[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Machina jednak, jako się rzekło, nie reaguje tak jak istota ludzka.Jeśli czegoś nie widzi, zakłada po prostu, że tego nie ma i nie zagląda, nie szpera po mrocznych kątach dlatego tylko, iż mogłaby natknąć się tam na wrogów.Czyjaś dłoń uniosła się w górę.Odwróciwszy głowę Paul spostrzegł, że należała ona do tej energicznej, młodej dziewczyny.–Tak? – spytał Minault.–To nie ma sensu – powiedziała.– Kompleks Inżynierii Światowej jest zarządzany przez ludzi, nie przez machiny.–A, tak – odparł Minault.– Ale mówiąc to, zakładasz jednak, że sprawami kierują Naczelny Inżynier Świata i jego zespół.Tak nie jest.Oni są kontrolowani przez naukowców, którzy z kolei ulegają… użyjmy tej nazwy dla wygody, Kompleksowi Ziemi, bez którego oni sami nie mogą istnieć.Dziewczyna zmarszczyła brwi.–Czyżbyś twierdził – zawahała się na moment, jak pływak mający zamiar dać nura do zimnej wody, wyraźnie zaskoczona niezwykłością tego, co zamierzała powiedzieć – że Kompleks-Matka posiada inteligencje?–O, jestem tego całkowicie pewien – beztrosko oznajmił Minault.– Posiada on fantastyczną wiedzę, a także coś w rodzaju śladowej inteligencji.Nie sądzę jednak, żeby właśnie o nią ci chodziło.Chciałabyś się dowiedzieć, czy Kompleks-Matka, albo, jak wielu zaczęło nazywać go ostatnio, Superkompleks, posiada świadomość i własną osobowość.–No… owszem – przyznała się.–Tak myślałem.Cóż, odpowiedź na to pytanie, droga pani i wy, drodzy panowie, jest dość zaskakująca.Jak najbardziej, posiada.Cała grupa, przysłuchująca się dotąd w milczeniu sokratejskiemu dialogowi dziewczyny i Minaulta, ocknęła się raptownie i odpowiedziała pomrukiem niedowierzania.–O, nie w rozumieniu ludzkim, nie w rozumieniu ludzkim – rzekł Minault uspokajająco.– Nie zamierzam nadużywać waszej łatwowierności.Na pewno jednak wszyscy, wcześniej czy później, pojmiecie, iż machinie owej niezbędna była zdolność elementarnego rozumowania, a do tego trzeba było osiągnąć pewien stopień komplikacji systemu.I dlaczegóż by nie? Poręcznie jest mieć machinę, która potrafi rozumować i stopniowo nauczy się nie powtarzać swych popełnionych już błędów.–Aaa – odezwał się rosły, sprawiający wrażenie domokrążcy uczeń, poznany przez Paula na wcześniejszych zajęciach.– W takim przypadku nie potrafię dostrzec… może inaczej… wynikł z tego problem kontroli, której wolelibyśmy uniknąć.Czy nie tak?–Ja tylko – zastrzegł się Minault, zerkając na pytającego – wyjaśniani, w jaki sposób Kompleks-Matka uzyskał osobowość.–Och, rozumiem – powiedział tamten i oparłszy się wygodniej tradycyjnie przedmuchał nos.–Twoje pytanie było dobre, choć nieco przedwczesne – stwierdził Minault.– W tej chwili musicie pojąć, co mam na myśli mówiąc o ego machiny.Pomyślcie o rozrastających się i sterowanych przez komputery Kompleksach, jak o zwierzęciu, którego zadaniem jest coraz częstsze wyręczanie ludzkości w jej staraniach o utrzymanie się przy życiu i dobrobyt.Zespół owych Kompleksów rozrasta się, stając się środkiem, za pomocą którego ludzkość może istnieć i opływać w dostatek.Rozrasta się więc, aż w końcu powstaje potrzeba wbudowania weń pewnej umiejętności samodzielnego rozumowania, tak by, na przykład, nie ustalał pięknej pogody w Kalifornii, kiedy może to spowodować huragany na kanadyjskich polach uprawnych.Jeśli zaś daliśmy mu aż tyle samodzielności, jaki jest następny, logiczny krok?–Instynkt samozachowawczy? – spytała szybko dziewczyna, podczas gdy „domokrążca” chrząkaniem przygotowywał swą krtań do kolejnego „Aaa”.–Całkiem słusznie.–Aaa, powinienem więc sądzić, iż będzie on uważał działania ludzkie, które przeczą jego wnioskom, za… jak by to rzec… żwir wrzucony do dobrze pracującego mechanizmu?–Czy będzie on posiadał aż tyle wyobraźni? – spytała dziewczyna.Ona i „Aaa” patrzyli na Minaulta.który siedział odprężony i zerkał na nich zmrużywszy powieki.–Właściwie, nie miałem na myśli wyobraźni.Aaa, to był przykład.–I całkiem niezły – powiedział Minault, przerywając dziewczynie, która otwierała już usta, by coś wtrącić.– Kompleks-Matka jest czymś w rodzaju dobrodusznego i pełnego dobrych zamiarów potwora, którego jedynym pragnieniem jest udławić nas nadmiarem usług i dóbr.Jest to rodzaj machiny, która nie ma wytyczonego wyraźnie celu, ale która przejawia instynkt samozachowawczy i tendencję do coraz szerszego pojmowania dobra ludzkości i dbania o to dobro.Nas, członków Gildii Orędowników oraz wszystkich tych, którzy manifestują swą niezależność poprzez zażywanie narkotyków, przyłączanie się do wspólnot kultowych lub żyją w inny, nie zaplanowany przez niego sposób, uważa on za rodzaj żwiru, ciśniętego do gładko pracującego urządzenia.Żwir ten, któregoś dnia, trzeba będzie usunąć.Spojrzał na tył grupki słuchaczy.–Tak? – spytał.Paul obejrzał się i spostrzegł, iż siedzący z tyłu młody, opalony człowiek opuszcza właśnie rękę.–Sądzę – stwierdził on – iż to głupota zadawać sobie tyle trudu, by przeciwstawić się kupie urządzeń dostawczych, nieistotne, jak bardzo skomplikowanych.–Mój młody, drogi przyjacielu – rzekł Minault.– My, z Gildii Orędowników nie przeciwstawiamy się kupie urządzeń dostawczych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl