[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle tylko że Erling Skogsrud nie zdawał sobie sprawy z tego, żejest mu zle.Vetle zrozumiał to w chwili, gdy spojrzał w twarz potwora.Dla niego istniałatylko jedna radość: Czynienie zła.Wieś! Zobaczył pierwsze budynki zamieszkanej wsi! Tej wsi, w której nie tak dawnopytał o drogę do zamku.- Esmeralda? Jesteśmy uratowani!Chlipnęła tylko w odpowiedzi, bo była zbyt zmęczona, żeby wykrztusić z siebie cośrozsądnego.Vetle podszedł do najbliższego domu i zastukał.Noc miała się ku końcowi, awłaściwie zaczynał się wczesny ranek i we wsi słychać było pierwsze oznaki budzącego siędnia.Drzwi uchyliły się bardzo ostrożnie.Vetle zapomniał, jak on i Esmeralda wyglądają.Nim zdążył otworzyć usta, drzwi zatrzasnęły się z łoskotem.Vetle stał oszołomiony,dyszał jak ryba wyrzucona na brzeg.Trwało to długo, zanim znowu był w stanie zamknąćusta.Z lękiem przyglądał się Esmeraldzie.Przecież ona też wpadła do zalanej błotem krypty i teraz, w swojej podartej nocnejkoszuli, wyglądała niczym wypędzona z grobu pokutująca dusza.Jak on sam wygląda i jak pachnie, wolał nie myśleć.Oblepiony błotem jak nieboskie stworzenie.Ludzie na tych rozległych pustociach Andaluzji byli przesądni.Vetle chwyciłEsmeraldę za rękę i pociągnął ją znowu za sobą w poszukiwaniu rynku, gdzie, jego zdaniem,powinna znajdować się studnia.%7ładnego ujęcia wody jednak nie znalezli, natomiast z różnych stron słyszeliprzerażone okrzyki kobiet.- Esmeraldo - wydyszał Vetle.- Oni nas tutaj nie chcą, a ukrycie się przedPancernikiem jest niemożliwe.Musimy szukać schronienia u ludzi, nigdzie indziej niebędziemy bezpieczni.Sama widziałaś, co on zrobił ze strażnikami zamku!Dziewczyna szlochała, tym razem ze złością.- Nie chcę już mieć z tym nic wspólnego.- Ja też nie, ale narzekanie na nic się nie zda.Wszystko, czego potrzebuję, to kilkazapałek, albo ognia pod inną postacią.Tutaj jednak nie ma sensu nikogo prosić o pomoc, oniuważają, że wyszliśmy z jakiegoś grobu w Silvio-de-los-muenos.Najlepiej będzie, jeśli siętutaj rozstaniemy.Ty możesz zostać we wsi, on ciebie nic szuka.Zaraz nastanie dzień,umyjesz się gdzieś pod studnią i poprosisz ludzi o pomoc.- Za nic na świecie nie zostanę tu sama!- Ale moje towarzystwo jest dla ciebie niebezpieczne! On poluje właśnie na mnie.- No to wyrzuć te przeklęte papiery i pozbędziemy się kłopotu!Vetle bardzo chętnie by się z nią zgodził, ale znał swój obowiązek.- Muszę spalić nuty, nic innego nie wchodzi w rachubę.Skoro nie chcesz zostać sama,to idziemy, tu nikt nam nie pomoże, więc im dalej zajdziemy, tym lepiej.Westchnął ciężko i znowu zaczął ją za sobą ciągnąć wiejską drogą.- Mam kilku przyjaciół tam na skałach - powiedział zmęczony.- Oni mi pomogą, jeślichodzi o ogień.A jak tylko ten papier przestanie istnieć, to skończą się wszystkiezmartwienia.W każdym razie taką mam nadzieję - zakończył ponuro.Tengel Zły nie posiadał się z wściekłości. Dałem ci zdolność błyskawicznego pokonywania przestrzeni, a ty nawet nie ruszyłeśsię z miejsca!Pancernik zataczał się na drodze od jednego krańca na drugi. Ja nic nie widzę.Krewzalewa mi oczy, i tak mnie boli! wył, zakrywając oczy rękami. Chłopak opuścił niebezpieczną, zamieszkaną wieś, znowu wlecze się drogą, o iledobrze widzę.Masz jeszcze jedną szansę.A jeżeli nie spiszesz się lepiej, znajdę sobie innegopomocnika.Mam wielu do wyboru! Ranny potwór wyprostował się. Ja go muszę zabić! ryknął. Zabiję go własnymirękami! To brzmi lepiej.Tylko pamiętaj o nutach!Pancernik zebrał wszystkie siły.Ocierał krew z oka - już dawno stwierdził, że bolectrafił go nieco ponad okiem, skaleczył kość, ale gałki nie naruszył - i potrząsał głową.Ale, oczywiście, przez wiele dni nie będzie na to oko nic widział.A świdrujący bólsprawiał, że nie był w stanie używać także zdrowego oka.Praktycznie biorąc, zostałoślepiony, i nie wiedział na jak długo.Ale chłopaka dopadnie.Osobiście! Zmiażdży go własnymi rękami!Pancernik człapał dalej pchany fanatycznym teraz gniewem.Przeklętemu papierowinutowemu nie poświęcał zbyt wielu myśli.Chłopak zapłaci za to życiem! Erling Skogsrud uważał, że jest nietykalny, że nic niemoże mu się stać.Takiego upokorzenia jak to nie puści płazem.Tylko że tak trudno jest iść naprzód!- Książę Vetle, ja już dalej nie mogę!Popatrzył na jej stopy i zrozumiał, że dziewczyna mówi prawdę.Buty spadły jej z nógdawno temu, a delikatne szlacheckie stopy nie były przyzwyczajone da chodzenia po ostrymżwirze i sypkim piasku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl