[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Rozżalony, zgorzkniały, pałający nienawiścią sekretarz mógłby cośkombinować, ale przecież nie syn! To wyznanie musiało zrobić duże wrażeniena ławie przysięgłych.- Zobaczymy.Następnie przesłuchano kamerdynera i Wandę.Kamerdyner okazał sięwzorem dyskretnego służącego, który nie zniża się do plotek rodem z kuchni.Nie wiedział nic na temat relacji między lady Ferrals i polskim służącym.- Ten człowiek dobrze pracował, był uprzejmy i dyskretny.Nie miałem munic "do zarzucenia.Nie znam języka polskiego, więc nie wiem, co mówiła mupani, kiedy się do niego zwracała.Zapytany na temat stosunków, jakie panowały między panem a paniąFerrals, ograniczył się do stwierdzenia, że były jakieś utarczki czy momentynapięcia, ale nie ma w tym nic dziwnego w przypadku takiej różnicycharakterów.Nie wiedział nic na temat gwałtownej kłótni, jaka miała miejsceferalnego wieczoru. - To, co się dzieje w pokojach, mnie nie dotyczy.To sprawa pokojowych.- Wzorowy służący! - mruknął Morosini.- Nic nie widzi, nic nie słyszy, nicnie mówi.Właściwie można by się bez niego obejść.- Wanda będzie z pewnością bardziej wylewna.Ale Wanda miała zostać przesłuchana pózniej.Popatrzywszy na zegarek wyciągnięty ze zwojów purpury i gronostajów, sirEdward Collins oświadczył, że nadeszła pora lunchu i dobrze byłoby zrobićprzerwę w przesłuchaniach.Proces miał rozpocząć się ponownie o godzinieczternastej trzydzieści.Obaj przyjaciele uszczęśliwieni, że na pewien czas udało im się opuścićciężką atmosferę sądu, postanowili posilić się w hotelu Savoy.Uprzejmy jakzawsze Aldo zaproponował lady Danvers, aby im towarzyszyła, ale ta poswoim nieudanym wystąpieniu postanowiła udać się do hotelu na krótkiodpoczynek.W zamian za to, przy wyjściu dla publiczności czekała na nichniespodzianka, bez której chętnie by się obeszli.W olbrzymim holu dopadła ichlady Ribblesdale, która bez żadnego wstępu uczepiła się ramienia Aida.- Byłam mile zaskoczona, gdy dostrzegłam pana w sali sądu, mój małyksiążę! - wykrzyknęła.- Nie wiedziałam, że już pan powrócił.Jak to możliwe,że jeszcze mnie pan nie odwiedził? Mam nadzieję, że przywiózł mi książę to,co obiecał.- Niczego nie obiecywałem, lady Ribblesdale - odrzekł Aldo, starając sięukryć niechęć, jaką wywołało w nim to spotkanie i mania kobiety donazywania go  swoim małym księciem".- Niestety moja misja się niepowiodła.Miałem zresztą zamiar napisać do pani w tej sprawie.Kobieta zatrzymała się gwałtownie i puściła jego ramię, aby spiorunować goponurym spojrzeniem.- Co pan chce przez to powiedzieć? Nie dostanę mojego historycznegodiamentu?- Nie.Proszę mi wierzyć, mówię to z wielkim ubolewaniem, ale kiedydotarłem do Wenecji, okazało się, że jego właścicielka właśnie zmarła, aspadkobiercy nie chcą się rozstać z klejnotem za żadną cenę.Trzeba ichzrozumieć: od lat czekali, żeby ten kamień wpadł im do rąk.Przykro mi, ale ztego powodu wróciłem z pustymi rękami.Czuję się jak myśliwy, który wrócił zpolowania bez zwierzyny.Nie pozostaje pani nic innego, jak mieć nadzieję, żepolicja odnajdzie Różę Yorku. - Ci nieudacznicy! W tego rodzaju sprawach to kobiety powinny prowadzićposzukiwania.Mamy szczególny zmysł do tropienia klejnotów.Myje.jakbyto powiedzieć? Myje czujemy.Tak, właśnie tak, czujemy.- Tak jak świnie czują trufle? - mruknął Vidal-Pellicorne cicho, żeby niezostać usłyszanym.Zresztą Ava rozpoczęła długi monolog dotyczący zadziwiających kobiecychzdolności, bez których mężczyzni nie znaczyliby nic.- Popatrzcie na moją córkę! Nadal przebywa w Egipcie i jestem pewna, żejeśli ten Carter odkrył grobowiec, no tego, jak mu tam, Tuten.no tego faraona,to dlatego, że Alicja była w pobliżu.Takie fluidy, rozumiecie?Boże! - przestraszył się Aldo.- Jeśli zacznie rozprawiać o egiptologii, Adaljest gotów zaprosić ją na obiad!Szybko jednak odetchnął z ulgą.Archeolog wprawdzie pogratulowałszczęśliwej matce tak genialnej córki, ale poprosił o wybaczenie, bo ktośoczekiwał ich na lunchu.- Nie ma problemu! Zobaczymy się pózniej! Mam zamiar uczestniczyć wprocesie aż do końca.Jeszcze nigdy nie słyszałam, jak ogłaszają karę śmierci.To musi być bardzo ekscytujące.- Co za okropna kobieta! - jęknął Aldo, kiedy trochę się oddalili.- Ta sprawajest już wystarczająco trudna do wytrzymania, a jeszcze trzeba znosić tęsalonową hienę, która węszy śmierć!- Mam nadzieję, że ona i jej podobni będą rozczarowani.- Wierzysz w to? Sprawy nie idą w dobrym kierunku.- To dopiero pierwsze posiedzenie.Jeszcze nic nie zostało zdecydowane.Jednak w miarę upływu czasu nadzieja na pomyślne zakończenie sprawybyła coraz mniejsza.Przesłuchano kilku służących.%7ładen z nich nie obciążyłAnielki, ale każdy mówił o nieporozumieniach istniejących między obojgiemmałżonków i atmosfera stawała się coraz bardziej napięta mimo wysiłków sirDesmonda, który tryskał nadzwyczajną energią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl