[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci ludzie oszaleli, a ona nie zamierzała zginąć razem z nimi.Wjechali do tunelu.Otoczyły ich nieprzeniknione ciemności.Wszystko zniknęło.Nie, nie wszystko.Uświadomiła sobie, że widzi jarzące się litery nawozie za nią, namalowany odblaskową farbą napis  Jedyny na świecie, wyjątkowy wędrownypokaz , a także wirujące zielone szprychy.Resztę pochłonęła czerń.Tunel był wąski; turkot kółodbijał się od jego ścian, zwielokrotniony, ogłuszający jak grzmot.Im dalej jechali, tym bardziej Attia się niepokoiła.Wszystkie drogi miały swoichwłaścicieli; posiadacz tej musiał znalezć świetne miejsce na zasadzkę.Zerknęła w górę, usiłując dostrzec sklepienie tunelu.Być może napastnicy przyczaili się pod nim na wiszących chodnikachlub sieciach.Oprócz jednego nadpająka nie zobaczyła nic.Z wyjątkiem Oczu, naturalnie.W ciemnościach było je widać z daleka, rozmieszczone w równych odstępach maleńkieciekawskie iskierki.Przypomniała sobie księgi z setkami zdjęć, wyobraziła sobie, jak musi jąwidzieć Więzienie: maleńką, niewyrazną, z uniesioną w górę głową. Patrz na mnie - pomyślała gorzko.- Pamiętaj, że słyszałam twój głos.Wiem, że możnasię z ciebie wydostać.- Są - mruknął Rix.Zerknęła na niego.Nagle przed nimi spadła z góry metalowa krata; druga runęła w dół zaich plecami.Buchnęły kłęby kurzu, ryknął wół, gdy Rix mocno szarpnął za jego cugle.Wozyzatrzymały się z piskiem.- Witajcie! - rozległ się krzyk z ciemności.- Pora zapłacić myto Rzeznikom Thara.- Siedz cicho - mruknął Rix.- I rób, co każę.Zeskoczył z kozła, chudy cień w mroku.Natychmiast oświetlił go snop blasku.Rixosłonił oczy.- Z radością zapłacimy wielkiemu Tharowi.Damy to, czego tylko sobie zażyczy.Rechot.Attia uniosła wzrok.Niektóre głosy niemal z całą pewnością dochodziły z góry.Mocno ściskała nóż.Pamiętała, że Kompania schwytała ją zrzuconą spod sufitu siecią.- Powiedz nam, o wielki, ile wynosi myto? - spytał Rix przymilnie.- Złoto, kobiety lub metal.To, co się nam spodoba, kuglarzu.Rix skłonił się nisko.- A zatem podejdzcie i wezcie, co chcecie - powiedział z ulgą.- Błagam tylko, byście namzostawili rekwizyty.- Właśnie im zdradziłeś& - syknęła Attia.- Zamknij się - warknął i rzucił do żonglera.- Jak się nazywasz?- Quintus.- Twoi bracia?- Gotowi, szefie.Z mroku ktoś się wyłonił.W czerwonym, mrugającym blasku Oczu Attia zobaczyłałysinę, rozłożyste bary, błysk metalu.W tle pojawiły się inne złowieszcze postaci. Po bokach zapaliły się skwierczące zielone światła.Attia otworzyła szeroko oczy; nawet Rix zaklął.Przywódca Rzezników był półczłowiekiem.Prawie całą jego łysą głowę pokrywał metal.W miejscu ucha ziała dziura zasnutapasmami skóry.Nieznajomy niósł straszliwą broń, z jednej strony przypominającą siekierę, z drugiej -tasak.Idący z tyłu mężczyzni mieli ogolone czaszki, jakby usiłowali się do niego upodobnić.Rix przełknął nerwowo ślinę.Uniósł pojednawczo dłoń.- Jesteśmy biedni, panie.Cały nasz dobytek to parę srebrnych monet, kilka klejnotów.Zabierz je, wez wszystko.Zostaw nam tylko nasze bezwartościowe rekwizyty.Półczłowiek chwycił go za gardło.- Za dużo gadasz.Jego podwładni już przetrząsali wozy, odpychali żonglerów, zaglądali pod budy.Kilku odrazu się cofnęło.- Na paszczę piekła! - mruknął jeden.- To bestie, nie ludzie.Rix uśmiechnął się trwożnie.- Ludzie płacą za oglądanie brzydoty.Dzięki temu czują się ludzmi. Głupio, że to powiedział - pomyślała Attia, patrząc na ponure oblicze Thara.Pan Skrzydła zmrużył chytrze oczy.- Więc dasz nam pieniądze?- Ile tylko zechcesz.- I kobiety? - W rzeczy samej.- Nawet dzieci? - Wybieraj.PanSkrzydła zachichotał szyderczo.- Ależ z ciebie śmierdzący tchórz! Rix skrzywił się niechętnie.Thar puścił go z obrzydzeniem.Obrzucił spojrzeniem Attię.- A ty, dziewczyno?- Tknij mnie - powiedziała cicho - a poderżnę ci gardło.Półczłowiek stęknął z aprobatą.- To mi się podoba.Odwaga.- Zrobił krok naprzód, przesuwając w zamyśleniu palcamipo ostrzu broni.- Powiedz, tchórzu, co to za& rekwizyty?Rix pobladł.- Przedmioty, których używamy podczas występu.- A dlaczego są tak cenne? - Nie są.To znaczy& - zająknął się.- Owszem, są, dla nas, ale& Pan Skrzydła spojrzałmu prosto w oczy.- Zatem nie masz nic przeciwko temu, jeśli na nie spojrzę? Magik wyraznie nie wiedział,co począć. Sam tego chciałeś - pomyślała Attia gorzko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl