tkanin.Dokuczył mu ju\ jadłospis oparty nakonserwach mięsnych i owocowych  ale gdyby i tego nie stało, zacząłby przymierać głodem.O wściekłość przyprawiała go świadomość, \e siedzi tu jak więzień, z którego \yczeniami niktnie musi się liczyć.Równie przykra była myśl o tym, ile pieniędzy traci jego firma na skutekbraku osobistego nadzoru. Ba!  zadudnił. Gdyby rzeczywiście chcieli poświęcić się problemowi dostarczenia nasdo bazy, udałoby się.Sandra rzuciła mu zmęczone spojrzenie. A Lannachowie będą pewnie siedzieć cicho przez tencały czas, gdy Drakhonowie wszystkie siły poświęcą na dostarczenie nas do domu?  odparła. Zwycięstwo w tej ich wojnie wa\y się; Drakhonowie mogą ją jeszcze przegrać. Godverdomme gezwam!  zamachał owłosioną pięścią w powietrzu. Te durnie kłócą się omarny skrawek ziemi, a w tym czasie Solarna Spółka Przypraw i Alkoholi traci miliony kredytekdziennie! Ta wojna jest jednak sprawą \ycia i śmierci dla obu stron  powiedziała. Dla nas te\.Nie?  Poszperał po kieszeniach, szukając fajki, przypomniał sobie, \e le\y terazna dnie morza i jęknął. Niech no ja się dowiem, kto podrzucił mi tę bombę do planetolotu& Nie przyszło mu na myśl by wyrazić jej współczucie, \e razem z nim znalazła się wtarapatach.A mo\e to właśnie przez nią te kłopoty?&  No  powiedział spokojniej  jasnejest, \e musimy tu załatwić parę spraw.Trzeba za nich zakończyć tę wojnę, aby mogli zająć się wa\niejszymi rzeczami, czyli zaniesieniem mnie do domu.Sandra zmarszczyła brwi. To znaczy, pomóc Drakhonom? Wcale mi na tym nie zale\y.To onisą najezdzcami.Tylko, \e to dlatego, \e ich \ony i dzieci głodują& Westchnęła. Trudno torozwikłać.Niech więc i tak będzie. O, nie!  van Rijn pogłaskał się po brodzie. Pomo\emy tym drugim.Lannachom. Co?!  Uniosła się z nadburcia patrząc nań ze zdumieniem. Ale& Widzisz  wyjaśnił van Rijn  znam się coś niecoś na polityce.Znajomość politykipotrzebna jest uczciwemu kupcowi szukającemu okazji, by zarobić trochę cię\ko zapracowanegogrosza, inaczej jakiś pieprznięty politykier przylezie i opodatkuje mi to na jakąś głupią szkołę czyinny dom starców.Polityka na tej planecie niewiele się ró\ni od tego, co robimy w Galaktyce.Tacała Flota opiera się, co prawda, na grupie mo\nych arystokratów, ale właściwa potęga pozostajeprzy tronie  przy admirale.Admirał jest stary, a jego syn, następca tronu ma więcej dopowiedzenia, ni\ powinien.Nadstawiam uszu ku plotkom  tubylcy zapominają, \e mysłyszymy znacznie lepiej od nich w tej grochówkowej atmosferze.Ja wiem.To twardy gość, tenTheonax. Więc pomo\emy Drakhonom zwycię\yć Stado  mówił dalej. I co? I tak wygrywająwojnę.Stado prowadzi teraz tylko walkę podjazdową na dzikich obszarach Lannachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl