[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A co z tobą? Wróciłaś wreszcie do domu.na dłużej?- Po południu wyjeżdżam na Duro.- Ta sama dawna księżniczka Leia - zauważył z ironicznymuśmieszkiem.- No to chyba nie ma znaczenia, gdzie ja wyląduję.Zmrużonymi oczami spojrzała wprost w kamerę.- Ten sam dawny Han Solo. Roześmiał się, usiłując rozładować napięcie.- Dobrana z nas para, nie ma co.- Nie wiem, Han.Ty mi to powiedz.Oczy mu zabłysły.- Cóż, pamiętaj tylko, żeby mnie poinformować, na jaką planetęzdecyduje się SENKA.- Wszystko, żeby tylko pomóc uchodzcom - odparła z udanymhumorem.- Cały czas to przecież powtarzam.Leia skrzyżowała ramiona napiersi.- W takim razie nasze ścieżki pewnie się wkrótce zejdą.- Nie wiem, kochanie, to wielka galaktyka.- Tylko tak wielka, jaką tyją uczynisz - odparła, wyłączając ko-munikator.Viqi Shesh siedziała w nowym gabinecie, oglądając kolorowy,trójwymiarowy zapis swojego wywiadu, którego udzieliła po wyjściu zzamkniętej sesji poświęconej monumentalnej gafie, jaką popełniłodowództwo floty w sprawie Korelii i Fondoru.Kusiło ją wprawdzie, abyodpowiedzieć:  Bez komentarza" na większość pytań reporterów, alestwierdziła, że i tak dobrze wypadła i z pewnością zdołała skraść częśćchwały senatorowi Ta'laama Rantha i pozostałym.Zapis holograficzny zbliżał się do końca, kiedy odezwał się inter-kom wbudowany w blat eleganckiego biurka z drzewa greel.- Pani senator Shesh - odezwała się jej sekretarka rasy ludzkiej.-Przyszedł niejaki Pedric Cuf i chce się z panią widzieć.Przyznaje, żenie był umówiony, ale twierdzi, że próbowała się pani z nim skontakto-wać przez kilka ostatnich miesięcy.Shesh wyłączyła holoprojektor i rozsiadła się wygodniej w obro-towym fotelu.- Ja próbowałam się z nim skontaktować?- Tak twierdzi.Na obrazie holograficznym sali recepcyjnej Sheh zobaczyła bardzowysokiego i szczupłego mężczyznę, uśmiechającego się do kamery.- Daj go tutaj - poleciła sekretarce.Cuf wszedł do gabinetu w chwilę pózniej, złożył lekki, pełen god-ności ukłon i usiadł w fotelu, który mu wskazała gestem dłoni.- Od dawna oczekiwałem tego spotkania - zaczął w basicu zmocnym akcentem z okolic Jądra.- Miałem nadzieję porozmawiać zpanią wcześniej, ale musiałem wyjechać w interesach doZewnętrznych Rubieży i przestrzeni Huttów.Shesh podniosła do ust złożone dłonie i obserwowała znad nichCufa.- Mam nadzieję, że sprawy ułożyły się po pańskiej myśli.Cufuśmiechnął się, nie pokazując zębów.- Jeśli mam być całkiem szczery, moi wspólnicy i ja zostaliśmyostatnio zaskoczeni nieoczekiwanie wrogim nastawieniem kontrahentaz firmy koreliańskie).Poza tym jednak, wszystko potoczyło się zgodniez naszymi oczekiwaniami.Shesh poczuła, że krew zaczyna żywiej krążyć w jej żyłach, alezdołała zachować pozory opanowania.- A dlaczego przyszedł pan teraz do mnie?- Moi zwierzchnicy uznali, że najwyższy czas, abyśmy się pozna-li.Na początek chcieliby podziękować pani za jej starania w pewnejsprawie sprzed kilku miesięcy, dotyczące zwrócenia nam skradzionejwłasności.Cuf zawiesił głos i czekał.Shesh podejrzewała, że mowa o Elan,fałszywej zdrajczyni, którą Yuzzhanie Vong próbowali nasłać na ryce-rzy Jedi.Nie mogła jednak mieć całkowitej pewności, że Cut nie jestagentem Nowej Republiki, który próbuje wmanewrować ją w przyzna-nie się do roli, jaką odegrała w tragedii Fondoru. - Nie przypominam sobie, abym zwracała wam jakąkolwiek wła-sność - odezwała się po chwili.- Szczerze mówiąc, nie przypominamteż sobie, abym kiedykolwiek próbowała się z panem skontaktować.Być może pomylił mnie pan z kim innym.Pedric Cuf spojrzał na nią uważnie.- Rozumiem.No cóż, być może istotnie się pomyliłem.W końcujuż nie pierwszy raz zostałem wywiedziony w pole przez Hutta.- Przez Hutta - powoli powtórzyła Shesh.Cuf zaśmiał się krótko.- No proszę.a ja przyszedłem tutaj gotów podyskutować, jakewentualnie można by rozporządzić.- wykonał dłonią niejasny gest wkierunku okna za plecami Shesh -.tym wszystkim.Wstał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl