[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najchętniej zapadłaby się pod ziemię.Nie, na pewno się myli.Doszukuje się w jego zachowaniu czegoś, czego tamnie ma.Nie mógł się przecież zmienić aż tak w ciągu trzech krótkich dni.Spotkająsię jutro, kiedy zajrzy do szkoły, by zbadać dzieci, i wszystko znowu będzie dobrze.Bez wątpienia.Tylko jak doczekać jutra?Och, być mężczyzną, podejść do niego swobodnie i spytać, co się stało - o ilew ogóle coś się stało.Kobieta może tylko czekać i zachodzić w głowę, w czymrzecz.Lucy coś do niej mówiła.Musi jej odpowiedzieć, nie może okazać, co w tejchwili czuje.Powiedziała mechanicznie parę słów i udało jej się jakoś przebrnąćprzez poranek tak, jakby nic się nie stało, chociaż głowę miała pełną przypuszczeń,pytań i wniosków.Jeśli Alan też mnie porzucił, myślała, to coś musi być ze mną nie w porządku.John ma rację.Mężczyzni nie potrafią znieść kobiety, która nie jest im wewszystkim uległa.Nie trzeba było odtrącać zalotów Stephena Parkera.Z mojejstrony prawdziwej miłości do niego nie byłoby za wiele, ale mogłabym nimkierować i nie czułabym się tak zraniona.Jej myśli zataczały błędne koło niczymbiegająca w bębnie wiewiórka.Pamiętała, jak John dostał taką w dzieciństwie.Po powrocie do domu była tak rozbita, że nie mogła przełknąć obiadu anizająć się czymkolwiek.John zerkał niespokojnie na bladą twarz siostry i dochodziłdo wniosku, że to pewnie skutek nieobecności Kerra na obiedzie u gubernatora.Pocieszał się myślą, że na dobre jej to wyjdzie, a w wirze przygotowań do powrotuSarah szybko zapomni o niewydarzonym ukochanym.Sarah położyła się wreszcie do łóżka, ale nie mogła zasnąć.Próbowała sobietłumaczyć, że nie warto zadręczać się bez powodu.Jutro zobaczy Alana i wszystkosię wyjaśni.Tak, właśnie, jutro wszystko może się jeszcze wyklarować.163SR Nie tylko Sarah nie mogła zasnąć tej nocy.Alan, Spotkawszy ją dzisiaj naulicy, czarującą jak nigdy, dostrzegł w niej chodzącą dobroć; dała wyraz tej dobroci,pomagając najpierw Sukie, a potem Nellie w sytuacjach, w których większośćkobiet z kolonii wzruszyłaby tylko ramionami i pozostawiła dziewczyny własnemulosowi.Z bólem serca potraktował ją tak chłodno, ale to dla jej dobra.Musi jej zawszelką cenę unikać, bo jeszcze gotów się zapomnieć.Miłość wymaga częstobolesnych poświęceń na rzecz kochanej osoby.Od czasu swojego upadku trzymałsię ściśle zasad i teraz też się nimi kierował.Dziwiło go tylko, dlaczego Sarah, przycałej swej dobroci, nie wspomniała mu słowem, że zostawiła w Anglii przyszłegomęża?Po raz pierwszy zadał sobie pytanie, czy John Langley aby na pewnopowiedział mu całą prawdę, ale odrzucił tę wątpliwość, uznając ją za majaczenie niemogącego zasnąć człowieka.Tak czy owak, ziarno zostało posiane.Zasnął dopiero nad ranem i śnił o stracie i osamotnieniu.Gdy obudził się oświcie, zapowiedział sobie, że się nie ugnie i będzie bez skargi znosił kłody rzucanemu przez życie pod nogi.Nazajutrz Sarah nastrój się poprawił i z lekceważeniem wspominała swojepodszyte paniką rozterki.Po drugim śniadaniu przebrała się w starą suknię, włożyłaszary fartuch i pomogła Sukie spakować zabawki, które kupiła dla swojej małejklasy.W całkiem już dobrym humorze siedziała po południu za biurkiem i patrząc,jak dzieci przepisują słowa, które napisała na tablicy, czekała na przybycie Alana.Słysząc kroki, wstała, by go powitać.Drzwi otworzyły się i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to nie Alan wnich stoi.Był to Drew McMaster, młodzieniec, którego Alan przyjął na asystenta.Drew trzymał w ręku małą czarną torbę, a na jego twarzy malowała się dumaprzemieszana z niepewnością.164SR - A gdzie doktor Kerr? - zapytała Sarah.Drew wszedł do izby.- Przysłał mnie w zastępstwie, panno Langley.Mówi, że jestem już na tylewykwalifikowany, żeby doglądać tych dzieci, a on dzięki temu będzie mógłpoświęcić więcej czasu na pracę w szpitalu.Od dzisiaj ja tu będę przychodził.Sarah była tak wstrząśnięta, że miała trudności z wydobyciem z siebie głosu.- Czy doktor Kerr kazał mi coś przekazać? - wykrztusiła w końcu.Drew zrobił zdziwioną minę.- Nie, panno Langley.A spodziewała się pani wiadomości od niego?- Nie.- Odwróciła się, zobaczyła zaskoczoną twarz Sukie i ponownie zwróciłasię do Drew.Czy się spodziewała? Oczywiście, że tak.Spodziewała się dwa dnitemu, z tym że nie wiadomości, lecz oświadczyn.Och, Alanie, czemu mi to robisz?Nie może się dłużej oszukiwać.On nie chce mieć z nią więcej do czynienia.Wykreślił ją ze swego życia.Nie przyszedł na obiad do gubernatora.Praktyczniezignorował ją i Lucy, a teraz przysyła Drew, i to bez słowa wyjaśnienia czyprzeprosin.Chociaż nie.Przesłanie było całkiem wyrazne.Jeszcze jeden mężczyzna rzuciłnaiwną Sarah Langley! Najchętniej rozpłakałaby się w głos.Wraz z Sukie pomogła Drew badać dziewczynki.Był dobrym chłopcem i niemogła mieć do niego pretensji o to, że nieświadomie odegrał rolę herolda złychwieści.Sama była sobie winna.Psuła wszystko, czego się tknęła.Nie winiła jużCharlesa za to, że się od niej odsunął.Widać taki już jej los [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl