[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieliczni wracający z wypraw do Cameo byli zresztą poddawaniszczegółowymbadaniom i to nie tylko lekarskim.Ciężarówkę prowadził Martin  był znakomitym kierowcą; w czasach studenckichzarabiałi w ten sposób.Wyruszyli póznym popołudniem, wielu bowiem uciekinierów twierdziło,żeupał wzmaga halucynacje, co zresztą zgadzało się z obserwacją Martina.Ruchu nadrodze doCameo nie było prawie zupełnie  minęli zaledwie dwa wozy patrolowe, a strażesprawdzająceprzepustkę patrzyły na nich jak na wariatów.Dysponowali dość szczegółową mapą tej części kraju i planem Cameo.Jeszcze zresztąprzedwjazdem w obszar vortexu, w zapadającym zmroku można było określić prawidłowykierunek połunie jaką dawały światła opustoszałego miasta.Te iluminacje można było wytłumaczyćtylkochyba tym, że reżim dusklandzki starał się ukryć przed światem, a ściślej  zwiadempowietrznymi kosmicznym, iż miasto jest całkowicie wyludnione, co podważałoby wersję epidemii.70Uczestnicy złodziejskiego wypadu, dla nabrania odwagi, tuż przed odjazdem niemalwszyscy zaprawili się niezle alkoholem, ale na obszarze anomalii wywołało to wręcz odwrotny skutek  zwiększoną wrażliwość na jej oddziaływanie.W rezultacie już w obszarzebrzegowym,gdzie vortex objawia się tylko gwałtownymi przypływami niepokoju i wzmożonąagresywnością,doszło do bójki na noże.Trzech jej uczestników zostało rannych, w tym jedenbardzo ciężko.Zmarł on wkrótce prawdopodobnie na skutek wewnętrznego krwotoku.Według oceny Martina zaburzenia występują w Cameo w znacznie łagodniejszej postaciniż w górnych partiach Doliny Martwych Kamieni i nad brzegami jeziora Pattona, cowcalenie znaczy, że nie przygotowany odpowiednio człowiek potrafi je przetrzymać,zwłaszcza wokresie maksimów.Już zresztą na dalekich przedmieściach Cameo zaczęły się ucieczki,coświadczyło, że wjeżdżają w strefę lęku i halucynacji.Ten obszar Martin zalicza do strefydrugiej,bardzo niebezpiecznej.Jak wynikało z jego obserwacji, u ludzi pijanych występują tamobjawy zbliżone do ostrego delirium.Sam Martin, wiedząc jak działa alkohol napodstawiedoświadczeń przeprowadzonych jeszcze z Oriento w Dolinie Martwych Kamieni,oczywiścienie pił.Wspomina też o  mantrze otrzymanej od Oriento, której powtarzanie, jegozdaniem,działa znakomicie, tak iż nawet nie potrzebował stosować leków neuroleptycznych.Czyżbychodziło o podobne  zaklęcie jak to, które przekazał mi Bob?Przedmieścia miasta są zle oświetlone, w miarę jednak jak zbliżać się do dzielnicyhandloweji centrum przybywa nie tylko lamp, ale i neonów reklamowych, pulsujących barwnąfeerią efektów świetlnych, co zdaniem Martina, bardzo sprzyja halucynogennemuoddziaływaniuanomalii.W rezultacie, do magazynów Steina i Fratersa dotarł z dwoma uczestnikami skoku  i to tylko dlatego, że obaj byli nieprzytomni: jeden już na początku  zalał się wtrupa , drugi  a był to właśnie ten facet, który organizował  skok  dostał zbyt mocno włebod Martina, gdy w obłędnym strachu próbował zmusić go, aby zawrócił.Martin jeszczeprzedwyprawą przestudiował dokładnie drogę na planie miasta, więc łatwo odnalazłmagazyny.Zostawił wóz na ulicy i jeszcze tej samej nocy ruszył samotnie do centrum.Początkowoplanowałtylko krótki pobyt w mieście i dalszą penetrację terenu w kierunku Gór %7łółtych, ale jużw czasie pierwszej doby spędzonej w Cameo zaszło kilka wydarzeń, które go skłoniły dozmiany planów.Idąc przez wymarłe miasto Martin starał się zachować pełną przytomność umysłu izdolnośćobiektywnej oceny własnych doznań.Zdawał sobie sprawę, że uczucie niepokoju,strachu czy gniewu to przede wszystkim następstwo oddziaływania Vortexu P.Potrafił z tymwalczyć, zaś głębiej wchodząc w wir wiedział, że będzie coraz bardziej narażony naróżnegorodzaju omamy i halucynacje, a być może również całkowicie zaskakujące zjawiska, naktórei sugestie posthipnotyczne Hansa Oriento nie mogły go uodpornić.Toteż, kiedyminąwszywielki dom towarowy przy placu Livingstone a, odczuł wrażenie, iż ktoś czy coś za nimsięskrada, potraktował to jako objaw głębszego wejścia w obszar halucynogenny.Coprawda,nieprzyjemne zwidy pojawiały się raz po raz już w ostatniej fazie prowadzeniaciężarówki idlatego wolał ją zostawić i iść piechotą, lecz znikały one szybko.Teraz jednak było inaczej: to nie żaden konkretny potwór, żaden monstrualnychrozmiarówpająk czy szczur, ani rozpuchnięta, gnijąca głowa topielca, której wspomnienieprześladowałogo od dzieciństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl