[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyspiarze zatryumfują nadnami, zawładną naszą bronią i wszystkim innym, co posiadamy.Jeśli zajedną jedyną winę Pan Bóg pokarał całe królestwo, czegóż możemyspodziewać się tutaj?Strach o własne zbawienie zupełnie rozstroił zacnego księdza; robiłjednak, co mógł, aby ratować dusze innych.- Zważcie - wołał - przypadek króla Dawida, który zgładził HetytęUriasza, aby móc legnąć z jego żoną; jak to Bóg, gdy wyznał swą winę,dał mu do wyboru trzy kary.My tutaj zgrzeszyliśmy na sto gorszychsposobów niż Dawid, a mimo to nie okazaliśmy skruchy, toteż gniewboży rozgorzał, a nagi i krwawy miecz Jego sprawiedliwości uderza naprawo i na lewo.Choroba, wojna, głód i niesnaski panoszą się wśródtych oto chat.Ach, oczyśćcie serca wasze, synowie moi, oczyśćcieserca wasze! Znam pewnego sierżanta, który spowiadał się tylko razjeden w życiu, i dobosza, który sam nie wie, czy jest Maurem, czychrześcijaninem.Otwórzcie oczy wasze i ujrzyjcie błoto, w którym siętarzacie!356 Mieszkałem teraz w izbie na piętrze rezydencji i pewnego ranka złóżka posłyszałem, jak Matia, który trzymał wartę na dole, skarży sięJaumemu na wikariusza.- Gdyby nie był księdzem, przysięgam, że zadusiłbym go własnymirękoma.Kapłan powinien krzepić swoje owieczki w chorobie i niebez-pieczeństwie, a nie wpędzać je jeszcze szybciej do grobu.Ach, gdybyżksiądz Galvez był tu teraz z nami! Nigdy w życiu nie wyprawię sięwięcej na Morza Południowe inaczej niż z franciszkaninem!- Wygląda, że i sposobności nie będziesz miał po temu - rzekł Jau-me.- Aten ksiądz Juan to święty.Powiedział mi dziś, że jedna jedynakropla krwi wylana przez Chrystusa podczas Jego męki wystarczy dozmycia grzechów nieskończonych światów.- Oho, toś poszedł do konfesjonału?- Wyspowiadałem się i, Bogu dzięki, rozgrzeszył mnie!- Ach, Jaume, Jaume, pomyśleć tylko, że dałeś się w końcu złapaćna wędkę! Ale ja nie będę prosił o rozgrzeszenie księdza, który robitchórzy z moich kolegów.Po nieszporach słyszałem kazanie wikariusza? W obozie było cicho,jeśli nie liczyć wycia psów i stłumionych krzyków jakiejś kobiety wmalignie, i jego głos dobiegał mnie wyraznie z otwartych okien ościoła:-.I opowiem wam o jeszcze jednym znamiennym i udowodnio-nym cudzie, za którego prawdziwość ręczył mi znajomy czcigodnyksiądz, mający probostwo w Indiach Zachodnich.Pewien wielki pan,ubogi w cnoty, ale bogaty w dobra tego świata, żył zakorzeniony głę-boko w występku.Potrafił wjeżdżać konno, z lancą i sztyletem, domiasta Hawany i tam, zgrzytając zębami i wpatrując się groznie w nie-bo, krzyczeć:  Hej, Boże Ojcze! Zejdz i stocz ze mną walkę, a zoba-czymy, kto z nas jest silniejszy! , dodając wiele innych bluznierstw inieprzystojnych wyrażeń.Grzesznik ten chodził pewnej nocy tam i zpowrotem po ciemnej komnacie w swoim wspaniałym pałacu, z różań-cem w ręku, mrucząc nie wiem już jakie głupstwa, kiedy głos kobiecy,357 słodki jak dzwoneczek, przemówił doń z podłogi:  Don Bassanio - taksię bowiem nazywał - czemu nie zrobisz z tego różańca właściwegoużytku i nie pomodlisz się nabożnie? Zdziwiony i przerażony, sięgnąłpo krzesiwo, skrzesał iskrę, zapalił świecą i rozejrzał się wkoło.Wkomnacie oprócz niego nie było nikogo.Szukając dalej, znalazł na podłodze kolorowy wizerunek Matki Bo-skiej, który podniósł i oparł o ścianę; podtrzymując go oburącz, klęczałi pobożnie odmawiał różaniec.Na to zjawili się znikąd dwaj rośli Mu-rzyni, zdmuchnęli świecę, rozebrali go do naga i zaczęli go chłostaćharapem.Chłostali go i chłostali, a on modlił się ciągle, aż ledwo jużżywy, padł zemdlony na ziemię.Wtedy nadprzyrodzona światłośćprzeniknęła całą komnatę i ten sam łagodny głos powiedział:  Odejdz-cie, niegodziwcy, odejdzcie! Zostawcie tę duszę, która do was nie nale-ży.Syn mój oddał mi ją dzięki Swojemu miłosierdziu i moim modli-twom. Czarni zniknęli natychmiast, światłość odpłynęła przez drzwi, abogacz poczołgał się za nią i położył do łóżka.Posłał po zakonnika,który spytał zdziwiony, czemu go się wzywa w środku nocy.Strapiony grzesznik opowiedział swoje przeżycia, pokazując posi-niaczone i skrwawione plecy i błagał, aby zaraz go wyspowiadać,pierwszy raz w ciągu trzydziestu ośmiu lat.Zakonnik kazał mu byćdobrej myśli i pocieszać się tym, że Bóg nieraz wspaniałomyślnie prze-bacza gorszym jeszcze grzesznikom.Rozpoczął tedy wyliczanie swoichgrzechów, nie opuszczając ani jednego, gdyż wszystkie miał utrwalonew pamięci.Trwało to, z krótkimi przerwami, nie mniej niż siedemna-ście dni, a gdy skończył, zakonnik, widząc jego doskonałą skruchęrozgrzeszył go i zadał lekką tylko pokutę.Taki był jednak słaby, żezapadł na febrę w ten sam dzień, w którym skończyła się jego pokuta, iumarł jak święty.W ten sposób ksiądz Juan zbawił niejedną duszę autentycznymi ipokrzepiającymi powiastkami i aby tym lepiej pełnić swoje obowiązki,przeniósł się na ląd i zamieszkał w domu kapitana Leyvy, który tym-czasem padł ofiarą zarazy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl