[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co to jest? - zdziwiłem się.- To był najważniejszy z Klejnotów Koronnych - odparł.- KlejnotWszechmocy.Tyle mi z niego zostawili.A zabrali kamień.- Hm.- mruknąłem.- Pod opieką Dworkina nic mu nie grozi.Wspominał, żeumieści go w bezpiecznym miejscu, a zna się na tym jak nikt inny.- Ale mógł znowu stracić rozum - przypomniał Random.- Zresztą, nieinteresuje mnie dyskusja o zaletach Dworkina jako strażnika Klejnotu.Chcęwiedzieć, gdzie, do diabła, zniknął razem z nim.- Nie zostawił chyba żadnych śladów - zauważył Mandor.- W którym miejscu stali? - spytałem.- Tam.- Wskazał zdrową ręką.- Po prawej stronie łoża.Przeszedłem we wskazany punkt, wyszukując przy tym najbardziejodpowiednią z mocy, którymi władałem.- Trochę bliżej stóp.130 Skinąłem głową.Czułem, że w granicach mojej osobistej przestrzeninietrudno będzie zajrzeć w czasie odrobinę wstecz.Poczułem pęd tęczy i zobaczyłem ich sylwetki.Stop.Linia mocy sięgnęła od pierścienia, zaczepiła się, zmieniła w tęczę wraz z nimii przeniknęła przez portal, który zamknął się w łagodnej implozji.Podnosząc doczoła grzbiet dłoni, mogłem spojrzeć wzdłuż toru.na wielki hol, gdzie po lewej stronie wisiało sześć tarcz, a po prawej masasztandarów i proporców.Przede mną, na ogromnym palenisku, huczał ogień.- Widzę, gdzie się przenieśli - oznajmiłem.- Ale nie poznaję tego miejsca.- Czy możesz jakoś dzielić z nami tę wizję? - zapytał Random.- Może - odparłem i w tej samej chwili uświadomiłem sobie, że istnieje sposób.- Patrzcie w zwierciadło.Random odwrócił się i podszedł do lustra, przez które wprowadził mnie tuDworkin.jak dawno temu?- Na krew bestii z bieguna i skorupę pękniętą w środku świata - powiedziałemczując, że należy się zwrócić do dwóch spośród mocy, jakimi kierowałem.- Niechpojawi się obraz.Lustro zaszło mgłą, a gdy się oczyściło, ukazywało moją wizję holu.- Niech mnie licho! - zawołał Random.- Zabrał ją do Kashfy!- Pewnego dnia, bracie, musisz nauczyć mnie tej sztuczki - stwierdził Mandor.- Wybieram się właśnie do Kashfy - przypomniałem.- Czy mam tam wykonaćcoś szczególnego?- Wykonać? - powtórzył Random.- Zobacz, co się dzieje, i daj mi znać.Zgoda?- Oczywiście.Wyjąłem Atuty.Podeszła Vialle i - jakby na pożegnanie - wzięła mnie za rękę.- Rękawice - zauważyła.- Chciałem wyglądać bardziej oficjalnie - wyjaśniłem.- W Kashfie jest chyba coś, czego Coral się obawia - szepnęła.- Mówiła o tymprzez sen.- Dzięki - rzuciłem.- Teraz jestem gotów na wszystko.- Możesz tak mówić dla dodania sobie odwagi - ostrzegła.- Ale nigdy w to niewierz.Roześmiałem się, podnosząc Atut.Udałem, że wpatruję się w niego, lecznaprawdę rozciągałem energię mojej istoty wzdłuż posłanej do Kashfy linii mocy.Otworzyłem drogę, z której korzystał Dworkin, i przeszedłem.131 Rozdział 12Kashfa.Stałem w szarym kamiennym holu.Na ścianach wisiały tarcze i proporce,trociny pokrywały podłogę, stały prymitywne meble, ogień w palenisku niecałkiem radził sobie z wilgocią, a w powietrzu unosiły się kuchenne zapachy.Byłem tu jedyną osobą, choć ze wszystkich stron słyszałem gwar rozmów, a takżeodgłosy kapeli strojącej instrumenty i ćwiczącej melodie.Znalazłem się zatemprawie w sercu przygotowań.Wadą wybranej metody podróży, w porównaniu doAtutu, było to, że nikt na mnie nie czekał, żeby wytłumaczyć, co się dzieje.Była torównież zaleta - jeśli chciałem się dyskretnie rozejrzeć, teraz miałem okazję.Pierścień, prawdziwa encyklopedia magii, znalazł mi zaklęcie niewidzialności,którym natychmiast się okryłem.Następną godzinę poświęciłem na zwiedzanie.Cztery duże budynki i kilkamniejszych znajdowało się w obrębie głównych murów.Był jeszcze zewnętrzny,otoczony murem obszar, a potem jeszcze jeden: trzy mniej więcej koncentryczne,porośnięte bluszczem bariery.Nie zauważyłem zniszczeń, z czegowywnioskowałem, że ludzie Dalta nie napotkali poważniejszego oporu.%7ładnychśladów rabunku czy pożarów.Ale w końcu wynajęto ich, żeby odbili rodzinnymajątek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl