[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jemu potrzebny jest bardzospokojny dom i doświadczony właściciel - powiedziała, zaskakując Amy.- Mam rozumieć, że nie pozwolicie mojej córce zabrać tego konia? - Satchwell nie krył oburzenia.- Niestety, nie - Lou pokręciła przecząco głową.Uśmiechnęła się do Amy, po czym zwróciła się do Melanii zewspółczującą miną.- Proszę cię, Melanio, spróbuj zrozumieć.Nie chcę, by to zle zabrzmiało, ale Spartan chyba nie byłby dobrymkoniem dla ciebie.Mamy za to inne, które mogłyby ciebie zainteresować, na przykład.- Dosyć czasu już zmarnowaliśmy, panno Fleming - przerwał jej Max Satchwell.- Odjeżdżamy natychmiast!- Poczekaj, tato! - zawołała nagle Melania.-Chciałabym obejrzeć pozostałe konie.Zarówno rodzice, jak i Amy spojrzeli na nią ze zdumieniem.Amy była przekonana, że dziewczyna odejdzie gniewnie po odmowie, ale chyba zle ją osądziła.- Oni mają rację, tato - powiedziała cicho, podchodząc do ojca.- Chyba nie chcę konia, z którym musiałabymtak ostrożnie postępować przez cały czas.Może jest inny, mniej nerwowy.- Nawet kilka - powiedziała Lou, nie wierząc własnym uszom.- Prawda, Amy?Amy kiwnęła głową.- Może pójdziemy, pokażę ci je - zaproponowała Melanii.- Myślę, że spodoba ci się Miedzianek.Nie jest wcalenerwowy i potrzeba mu dobrego domu, w którym dużo się dzieje.- Mogę go zobaczyć? - zapytała niecierpliwie Melania.- Pewnie - odrzekła Amy.- Chodzmy! - poprowadziła Melanię przez podwórze.Po godzinie Melania była już po uszy zakochana w Miedzianku.Amy uśmiechnęła się, obserwując, jakdziewczyna jedzie dookoła wybiegu.Miedzianek był młodym koniem, przebywał w Heartlandzie od trzechmiesięcy i potrzebował radosnego domu.Amy była pewna, że Melania zapewni mu dobrą opiekę.- I co o tym myślisz? - zapytał Treg ściszonym głosem.- Pasują do siebie idealnie - odpowiedziała Amy.- Też tak sądzę - uśmiechnął się Treg. Melania zsiadła i pomogła Amy go rozsiodłać.Jej rodzice umówili się z Tregiem, że w następnym tygodniuprzyjedzie obejrzeć stajnię, w której Melania trzymała swojego konia.- Pa, Miedzianku - powiedziała Melania, całując kasztanka w nos.- Do zobaczenia wkrótce.Amy poczekała, aż Satchwellowie odjadą, i poszła do Spartana.Pogłaskała go po łbie.Cieszyła się bardzo zpowodu Miedzianka, ale kwestia domu dla Spartana nie wyjaśniła się.Przez resztę dnia Lou odnosiła się chłodno do Carla.Nie mogła mu chyba wybaczyć tego, że się wtrącił dorozmowy z Satchwellami.Kiedy jednak zbliżał się czas jego wyjazdu, złagodniała.- Będzie mi ciebie brakować - powiedziała do Carla, gdy pakował bagaże do samochodu.- Obiecaj mi, że w tym tygodniu przemyślisz kwestię Chicago - poprosił Carl, obejmując ją.- Obiecuję - powiedziała Lou, patrząc na niego.Pocałowali się i Carl wsiadł do samochodu.- Do zobaczenia w piątek! - zawołał, włączając silnik.- I nie zamęcz się tymi przygotowaniami!Widząc, jak Lou stoi i macha ręką, dopóki samochód Carla nie zniknął z pola widzenia, Amy rozczarowała się.Gdy Lou wsparła ją i pogniewała się na Carla za Spartana, liczyła na to, że siostra odrzuci jego ofertę i zostanie wHeartlandzie na stałe.Teraz, patrząc na nią uważnie, nie była już tego pewna. Rozdział 10Następnego dnia Amy znów wybrała się ze Sparta-nem na przejażdżkę.Tym razem uważała, by wybierać tylkotakie ścieżki, na których koń będzie się czuł pewnie.Czując pod kopytami piasek i trawę, Spartan radośnie kroczyłdo przodu.Ponieważ przed nimi rozciągała się długa, porośnięta trawą droga, Amy pochyliła się i popędziłaSpartana do wolnego galopu.Pędził wielkimi susami.Gdy Amy ujrzała na drodze powalone drzewo, chwyciłamocniej lejce.- Spokojnie - powiedziała, chcąc, by zwolnił i ominął pień, ale Spartan szarpnął łbem.Amy poczuła dreszcz emocji: chciał przeskoczyć! Wiedziała, że powinna stopniowo wprowadzać kolejneelementy jazdy.Ten pień wyglądał jednak tak kusząco! Choć w pobliżu nie było nikogo, Amy rozejrzała się zpoczuciem winy, skróciła lejce i skierowała konia ku niższej części leżącego drzewa. Spartan przyspieszył, a Amy wbiła kolana w siodło.Jeszcze trzy susy, dwa, jeden.Nagłym porywem skoczył wpowietrze, przeskakując prawie metr nad przeszkodą.- Niezle! - powiedziała Amy, klepiąc go po szyi.Spartan prychnął i, opuściwszy łeb, bryknął radośnie.Amyzaśmiała się i przytrzymała go za łeb, by go powstrzymać.Był niesamowity!Poklepała go raz jeszcze.Choć wiedziała, że powinna jechać dalej, nakłoniła go, by obszedł powalone drzewo.Tym razem skierowała Spartana ku wyższej części pnia, a kiedy rzucił się naprzód, poczuła nagle, jak serce skaczejej do gardła.Co ona robi! Ale po chwili, kiedy czuła równy, silny galop konia, opuściły ją wątpliwości.Usiadłagłębiej w siodle.Powalone drzewo zamajaczyło przed nimi i po chwili byli już po drugiej stronie.- Dobry konik! - zawołała Amy euforycznie.-Klepała Spartana, czując, jak rozsadzają ją emocje.Spartan byłstworzony do skakania.Wkrótce Amy zdecydowała się wracać do domu, ponieważ bardzo chciała opowiedzieć o wszystkim Tregowi.- Był świetny! - powiedziała, kiedy tylko go znalazła.- Przefruwał po prostu nad przeszkodą!- Powinnaś go jutro zabrać na ujeżdżalnię - poradził Treg.- To fantastyczny pomysł - odpowiedziała podekscytowana. Następnego dnia, po ćwiczeniach na płaskim terenie, Amy przywiązała Spartana do słupka i przygotowała małąprzeszkodę.Wskakując z powrotem na siodło, poczuła lekkie zdenerwowanie: a jeśli poprzedniego dnia wszystkostało się przypadkiem? Spartan jednak pokonał przeszkodę z łatwością, więc Amy podniosła poprzeczkę.W tymsamym momencie przyszedł Treg, żeby na nich popatrzeć.- Niezle - powiedział, widząc, jak Spartan przeskakuje pół metra nad przeszkodą.- Wydaje mi się, że chce skakać coraz wyżej -szepnęła Amy z błyszczącymi oczami.- Jest wspaniały.Od tego czasu podczas każdej jazdy na Sparta-nie Amy ustawiała przeszkodę.W piątek nakłoniła Trega, bypomógł jej ustawić cały tor przeszkód.Po krótkich ćwiczeniach ze Spartanem stanęła na wprost płotków.Koń szarpnął łbem i po chwili równo i rytmicznie pokonywał przeszkodę za przeszkodą, najwyrazniej bardzozadowolony.Kiedy zbliżali się do ostatniej, Amy zdała sobie nagle sprawę, że wcześniej widziała tylko jednego konia, którymiał podobny talent - Pegaza.Spartan był co prawda mniejszy, ale poza tym nie było powodu, dla którego niemiałby któregoś dnia zostać równie dobrym skoczkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl