[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To coÅ› porusza-Å‚o siÄ™!Palce Horna musnęły Å›liskÄ…, miÄ™kkÄ… powierzchniÄ™.MachnÄ…Å‚ mocno gÅ‚owÄ…, starajÄ…c siÄ™zrzucić węża na ziemiÄ™.Dopiero wtedy Horn otworzyÅ‚ oczy.Wąż nie byÅ‚ duży, ale mógÅ‚ być jadowity.Prze-straszony nie mniej od czÅ‚owieka, zaczÄ…Å‚ peÅ‚znąć po ziemi, by po sekundzie gdzieÅ› zniknąć.W tym samym momencie coÅ› bÅ‚ysnęło.WiÄ™zieÅ„ uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. UÅ›miech proszÄ™!  zawoÅ‚aÅ‚ mÄ™ski gÅ‚os, flesz bÅ‚ysnÄ…Å‚ po raz drugi, stuknęła migawka.NagÅ‚e, ostre Å›wiatÅ‚o oÅ›lepiÅ‚o go, przed oczami pojawiÅ‚y siÄ™ wirujÄ…ce koÅ‚a.Nim zdążyÅ‚cokolwiek pomyÅ›leć, klapa na powrót zatrzasnęła siÄ™ z hukiem.Drżący wciąż z zimna i obrzydzenia, usiadÅ‚ na Å›rodku celi.GÅ‚osy, które sÅ‚yszaÅ‚ wy-raznie jeszcze przed chwilÄ…, umilkÅ‚y.Czy ich też tak potraktowano, czy to tylko przywilejnowego goÅ›cia? Co jeszcze może spaść z góry? A może wszystkich wypuÅ›cili i zostaÅ‚ tu sam?Na to ostatnie, chyba najważniejsze pytanie otrzymaÅ‚ najszybszÄ… odpowiedz. Jest tu kto?  zza Å›ciany, równolegÅ‚ej do tej, zza której przed paroma chwilami do-chodziÅ‚ pÅ‚acz i woÅ‚anie dziewczyny, dobiegÅ‚ teraz mÄ™ski gÅ‚os, którego Horn wczeÅ›niej niesÅ‚yszaÅ‚. Tak.Ja  wychrypiaÅ‚. Podejdz bliżej, do Å›ciany.Nie mogÄ™ krzyczeć.Oni wszystko sÅ‚yszÄ…, wszystko! gÅ‚os nieznajomego zza Å›ciany drżaÅ‚, czÅ‚owiek ten byÅ‚ bardzo niespokojny. PosÅ‚uchaj mnieuważnie. Tak? Oni sÄ… niebezpieczni, majÄ… broÅ„. Kto? Oni.Wspólnota.Ale to nie żadna wspólnota, tylko bandyci sÄ….KryminaliÅ›ci, proszÄ™pana, najgorsza swoÅ‚ocz, którÄ… ta gnida zebraÅ‚a w jednym miejscu.Habity, modlitwy, Å›piewy.Wszystko to tylko przykrywka.Oni siÄ™ uczyli strzelać, majÄ… karabiny.Nieznajomy przerwaÅ‚.Zciana nie mogÅ‚a być zbyt gruba, bo byÅ‚o sÅ‚ychać jego ciężkioddech.Horn chciwie przywarÅ‚ do powierzchni Å›cianki dziaÅ‚owej. Jest pan tam?  zapytaÅ‚ po chwili.  Tak  potwierdziÅ‚ tamten. Wiem, że Pasterz, ta gnida, coÅ› szykuje.CoÅ› wiÄ™kszego. Ale co? Wie pan coÅ› wiÄ™cej? Nikt tu nie jest bezpieczny, trzeba ewakuować oÅ›rodek.Kobiety. Co szykuje Pasterz?!  naciskaÅ‚ Horn. BojÄ™ siÄ™, że.że każe wszystkim popeÅ‚nić rytualne samobójstwo.Duszne przerażenie Å›cisnęło go za gardÅ‚o.Od razu pomyÅ›laÅ‚ o MaÅ‚gorzacie.Trudno,żeby byÅ‚o inaczej. Jest pan tam?  tym razem pierwszy przerwaÅ‚ ciszÄ™ nieznajomy. Jestem. Wiem, że od dawna czegoÅ› szukali.On i jego banda  ciÄ…gnÄ…Å‚ czÅ‚owiek zza Å›ciany.I chyba znalezli.Wiele osób zapÅ‚aciÅ‚o za to życiem.%7Å‚yciem! Rozumiesz?Horn rozumiaÅ‚.Coraz bardziej.I zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że coraz mniej mógÅ‚ zrobić.Wtem rozlegÅ‚ siÄ™ znajomy rumor.Horn spojrzaÅ‚ w górÄ™, ale to pokrywÄ™ nie jego boksuktoÅ› otwieraÅ‚. Autokar!  zawoÅ‚aÅ‚ niewidzialny rozmówca. Co?! Musisz siÄ™ dostać do a.Aaaa!!!RozlegÅ‚ siÄ™ krzyk.Po nim odgÅ‚os jakiejÅ› szamotaniny i seria gÅ‚uchych uderzeÅ„.JÄ™kibitego.Potem cisza.Horn wtuliÅ‚ siÄ™ w kÄ…t celi.Czy teraz przyjdÄ… po niego? O jakim autokarze mówiÅ‚ ten czÅ‚owiek?Z zewnÄ…trz zaczęły dobiegać jakieÅ› krzyki, nawoÅ‚ywania, tupot wielu par nóg.WoÅ›rodku Wspólnoty Odnowy coÅ› najwyrazniej zaczęło siÄ™ dziać.Może o mnie zapomnÄ…, może nikt nie odsunie tej pieprzonej klapy  myÅ›laÅ‚ Horn,szukajÄ…c wzrokiem jakiejÅ› dodatkowej wnÄ™ki, w której mógÅ‚by siÄ™ ukryć, zniknąć, stać siÄ™niewidzialnym.Wiele razy zastanawiaÅ‚ siÄ™, jak zachowaÅ‚by siÄ™ w sytuacji ekstremalnego zagrożenia.Na przykÅ‚ad osaczony w ulicznej Å‚apance podczas okupacji.Tak, ten motyw powtarzaÅ‚ siÄ™najczęściej w tych dzieciÄ™cych rojeniach.W grÄ™ wchodziÅ‚y wtedy bramy kamienic, otwarteokna, tudzież okienka piwniczne.Ciarki przechodziÅ‚y chÅ‚opiÄ™ce ciaÅ‚o, gdy wyobrażaÅ‚ sobie,co myÅ›li sobie osoba zamkniÄ™ta w celi, a już szczególnie w celi Å›mierci.Czy szuka ratunku,usiÅ‚uje coÅ› robić, mocować siÄ™ z kratami, majstruje przy zamku? Czy może z pokorÄ… czeka, ażdopeÅ‚ni siÄ™ los? Wtem rozlegÅ‚ siÄ™ znajomy dzwonek.KtoÅ› poruszyÅ‚ Å‚aÅ„cuchem przy zamkniÄ™ciu celi.RozlegÅ‚ siÄ™ rumor przesuwanej pÅ‚yty.WydawaÅ‚ siÄ™ krótszy niż wczeÅ›niej, a może to tylkoczas przyspieszyÅ‚ gwaÅ‚townie.Zamiast próbować siÄ™ ukryć, Horn wychyliÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ w górÄ™.W wÄ…skiej szparzeukazaÅ‚a siÄ™ czyjaÅ› gÅ‚owa.Nie mógÅ‚ jej rozpoznać.Dopiero gdy siÄ™ odezwaÅ‚a. Tomek, jesteÅ› tam? Gosia?! Pospiesz siÄ™.WyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™.ChwyciÅ‚ jÄ… Å‚apczywie.Tak, tonÄ…cy chwyci siÄ™ nie tylko brzytwy, alenawet rÄ™ki zdradliwej żony.Po chwili byÅ‚ na powierzchni.Mrużąc oczy od Å›wiatÅ‚a, rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a, ale ni-kogo prócz niego i GoÅ›ki nie byÅ‚o. Gdzie sÄ… wszyscy?  zapytaÅ‚. Na mszy  odpowiedziaÅ‚a. Pomóż mi to zamknąć.Wspólnie zasunÄ™li pokrywÄ™. Musisz uciekać!  zawoÅ‚ali jednoczeÅ›nie.MaÅ‚gorzata uniosÅ‚a w górÄ™ brwi. Czemu ja? To sÄ… niebezpieczni ludzie, mówiÅ‚em ci. Podejrzewam, że ty masz lepszy powód, żeby siÄ™ ulotnić, skoro ciebie tu wsadzili.PopatrzyÅ‚ na niÄ… z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ…. DziÄ™ki  rzekÅ‚ cicho. ZadzwoniÄ™, gdy tylko wrócÄ™ do Warszawy. Lepiej nie. MaÅ‚gosia uÅ›miechnęła siÄ™ smutno.No tak, pewnie, nie ma co do tego wracać  pomyÅ›laÅ‚, przygryzajÄ…c wargi. Powiedz mi jeszcze jednÄ… rzecz. No? Czy jest tu jakiÅ› autokar?Dziewczyna od razu wskazaÅ‚a rÄ™kÄ… w stronÄ™ parterowych budynków. Jasne.Stoi za garażami.Za chwilÄ™ bracia wyjeżdżajÄ… na spotkanie modlitewne.Ichyba chcÄ… sprzedać też zÅ‚om, bo widziaÅ‚am, jak zanosili tÄ™ skrzyniÄ™, o której wczoraj roz-mawialiÅ›my. JesteÅ› nieoceniona. PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek.W kilku susach pokonaÅ‚ żwirowÄ… alejÄ™ i zniknÄ…Å‚ za rogiem. LXXXII54°17 N, 19°26 E, dzieÅ„ siódmyWojskowy honker staÅ‚ na Å›rodku leÅ›nej przecinki, ale blisko skraju lasu.Przez rzednÄ…-ce gaÅ‚Ä™zie drzew widać byÅ‚o otwartÄ… przestrzeÅ„  Å‚Ä…kÄ™, fragment pola z nie tak dawno zżętymÅ‚anem zboża, dalej zaÅ› jakieÅ› zabudowania.Kapitan Wójcik odÅ‚ożyÅ‚ lornetkÄ™ od oczu i spojrzaÅ‚ na zegarek. SpózniajÄ… siÄ™ jak zwykle  mruknÄ…Å‚ pod nosem. Kto?  z tylnej kanapy terenówki dobiegÅ‚ kobiecy gÅ‚os.Nie mógÅ‚ siÄ™ przyzwyczaić do obecnoÅ›ci kobiet w podobnych okolicznoÅ›ciach.A mu-siaÅ‚.Od kilku lat armia byÅ‚a dostÄ™pna i dla paÅ„  i to nie tylko oferujÄ…c im stanowiska sanita-riuszek czy lekarek, ale nawet dowódcze.I do tego oficerskie gwiazdki.Na szczęście jeszczeżadna nie wykazaÅ‚a zainteresowania oddziaÅ‚em kapitana Wójcika. Kto siÄ™ spóznia?  powtórzyÅ‚a pytanie Ewa Rimmel.Oficer popatrzyÅ‚ na niÄ… we wstecznym lusterku.Nawet Å‚adna, oceniÅ‚ w duchu.Ciekawe, co do niej ma Horn.Bo musi coÅ› mieć, skorobabka na rzÄ™sach gotowa byÅ‚a stanąć, by zabrano jÄ… na akcjÄ™, której celem byÅ‚a siedzibaWspólnoty Odnowy.Jak mówiÅ‚a, Tomek jest w Å›rodku.%7Å‚eby to jeszcze cokolwiek uÅ‚atwiÅ‚o [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl