[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogę ich rozgryzć.Siostra Ignacjusz spojrzała w bok, wyraznie zakłopotana.-Przepraszam za słownictwo - zreflektowałam się.-Myślę, że jesteś niesprawiedliwa w stosunku do Arthura.Uwielbia Rosa-leen.Myślę, że zrobiłby dla niej absolutnie wszystko.-Aącznie z ożenieniem się z nią?Spojrzała na mnie surowo i poczułam się, jakby wymierzyła mi policzek.-No dobra, dobra, przepraszam.Po prostu Rosaleen jest taka.no, niewiem.- zastanowiłam się nad właściwym słowem.- Zaborcza.-Zaborcza.- Siostra się zamyśliła.- To interesujący wybór słowa.LRTZ jakiegoś powodu poczułam się zadowolona.-Wiesz, co to oznacza, prawda?-Tak, że zachowuje się, jakby wszystko powinno należeć do niej i być pod jejkontrolą przez cały czas.-Hmmm.-Rosaleen zajmuje się nami bardzo troskliwie i w ogóle.Karmi nas trzystarazy dziennie porcjami dla dinozaura.Po prostu chciałabym, żeby się trochęwyluzowała, odczepiła ode mnie na jakiś czas, dała mi odetchnąć.-Chcesz, żebym z nią o tym porozmawiała?-Nie! - spanikowałam.- Dowie się, że o niej plotkowałyśmy.Nie powie-działam jej nawet, że się znamy.Siostra jest moją małą mroczną tajemnicą.Siostra Ignacjusz się zaróżowiła.-Cóż - odparła ze śmiechem.- Tym akurat jeszcze nie byłam.Kiedy już minęło jej zakłopotanie, zapewniła mnie, że nie przyzna się przedRosaleen do znajomości ze mną.Porozmawiałyśmy jeszcze o pamiętniku, otym, dlaczego i w jaki sposób stało się to, co się stało.Zapewniła mnie, że niepowinnam się martwić.Mój umysł był pod dużą presją i pewnie napisałam towszystko w półśnie, a potem o tym zapomniałam.Po naszej rozmowie na-tychmiast poczułam się lepiej, chociaż jednocześnie nieco zaniepokoił mniemój stan umysłu.Skoro potrafiłam pisać pamiętnik we śnie, co jeszcze byłamw stanie zrobić? Siostra Ignacjusz potrafiła sprawić, że wszystkie dziwnerzeczy wydawały mi się normalne, świat był pełen cudów i nie warto było sięstresować.Wierzyłam, że, koniec końców, odpowiedzi pojawią się same,chmury znikną, a skomplikowane sprawy nagle staną się proste.To, codziwne, nabierze odcienia zwykłości.Wierzyłam jej.-Spójrz za okno.- Wyjrzała na zewnątrz.- Słońce znowu świeci.Powinny-śmy szybko wrócić do ogrodu, zajrzeć do pszczół.LRTJuż na miejscu, odziana w biały kombinezon, poczułam się jak maskotkaMichelina.-Daje siostra swoim pszczołom czas wolny? - spytałam, kiedy szłyśmy wkierunku pierwszego ula.- Ja dostawałam czas wolny w szkole.Kiedy sięśpiewa w chórze, czasem nauczyciele zwalniają z zajęć, żeby można byłowziąć udział w konkursach albo innych takich, jak na przykład śpiewanie naślubie nauczycieli.Gdybym to ja była nauczycielką i chciała wyjść za mąż,nie życzyłabym sobie, żeby jakieś zafajdane siksy, które każdego dnia dająmi w kość, śpiewały w najszczęśliwszej chwili mojego życia.Pojechałabymna St Kitts albo na Mauritius.Albo do Amsterdamu.Tam szesnastolatkimogą legalnie pić.Tylko piwo.Nienawidzę piwa, ale skoro można je pićlegalnie, nie odmówiłabym.Nie żebym chciała wyjść za mąż w wiekuszesnastu lat.To chyba nawet nie jest legalne, co? Powinna siostra wiedzieć,w końcu siostra zna swojego szefa.- Skinęłam głową w kierunku nieba.-Zatem śpiewasz w chórze? - spytała, jakby nie usłyszała ani słowa z tego, coprzed chwilą powiedziałam.-Tak, ale nigdy poza szkołą.Nie byłam na żadnym konkursie.Za pierwszymrazem pojechaliśmy zamiast tego na narty do Verbier, za drugim miałamzapalenie krtani.- Mrugnęłam znacząco okiem.- Mąż przyjaciółki mamy jestlekarzem i zawsze wypisywał mi zwolnienia.Chyba podobała mu się mojamama.W życiu nie skompromitowałabym się występami na tych konkur-sach, chociaż podobno nasza szkoła jest całkiem niezła w te klocki.Zdoby-liśmy pierwsze nagrody w ogólnokrajowych konkursach, w którymś tamprzedziale wiekowym.-A jakie utwory śpiewacie? Uwielbiam Nessurt dorma.-A czyje to?-Nessun dorma ? - Spojrzała na mnie wstrząśnięta.- To jedna z najpięk-niejszych arii tenorowych z ostatniego aktu opery Pucciniego Turandot.-LRTZamknęła oczy zanuciła fragment, kiwając się przy tym delikatnie.- Och,uwielbiam tę melodię.Najsłynniejsze wykonanie to wersja Pavarottiego,oczywiście.-A tak, wiem, ten gruby facio, który śpiewał z Bono.Zawsze z jakiegośpowodu myślałam, że to jakiś znany kucharz, dopóki nie zobaczyłam go wwiadomościach w dniu jego pogrzebu.Chyba myliłam go z kimś innym.Wiesiostra, z tym gościem, co wymyśla pizze z dziwnymi dodatkami, na kanaleFood Channel.Z czekoladą i takie tam.Poprosiłam raz Mae, żeby mi takązrobiła, ale mało co nie zwymiotowałam, kiedy ją spróbowałam.Nie, nieśpiewaliśmy niczego takiego.Już raczej Shut up and let mego Ting Tingsów,ale w nowej aranżacji brzmiało to zupełnie inaczej, poważnie, jak w operze.-Food Channel.Nie mamy go tutaj.-Wiem, to program satelitarny.Rosaleen i Arthur też go nie mają.Pewnie bysię siostrze nie podobał, ale na satelicie mają też God Channel.Ten pewnieby siostrze przypadł do gustu, bo cały dzień gadają tam o Bogu.Siostra Ignacjusz znów się uśmiechnęła, objęła mnie, przytuliła i powędro-wałyśmy przez ogród w kierunku cieplarni.-No dobrze, a teraz do rzeczy - powiedziała, kiedy dotarłyśmy do uli.-Najważniejsza sprawa, o co pewnie powinnam zapytać cię już dawno.Czyjesteś uczulona na jad pszczeli?-Nie mam pojęcia.-Użądliła cię kiedyś pszczoła?-Nie.-Hmmm.No dobrze.Niezależnie od zabezpieczeń, pszczoła i tak może cięużądlić.Zdarza się to rzadko, ale jednak.Och, nie patrz tak na mnie, Tamaro.Skoro tak, to uciekaj do Rosaleen.Jestem pewna, że przygotowała już dlaciebie smakowity udziec wołowy na przekąskę, zanim poda obiad.Milczałam.LRT-Nie umrzesz od jednego użądlenia - ciągnęła siostra.- Chyba że jesteśuczulona, ale jest to ryzyko, na które jestem przygotowana.Taka już jestemodważna.- Jej oczy znów zalśniły łobuzersko.- W miejscu użądlenia pojawisię zaczerwienienie i lekka opuchlizna, a pózniej swędzenie.-Jak przy ukąszeniu komara.-Właśnie.To jest podkurzacz.Nadmucham teraz dymu do ula, zanim zajrzędo środka.Z dyszy urządzenia zaczął wydobywać się dym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]