[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To było tak dawno.- Trzydzieści lat temu - rzekł Metternich.- Pamiętam, że żona Johanna była Włoszką.piękna kobieta,nieszczęśliwa, że musi mieszkać w Austrii.- I niezbyt szczęśliwa w małżeństwie, o ile wierzyć plotkom -dodał Metternich.- Tak, teraz sobie przypominam.- Czy była córką księcia? - zapytał Metternich.- Nie, córką markiza.markiza di Caponi z Parmy.- Miała na imię Maria Elena - powiedział Metternich.Seiffertpokręcił głową.- Maria.Maria Elisa.Metternich uśmiechnął się.- Wiedziałem, że sobie przypomnisz.Bardzo ci się podobała.Seiffert uśmiechnął się.- To prawda.Ożeniłbym się z nią, ale Johann bardziej spodobałsię jej ojcu.- Ponieważ był księciem.- A ja tylko zwykłym hrabią.- Pomogłeś jej w ucieczce?Seiffert nie odpowiedział od razu.Po dłuższej chwili ciężkowestchnął.- Tak, kochałem ją i było mi jej żal - przyznał.- Podejrzewałem, że ktoś musiał ułatwić jej ucieczkę, i sądziłem,że to ty.Gdzie pojechała? Co przydarzyło się jej i dziecku?- Wysłałem ją do Rzymu.Miała się tam ukryć w klasztorze doczasu, gdy zorganizuję jej podróż do Anglii.Chciała zabrać zesobą blizniaki.Próbowałem ją przekonać, że bez dzieci mawiększe szanse.Przyznała NIEBO I PIEKAO215mi rację, ale w noc ucieczki, kiedy spotkałem się z nią niedalekowiejskiej posiadłości, okazało się, że zabrała jedno dziecko.Niemogłem już nic na to poradzić.- Zawiozłeś ją do Rzymu?- Nie.Do Triestu; odprowadziłem ją na statek do Wenecji.Stamtąd podróżowała powozem.Miała pojechać do Bolonii,Florencji i dalej do Rzymu, ale tuż za Florencją dogonili ją ludzieJohanna.Uciekła z gospody, w której się zatrzymała, zabierającze sobą dziecko.Była mrozna zima i wszędzie leżał śnieg.Znalezli ją po dwóch dniach: biedaczka zamarzła.Po dziecku niebyło śladu.To była odludna okolica.uznano, że dopadły gowilki.Została pochowana w Parmie.Pojechałem tam dziesięć latpózniej.Ojciec postawił na jej grobie pomnik z białego marmuru.Była na nim jak żywa.załamałem się i zacząłem płakać.- To dlatego nigdy się nie ożeniłeś.- Tak.Metternich wstał, podszedł do Seifferta i poklepał go po plecach.- Przykro mi, że przeze mnie ożyły wspomnienia.- Zawsze mi towarzyszą.Powiedz mi coś o tym Włochu -popatrzył na miniaturę - o tym mężczyznie z portretu.Metternich przekazał mu to, co było mu wiadome na tematAngela Bartoliniego.- Nie masz żadnych dowodów, tylko zauważyłeś uderzającepodobieństwo do księcia Franza Ernsta?- Nie mam, ale wierzę, że wkrótce poznam prawdę.Zlecę tozadanie moim agentom z Mediolanu.- Chyba nie zamierzasz wyrządzić mu krzywdy?- To wróg Austrii. 216ELAINE COFFMAN- To syn Marii Elisy.- Daję ci słowo, że nie zrobię niczego, zanim z tobą nieporozmawiam.Seifert skinął głową.- Trzymam cię za słowo.Powiesz mi o tym, czego dowiesz się wMediolanie?- Oczywiście.Jesteś moim najlepszym przyjacielem.Muszę jużiść, żeby przygotować się do jutrzejszego wyjazdu.- Jeszcze jedno.Powiadomisz księcia Johanna?- Johann stracił to prawo przed wieloma laty, kiedy odmówiłożenku z kobietą z rodziny króla Hiszpanii.Seiffert skinął głową.- Pamiętam.- Do zobaczenia po moim powrocie - rzekł Metternich i wyszedł.Pózniej tego dnia Metternich usiadł przy biurku, by napisać listdo króla Austrii.Wasza Królewska Mość!Nadszedł czas, by pilnie zająć się Piemontczykami, bo właśniePiemont ogarnęły teraz nastroje rewolucyjne.Rząd w Turynie maugodowe plany, których realizacja musiałaby się odbyć kosztemAustrii.To wszystko wymaga mojej pitnej obecności w Mediola-nie, gdzie zamierzam zatrzymać się na dłużej, by, nie szczędzącczasu i wysiłku, dotrzeć do zródeł niepokojów w Lombardii iPiemoncie.Od dawna wiemy o istnieniu rozmaitych tajnych stowarzyszeń,niezwykłe aktywnych zwłaszcza w Mediolanie i w Piemoncie.Towłaśnie członkowie tych NIEBO I PIEKAO217ugrupowań są odpowiedzialni za rozruchy i stoją za wszystkimidziałaniami opozycyjnymi.Powinniśmy dotrzeć do zródeł finansowania tych stowarzyszeń ipoznać plany ich przywódców.Siedem lat wnikliwej obserwacji,wzbogaconej o wiadomości na temat powstań w Neapolu i naSycylii, dowodzi, ye nie wolno pozostawać obojętnym wobecdziałalności tych sekt.Obecnie należą do nich nawet włoscyarystokraci, a także angielscy poeci Byron i Shelley.Szerzą oniidee niepodległych Włoch, co stawia ich w roli naszych groznychprzeciwników.Wasza Królewska Mość, jeśli chcemy utrzymać istniejącyporządek społeczny i polityczny, stłumić ruchnarodowo-wyzwoleńczy i unicestwić plany zjednoczeniowe,musimy zacisnąć pętlę: wprowadzić rządy policyjne, rozwinąćsiatkę szpiegowską, stosować ścisłą cenzurę i represjonowaćradykalne poglądy.Idąc za przykładem Napoleona, trzebawykazać się przy tym absolutną bezwzględnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl