[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Serce Joasi było strwo-żone.Czuła, że ten głos do niej się stosuje, że radosne marzeniao szczęściu, jej cichą miłość zobaczył.Spojrzała na Judyma szukającw jego oczach zaprzeczenia, ale ta twarz droga była martwa.Obejrzeli piece martenowskie, które wytwarzają stal odlewanąw kubłach na belki.Te  kolby wędrują stamtąd do walcowni, gdzieznowu w czeluść pieca wrzucone zostaną i do białości się rozpalą.W wielkich halach wyłożonych żelaznymi płytami wszystkiewrota stały otworem.358 Ludzie BezdomniPrzeciągi rwały wzdłuż i w poprzek, ochładzając czoła, plecyi ręce, które pali białe żelazo.Nie istnieją tam płuca chore, nie manerwów Kto chory, ten umiera.Jak ognista kula, pędzi na ręcznymwózku przez halę biała belka.Nie widać ludzi, którzy ją dzwigają.Pada na ruszt, który się z posadzki wydobywa.Jest on jak plecyo kilkunastu metrach długości, wyginające się zupełnie wzoremkręgosłupa i niby z kręgów złożone z kół wydłużonych.Czterej olbrzymi czarni ludzie z jednej i czterej z drugiej stronywalców, w siatkach na twarzy, dzierżąc w ręku długie obcęgi, ujmująbelkę w swą władzę.Pchną ją mocno między szeroko rozdziawionewalce dolne.Jak bryła masła stal się między nią, wślizguje.Po tam-tej stronie czeka na nią ruszt, który się z ziemi wysunął.Czyny ludzisą płynne, rytmiczne, prawie jak taniec.Gdy biała płyta zgnieciona i wygięta, niby podpłomyk, zjawia sięprzed nimi, ujmą ją wraz długimi rękoma swymi i popchną międzycylindry górne.Wypływa po drugiej stronie dwa razy cieńsza, gdzie czterej nanią czatują.Przystąpią pewnymi ruchy, jak machiny z żelaza, raz- dwa - trzy - cztery.Wyciągną długie ręce zbrojne w żelazo, uderzą ją i odepchnąZanurzą w wodzie szczypce rozpalone.Pochwycą inne i jak żołnierze czekają.Wstęga białej blachy coraz dłuższa, coraz dłuższa, niby pły-wająca smuga ognia, ukazuje się to w górze to na dole, to tu, eotam.Pływa w powietrzu.Zdaje się uciekać z pośpiechem, jakgad bajeczny ścigany przez złośliwe dzieci.Chowa się w szczelinyi męczy.Ruszty szczękają i drżą.To się dzwigną do wysokości poziomuszczeliny między górnymi walcami, to się do najniższej zsuwają.Wysoko w milczeniu stoi nieruchomy człowiek obracającykorbę, która ściska walce.Tuż obok latają po ziemi węże stalowe359 Stefan %7łeromskiBiały ucinek sztaby płonącej, wprowadzony w ciasny otwór,wybiega co chwila w przestrzeń, zmierzając do coraz węższychkryjówek.Tam stoją młodzi ludzie z krótkimi szczypcami, którzychwytają pysk węża, gdy się wysuwa, i niosą go swobodnie na salę.Dopiero gdy ogon stukać zacznie po ziemi, kierują go do innejszczeliny.Drut pędzi z szaloną szybkością.Ogon, ginąc w otworze,trzepie się na prawo i lewo jak żywy.Ogłuszający huk.Belka stalowa spada na kowadło.Nieruchomy młot parowy zlatuje na nią jak piorun, razemprostym niby uderzenie pięści.Zgnieciona kolba przybiera formępłaskiego kręgu.Wtedy w środek jego stawiają przyrząd, który mawybić otwór, doskonale okrągły.Młot spada raz za razem ze wście-kłą siłą.Dzwoni potężnym językiem, który odbija się w halach,w powietrzu, w ziemi.Z hukiem rozlega się lwi ryk żelaza.Stękaw nim gniew kopalni zwyciężonej przez silne ramię człowiecze.Krąg z wybitym otworem jest kołem lokomotywy.Jako kupa żółtejgliny z głębin wydobytej, ma teraz wzdłuż i w poprzek ziemi, donajdalszych zakątków, nosić szczęście i rozpacz, przemoc i brater-stwo, cnoty i zbrodnie.Nim stanie na szynach, walczy z ujarzmicielem.Wyżera muoczy, a twarz zalewa potem; płomieniami którym je poddał, napeł-nia jego płuca i serce, na ostre przeciągi wystawione.Szarpie munerwy w tej samej minucie, gdy młot parowy szarpie i rozbija jegocząsteczki.Zdjęte z kowadła umieszczono na zakrzywionych widłachi w bok wysunięto.Przyszło doń dwu ludzi jeden z ostrym młot-kiem w rodzaju ciupagi tatrzańskiej, drugi z młotem na długimtoporzysku.Ostrze siekierki przystawiono do wystającego brzegukoła i młot spadać zaczął na jej obuch.Ani jeden cios nie chybił.Słychać było suchy szczęk żelaza o żelazo.Joasia doznała wrażenia,że to jest śpiew [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl