[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bóg wyrzutek zostanie zmiażdżony, jego wyznawcy zginą - odezwał się jeden zdoradców.- Jak odpłaci Ulcis, szamanie?Bataba zmarszczył w zamyśleniu czoło.- Ayen nas ochroni.- Pokiwał głową.- I pobłogosławi.- Truciciel to łgarz - wysyczał Mochet.- To podstęp.- Zdradził własny lud - przypomniał prezbiter.- Was też zdradzi.- Nigdy nie uważałem ich za swój lud, Sypes.- Głos Devona brzmiał dziwnie wjego własnych uszach, jakby towarzyszył mu chór szeptów.- Poza tym nigdy nie byliżywymi ludzmi, tylko trupami.Bataba zastukał laską w podłogę.- Słyszeliście go, doradcy.Jaka jest wasza decyzja? Odwlekamy naszą rozrywkę isprzymierzamy się z tym człowiekiem? Czy kończymy z nim teraz? Statki Deepgate sięzbliżają.- Zabić go - zażądał Mochet.Ale pozostała szóstka zaczęła coś szeptać między sobą.W końcu do czarownikazbliżył się najstarszy członek rady.- Odłożymy naszą rozrywkę.Na razie.Devon odetchnął głęboko.- Dobrze - powiedział.- Ale nim zaczniemy, muszę zrobić dla was coś ważnego.- Co? - zapytał Bataba.- Uratować wam życie.***Przez okna na mostku Adraki było widać armadę sunącą nad Martwymi Piaskami w stronę Czarnego Tronu niczym długą, zagiętą linię stalowych chmur.Wielkiesrebrzyste balony lśniły w blasku słońca, połyskiwał mosiądz zawieszonych pod nimigondoli.Fogwill mógłby uznać widok za imponujący, a nawet inspirujący, gdyby był wstanie unieść głowę znad wiadra, które trzymał między kolanami.Mostek nagle sięzapadł, przez podłogę pod jego nogami przebiegło drżenie, a on znowu zwymiotował.W tym momencie zabrzmiał gwizdek i komandor Hael przystawił ucho dointerkomu umieszczonego na ścianie.Po chwili rzucił do drugiej trąbki:- Tak, prześlij wiadomość Korze i Bokemni.- Odwrócił się do kapitana.-Czternaście stopni na prawą burtę.Rozciągnąć formację i meldować Clayowi orozwoju sytuacji.- Tak jest, sir.- Kapitan dał znak aeronaucie siedzącemu po jego lewej stronie, aten przez trzecią trąbkę przekazał rozkaz sygnaliście na pokładzie rufowym.- Dostrzeżono ruch wokół statku Truciciela - oznajmił komandor, zwracając się doFogwilla.- Poganie najwyrazniej są bardzo zajęci.- Kanibalizm czy naprawy? - wykrztusił adiunkt między kolejnymi skurczami.- Trudno powiedzieć - odparł Hael.- Straż przednia floty krąży wysoko, pozazasięgiem strzał.Reszta armady, rozciągnięta między Czarnym Tronem a Deepgate, tworzyła ciągłąlinię, żeby można było przekazywać informacje między sterowcami, które wisiały nadrozbitą Birkitą, a tymi nad miastem, gdzie kapitan Clay był zajęty szykowaniemregularnych oddziałów do marszu przez pustynię.Gdy tuż po świcie dotarła wieść o nagłym upadku Birkity na ziemię, Mark Haelrozkazał utrzymać szyk i przygotować do lotu jego własny sterowiec Adraki.Bliskaodległość Birkity do Zęba Boga mogła oznaczać tylko jedno.Sterowiec zostałprzedziurawiony, a Devon na razie nigdzie się nie wybierał.Teraz, kiedy wiatryzmieniły się na pomyślne, Hael mógł dotrzeć na miejsce katastrofy w ciągu sześciu doośmiu godzin.Postanowił osobiście dać rozkaz do ataku.Ponieważ komandor był znany z braku powściągliwości, jeśli chodzi owykorzystanie uzbrojenia, Fogwill, który bardzo pragnął zobaczyć Sypesa całego izdrowego, uparł się mu towarzyszyć.Carnival szukała anielskiego wina, Dill przepadł,może nawet nie żył, a krótkie rządy adiunkta naraziły miasto na śmiertelneniebezpieczeństwo, dlatego Fogwill marzył o tym, żeby jego stary mistrz wrócił i zająłsię wszystkim.Clay oczywiście próbował odwieść go od tej wyprawy; nie ufałsterowcom.Ale Crumb był nieugięty.Przecież będą poza zasięgiem strzał, uspokajał samego siebie.Co złego mogło im się przydarzyć?Zawartość wiadra chlupotała między jego drżącymi kolanami.%7łołądek znowupodszedł mu do gardła, kiedy statek zadygotał, wybijając fałszywy rytm na wszystkichnerwach kapłana.- Doskonały wiatr, adiunkcie.- Mark Hael uśmiechał się szeroko.- Może samUlcis wysłał go nam na pomoc.Fogwill jęknął.Wiało bez przerwy, odkąd wyruszyli z Deepgate przed trzemagodzinami.W nocy statek Devona musiał się zmagać z przeciwną północną wichurą,ale wraz ze świtem wiatr zmienił kierunek na południowy, dzięki czemu Adraki mknąłwzdłuż stacjonarnej linii flagowej z prędkością trzy razy większą niż wcześniej Birkita.Niedługo dotrą do celu.O ile Adraki zaraz nie rozpadnie się na kawałki.Mark Hael nie wyglądał na zdenerwowanego.Wydał rozkaz, żeby ustawić silnikina pełną moc, i najwyrazniej rozkoszował się wyjącym wiatrem, bujaniem iłomotaniem mostka, jękiem naprężonych kabli.A twierdził, że Devon nigdzie się nie wybiera.Fogwill marzył tylko o tym, żeby wysiąść.Wytarł usta wierzchem dłoni.Do tejpory zdążył zetrzeć z twarzy cały talk i teraz pokazywał światu niezdrową bladość.- Nie wygląda pan dobrze - stwierdził Hael z jeszcze szerszym uśmiechem, jakbyszczerze radował się dyskomfortem Crumba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl