[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przycisnął lekko usta do jej ust,aż poczuł, że rozchyliła je dla niego.Gładząc ręką jej gładkie ciało, znowupomyślał o mężczyznie, który zabrał jej niewinność, mężczyznie, który pieściłjej ciało tak samo jak on teraz.Chociaż wcale tego nie chciał, wróciły do niegomiesiące bólu i noce bezsilnego gniewu na okrutny los.Znowu ogarnęło gopoczucie beznadziejnej samotności.Cassie go opuściła, pozbawiając jego życiesensu.Wcisnął jej do ust język i wdrapał się na nią.Pod sobą czuł jej miękkiebiałe ciało.Cassie zastygła w oniemieniu i zmieszaniu.Ilekroć myślała o tym mo-mencie z Edwardem, pamiętała tylko, jak jest delikatny i czuły.Teraz jej ciałospięło się na znak sprzeciwu.Przecież mnie kochasz, miała ochotę wrzasnąć.Dlaczego mi to robisz? Zostawił jej usta i nakrył wargami sutek.Słyszała jegogłośny i urywany oddech i wiedziała, że jej pragnie, pragnie tak bardzo, że jejuczucia przestały już się liczyć.W duchu modliła się, żeby udało jej się cośpoczuć, choćby cień pożądania.Wplotła palce w jego kasztanowe włosy i ka-zała rękom gładzić go po plecach.- O Boże, Cass.- Zszedł niżej i rozsunął jej uda.Znieruchomiała, kiedy dotknął jej swoim członkiem.Ale ja nie jestem naciebie gotowa, chciała do niego zawołać.Nie była wilgotna i stłumiła okrzykbólu, kiedy wdarł się w jej niegościnne ciało.Cassie jęczała cicho, bo każdy jego ruch sprawiał jej ból.Ale te przytłu-mione dzwięki sprawiły, że Edward zupełnie stracił panowanie.Wbijał się wnią dziko, aż jego ciało naprężyło się nad nią i wstrząsnęły nim niekontrolowa-SR ne drgawki.Miał poczucie, że się rozpada, z każdym spazmem oddalając siębardziej od siebie i od wszelkiego posługiwania się rozumem.Z jego gardławydobyły się urywane jęki.Nagle ogarnęła go wielka ulga i opadł na Cassie,kładąc twarz na poduszce koło jej głowy.Wraz z chwilą ulgi zniknęły te potężne emocje, które nim targały.Zorien-tował się, że Cassie leży pod nim bez ruchu.- Przepraszam cię, Edwardzie.Uniósł głowę, słysząc jej miękkie, smutne słowa i zobaczył, że łzy płynąjej po policzkach.Zaczerpnął głęboko powietrza.Cholera! Poczuł się jak skoń-czony idiota.Po tym wszystkim, co ją spotkało, on sam - ni mniej, ni więcej -wziął ją siłą.Ale ona go chciała, gładziła go po plecach i oplotła wokół niegonogi, żeby się przed nim otworzyć i głębiej go przyjąć.Ciemna, przystojnatwarz hrabiego stanęła mu przed oczami i Edward wyobraził sobie, jak hrabiasię nad nią nachyla, rozsuwa jej białe uda i bawi się jej kobiecym ciałem.Otrząsnął się, wyrzucając ten obraz z umysłu.- To ja cię przepraszam, Cassie.Następnym razem będzie lepiej, obiecu-ję.Ale ja nie chcę, żeby był następny raz!- Wiem, że będzie, Edwardzie - szepnęła.Zsunął się z niej i wyciągnął się na plecach.Próbował znalezć słowa zdolne ją pocieszyć, ale te gwałtowne emocje iteraz wyrzuty sumienia sprawiły, że jego umysł ział pustką.Oboje potrze-bowali czasu.Powiedział tylko:- To był długi dzień, Cass.Powinnaś teraz spać.Ułożyła policzek na jego ramieniu.Sen nie przychodził, nawet kiedy od-dech Edwarda już się wyrównał.Co jest z nią nie tak? Chociaż nie chciała tegopamiętać, myślała o tej namiętności, która rozpalała ją przy najlżejszym dotykuSR hrabiego.A przecież kiedyś, dawno temu, pragnęła Edwarda.Co się zmieniło?Może Edward miał rację.Może była zdenerwowana, a może to przez to, że byłdla niej nowy, tak jak ona dla niego.Ale jej ciało sprężyło się, zadając kłam jejmyślom.Westchnęła ciężko i spróbowała odsunąć od siebie wszystkie rozterki.* * *Cassie spojrzała na rzadką jajecznicę i ścisnęło ją w żołądku.- Czy milady ma jeszcze jakieś życzenia?- Nie, pani Beatty.Zniadanie jest świetne, dziękuję.- Przyślę pózniej Willa po naczynia, milady.Cassie skinęła głową i zobaczyła, że pani Beatty dyga przed nią nisko.- Major jest nad wyraz rozradowany przyjazdem milady.- Na to wygląda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl