[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiał, że największy skarb, jaki w życiu zdobył,wymyka mu się z rąk.Nie mógł znieść tej świadomości.Jakoś jej to wszystko wytłumaczy.Niech wrzeszczy na niego, niech go obrzuca obelgami, on.Wybacz mi, Anne.Błagam.To było wykalkulo-wane ryzyko.I przegrałem.Ale nie mogę ciebie stracić.Przeciął podwórze, na kilka sekund zniknął za żywopłotem z ligustru.Nagle usłyszał krzyk.Przyspieszył.Kiedy wyłonił się zza krzaków, serce w nimzamarło na widok sceny, jaką ujrzał.Drzwi samochodu były otwarte.Jakiś drab wywlekał Anne z auta.Broniła się, lecz była za słaba.- Puszczaj ją! - krzyknął i ruszył pędem na ratunek.Mężczyzna odwrócił się, a wtedy Anne paznokciami rozorała mu twarz.Uderzył ją w skroń.Mocno.Zatoczyła się, uchwyciła framugi drzwi, zaczęła kopaćnapastnika.- Anne, daj spokój - wołał William.- Totylko cholerny samochód, niech go sobie bierze.- Mężczyzną rzucił szybkie spojrzenie w jego stronę.Nagle zmienił zamiar i pchnął Anne z powrotem nasiedzenie.Broniła się.Jeśli wepchnie ją do środka.IAnula & IrenascandalousBoże, miej ją w swojej opiece! William od wielu latuprawiał jogging dla utrzymania formy, lecz teraz nogimiał jak z waty.Płuca omal mu nie pękły z wysiłku.Nie może dopuścić, by napastnik zamknął ją w tejklatce! Nigdy już ich wtedy nie dogoni.W chwili, gdybandyta chwycił Anne wpół, rzuciła mu się do oczu.Padli na ziemię.William ostatnim zrywem usiłowałdo nich dobiec, lecz wówczas mężczyzna podniósłsię niezgrabnie i kopnął swoją ofiarę w bok.Williamzawył jak dziki zwierz.Anne też usiłowała wstać.Nagle padł strzał.William poczuł gwałtowne uderzenie w pierś, jak gdyby zderzył się ze słoniem.- Anne, kocham cię - usiłował powiedzieć.I nagle otoczyła go ciemność.Anula & IrenascandalousROZDZIAA CZTERNASTYAnne zaczęła czołgać się w stronę Williama, powtarzając wśród łkań jego imię.- Suka! - wrzasnął bandyta.- Widzisz, do czegomnie zmusiłaś? - Tak szybko, jak tylko zdołała, stanęła między nim a Williamem, mimo że wściekłość natwarzy mężczyzny ją przerażała.- Odsuń się! - rozkazał.Z jej gardła wydobył się dzwięk przypominający dziki pomruk.- Zapłacisz mi za to.- Co tu się dzieje? - rozległ się nagle całkiemnowy głos.- Wezwałem policję.Odczep się od niej,draniu, bo.Anne dojrzała, jak ręka z pistoletem znowu sięunosi i celuje w sąsiada.Z całej siły odepchnęła bandytę.On zaś schwycił ją za włosy i pociągnął ze sobąna ziemię.Z daleka słychać już było syreny policyjne.- Cholera! - Napastnik puścił swoją ofiarę i skoczył na równe nogi.- Jeszcze z tobą nie skończyłem,suko - syknął i pobiegł do samochodu zaparkowanegokawałek dalej.- Nic się pani nie stało? - dopytywał się sąsiad.- Pomocy! On potrzebuje pomocy! Niech pansprowadzi pomoc! - błagała Anne.W tej samej chwili nadjechał radiowóz.Anula & Irenascandalous- Cofnąć się! - rozkazał policjant.- Proszę zrobićmiejsce!- Ten człowiek jest ranny - poinformował wybawiciel Anne.- Charlie! Wezwij karetkę! -policjant krzyknął doswojego kolegi i podbiegł do leżącego.- Proszę sięodsunąć - zwrócił się do Anne.- Muszę obejrzećofiarę.Anne jednak nie posłuchała.- Nie wyczuwam pulsu.On jest ranny.Ciężko ranny.- Zbliżyła twarz do twarzy Williama i szepnęła:- Williamie, najdroższy, błagam.Rzęsy Williama drgnęły.- Proszę pani, proszę się odsunąć - nalegał policjant.Anne usunęła się trochę, lecz nie puściła ręki ukochanego.Wokół było mnóstwo krwi.- Williamie - mówiła - przepraszam.Kocham cię.Błagam, nie opuszczaj mnie.- Na jedno mgnienierozchylił powieki.yrenice miał jednak tak zamglone,że nie była pewna, czyją widzi.- Wyciągną cię z tego- rzekła, chociaż nie wyobrażała sobie, jak to w ogólejest możliwe.-Nie odchodz, Williamie.Staraj się.Otworzył usta, lecz nie wydostał się z nich żadendzwięk.- Nic nie mów.Jestem tutaj, zostanę z tobą.Proszę.- Zamilkła, łkanie nie pozwoliło jej mówić dalej.Przełknęła łzy.- Potrzebuję cię.Tak mi przykro, że nie.Powieki Williama zamknęły się.- Proszę pani.- usłyszała obok siebie - jestemratownikiem medycznym.Niestety muszę panią prosić,Anula & Irenascandalousżeby się pani odsunęła, żebyśmy mogli przystąpić doakcji ratunkowej.- Jeśli go puszczę, stracę go.Nie było mnie przyRemym i go straciłam.Może gdybym.Poczuła dłoń na ramieniu.- W takim razie proszę się przesunąć się i klęknąćprzy jego głowie.Może pani do niego mówić, aleproszę go nie dotykać, dopóki nie skończę badania.Przez cały czas wprawne ręce poruszały się po cielerannego, słychać było niezrozumiałe, medyczne terminy.Anne klęczała za głową Williama, niespokojna, desperacko pragnąc nawiązać z nim kontakt.Kurczowozaciskała dłonie, by opanować ich drżenie.W głowierozbrzmiewały jej straszliwe słowa, jakimi go obrzuciła zaledwie kilka minut temu.Proszę, modliła się ze szczerego serca, niech to niebędą ostatnie słowa, jakie sobie powiedzieliśmy..za łajdaka.Chciałem cię tylko chronić".Z jej ust wydobyło się łkanie.Nie, najdroższy.Jesteś bohaterem.Tak strasznie sięboję, że już nie zdążę ci tego powiedzieć. Powiedz mu teraz, ma belle", usłyszała głos Re-my'ego.Omal się nie załamała.Drżała z lęku, lecz zmobilizowała siły.Przełknęłaślinę, wyprostowała ramiona.Nachyliła się nad Williamem i zaczęła szeptać mu do ucha:- Obroniłeś mnie, tak jak próbowałeś mnie bronićprzedtem.Tak mi przykro, tak strasznie przykro, że niezostałam i nie dałam ci wszystkiego wyjaśnić.Alewysłucham każdego twojego słowa, przysięgam.Za-Anula & Irenascandalouspomnę o dumie i ci zaufam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]