[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postępowa lewica mówi o samourzeczywistnieniu; prawica to dziśnajczęściej libertaria-nie, czyli prawicowa wersja lewicy: każdy winien żyćwedlewłasnego upodobania.Jedyne formy ingerencji w życie prywatne, któredopuszcza demokracja liberalna  podatki i służba wojsko-wa  w życiustudentów są na razie nieobecne.Jeżeli człowiek posiada wrodzony instynktpolityczny, z pewnością się on marnu-je.Jednakże współczesność w takimstopniu instynkt ten stępiła, że ledwie daje on o sobie znać.Studenci rzeczywiście mogą doznawać poczucia niemocy  poczucia, żewywierają znikomy bądz żaden wpływ na życie zbiorowe  z reguły jednakczują się dobrze w państwie admini-stracyjnym, które zastąpiło politykę.Wojnajądrowa jest perspe-ktywą autentycznie przerażającą, lecz studenci zastanawiająsię nad nią dopiero wtedy, gdy wydaje się nieunikniona.Nawet tak potężnekampanie uświadamiające, jak szum wokół  zimy jądro-wej", z towarzyszącymiim widowiskami (w rodzaju filmu The Day After), nie mają nic wspólnego zżyciem, jakie studenci prowadzą  jest to dla nich jeszcze jedna rozrywka.Bardzo niewielu z nich pisana jest kariera polityczna.Jeżeli niektórzy zostająpolitykami, to przez przypadek  nie dążą do tego od wczesnych lat poprzezodpowiednie wykształcenie.Na uniwersy-tetach, opisywanych przeze mnie wtej książce, prawie nie ma studentów pochodzących z rodzin, któreodziedziczyły przywilej i powinność służby publicznej, gdyż rodziny takiepraktycznie już nie istnieją.Ani przyjemność, ani obowiązek nie popychająstu-dentów ku polityce.W naszym kraju w stopniu skrajnym spełnia sięprzepowiednia Burke'a i Tocqueville'a, którzy prorokowali uwiąd rasy obywatelii mężów stanu.Obecne pokolenie studentów w swym braku obłudy posuwa siędo tego, że gdy zachęcać ich do odegrania istotnej roli w historii świata,wybuchają śmiechem.Przekonani są o prawdziwości stwierdzeniaTocqueville'a, że w demokracji każdego obywatela najbardziej interesuje jegowłas-na osoba.Dziś zjawisko to jeszcze bardziej się nasiliło wskutekobojętności wobec historii i utraty ogólnonarodowej wizji przy-szłości.Jedynymwspólnym przedsięwzięciem, które pobudza mło-dzieńczą wyobraznię,pozostało badanie przestrzeni kosmicznej, o której każdy wie, że jest pusta.Nieunikniony indywidualizm, endemiczny dla naszego ustro-9899 ju, jest dodatkowo pogłębiany przez kolejny niezamierzony i nie-oczekiwanyczynnik: upadek rodziny.Rodzina pełniła niegdyś funkcję pośrednika pomiędzyjednostką a społeczeństwem, dostar-czając quasi-naturalnych więzi,wykraczających poza jednostkę, które obarczały ludzi troską przynajmniej oniektórych bliznich i stwarzały stosunki społeczne zupełnie odmienne od tych,w kto- rych znajduje się wyizolowanajednostka.Rodzice, mężowie, żony idzieci są zakładnikami zbiorowości.Aagodzą obojętność wobec niej i kreująmaterialny bodziec do zainteresowania jej przyszło-ścią.Nie jest to wprawdzieinstynktowna miłość ojczyzny, lecz miłość ojczyzny z miłości do bliskich.Jestto łagodna forma patriotyzmu, która nie wymaga wielkich wyrzeczeń i nie kłócisię z zabieganiem o własny interes.Rozkład rodziny oznacza, że zbiorowośćwymaga skrajnego poświęcenia w epoce, w której trudno znalezć motywację doczegokolwiek oprócz hedonistycz-nych rozkoszy.Rozkład rodziny to nie tylko rozwody, których wielu studen-tów doświadczyłowe własnych domach i których statystyka każe im się spodziewać we własnejprzyszłości.Może nawet bardziej chodzi o brak oczekiwań z ich strony, że będąkiedyś musieli się opiekować rodzicami lub innymi krewnymi, a nawet że będąsię z nimi regularnie widywać.Ubezpieczenia społeczne i zdrowotne orazfundusze emerytalne zwalniają dzieci od obowiązku wspie-rania rodzicówfinansowo, nie mówiąc już o zabieraniu ich na starość do siebie.Kiedy córkaczy syn wyjeżdżają na studia, jest to w istocie początek końca żywotnych więziz rodziną, choć w tym momencie nie zdają sobie z tego sprawy.Po opuszczeniuprzez nich domu rodzice mają niewielki wpływ na swoje potom-stwo, którezmuszone jest patrzeć w przyszłość, w szerszy hory-zont.Dzieci nie są oziębłe:sedno ich zainteresowań leży po prostu gdzie indziej.Pod względem duchowymdom rodzinny był zresztą dość pusty, a w miarę jak przeszłość gaśnie wpamięci, w polu widzenia pojawiają się coraz to nowe przedmioty.Do tejseparacji w znacznej mierze przyczynia się geografia Ameryki.Kraj jest duży, aludzie bardzo mobilni, szczególnie po drugiej wojnie światowej, między innymiskutkiem rozwoju pasażerskich liniilotniczych.W zasadzie żaden student nie wie, gdzie będzie mie-szkał pouzyskaniu dyplomu, lecz najprawdopodobniej będzie to gdzieś daleko od domu imiejsca urodzenia.W Kanadzie czy we Francji, choć dokonują się tam podobneprzemiany kulturowe, ludzie prawie nie mają się gdzie udać.Dlaanglojęzycznego Ka-nadyjczyka urodzonego w Toronto atrakcyjną alternatywę stanowi właściwie tylko Vancouver, a dla paryżanina alternatywa taka w ogólenie istnieje.Bezkresny, bądz też rozmyty horyzont, który jest znakiemrozpoznawczym naszej epoki trochę mniej się w tych krajach uwidacznia.Ludzie są tam możejiię tyiehardziej zakorze-nieni, ile uwiązani.Stąd też stalewiduia się z krewnymi i wszy-stkimi ludzmi, z_którymi dorastali.Ich krajobraznie zmienia się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl