[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Budka, osłaniająca urządzenie pompujące wodę, umieszczonabyła w dość sporym zagłębieniu, które  jakkolwiek w tej chwilicałkowicie suche  podczas ulewy błyskawicznie wypełni sięwodą spływającą tam ze wszystkich stron i ona może zostać tamuwięziona, bez możliwości ucieczki.Lepiej zginąć od pioruna czy utonąć? Byłby to dobry temat ka-zania dla pastora Bakera.On lubi takie teatralne dylematy, po-myślała Maggie, ale ten żart jakoś jej nie rozbawił.Piorun, który uderzył nie dalej niż pół kilometra od niej, pomógłjej podjąć decyzję.Niemal oślepiona błyskawicą i n a wpółogłuszona hukiem grzmotu, przywarła do ściany budki i uznała,że nie ma innego wyjścia i musi zostać tutaj.Chase zatrzasnął drzwiczki samochodu, mocując się z silny, mipodmuchami wiatru.Ostatnio nie był w najlepszym humorze.Pewnie, dlatego, żewciąż miał trudności z zasypianiem, chociaż pracował jak wa-riat, po osiemnaście godzin na dobę, żeby wreszcie przestaćrozmyślać.Tylko, że tym razem to nie duch Daniela McKenny90 sprawiał, że serce waliło mu jak młotem i oblewał go pot.Przy-czyną tego była Maggie.Spokojna, ciemnooka Maggie o słodkim głosie i nadspodziewa-nie ponętnym ciele.Nawet, kiedy próbował powiedzieć coś, cowzniosło między nimi nieprzebyty mur, jej odpowiedz na ogółjeszcze wzmacniała uczucia, jakie w stosunku do niej żywił. Przykro mi z powodu tego, co zrobiłem.Był pewien, że na-wiązanie do przeszłości zerwie tę nić seksualnej fascynacji, jakamiędzy nimi powstała.Ale Maggie odpowiedziała:  Wiem izrobiła to z takim spokojem, że Chase zrozumiał wreszcie, iżona naprawdę przebaczyła mu to, czego on sam sobie nie potra-fił wybaczyć.To, co wtedy powiedział, mówił szczerze i miał nadzieję, że tesłowa, chociaż trochę uspokoją zamęt w jego duszy, ale w żad-nym wypadku nie spodziewał się przebaczenia.Było ono jakniespodziewany dar, jak światło w ciemności.Ruszył szybko w kierunku domu, ponieważ właśnie spadłypierwsze ciężkie krople deszczu.Pewnie Maggie nie ucieszyjego przedwczesny powrót, tak jak i on sam nie był z tego po-wodu specjalnie zadowolony.Nie przypuszczał jednak, że za-łatwienie przelewu pieniędzy z jednego banku do drugiego bę-dzie tak proste.Albo, że właściciel sklepu z częściami samo-chodowymi ma starego grata, dokładnie takiego jak chevroletMaggie, i w związku z tym nie będzie żadnych problemów zezdobyciem części zamiennych.No i jak mógł przewidzieć, że radiowa prognoza pogody, którąusłyszał przypadkowo w sklepie, ostrzegająca przed nadcho-dzącą burzą i gwałtownymi ulewami, tak bardzo go zdenerwuje?Bezskutecznie próbował zwalczyć dręczące go poczucie niepo-koju.Było tak silne, że nie mógł doczekać się chwili, kiedy do-trze do domu.Jechał tak szybko, że zaczął się nawet zastana-wiać, czy sfatygowany samochód wytrzyma tę podróż.91 Gdy wreszcie dotarł na miejsce, poczuł się odrobinę głupio.Wszystko było w najlepszym porządku.No cóż, jeśli Maggiezrobi jakąś uwagę na temat jego tak wczesnego powrotu, zawszemoże odpowiedzieć, że obawiał się, czy ulewa nie zniszczyupraw lucerny.Wszedł do kuchni i zobaczył tam Michaela i Carsona, siedzą-cych przy stole.Chłopcy byli tak zajęci klejeniem modelu sa-molotu, że tylko spojrzeli, kto wchodzi, i wrócili do swego pa-sjonującego zajęcia. Hej  powitał go Michael, patrząc w skupieniu, jak Carsonpieczołowicie przykleja skrzydło. Jak się macie?  odpowiedział Chase, ale chłopcy już niezwracali na niego uwagi.Prawdopodobnie nie zauważyli również, że za oknem rozszalałasię burza.Właśnie rozległ się tak potężny grzmot, że cały domzadrżał, a po chwili z góry dobiegł płacz obudzonej Emilki.Słysząc to, Carson mruknął coś pod nosem i zamknął buteleczkęz klejem. Udało mi się położyć ją spać dopiero pół godziny temu  po-wiedział do Chase a, zerkając na zegarek.Chase stanął jak zmrożony, z kubkiem kawy uniesionym d o ust.W głowie zaświtało mu straszliwe podejrzenie.Co prawda,kiedy wychodził rano, Maggie ślęczała nad jakimiś rachunkamijęcząc marudnie, że nigdy w życiu tego nie skończy.Kiedy więcwrócił na farmę, był pewien, że ona jest w domu.Zwłaszczaprzy takiej pogodzie. Gdzie jest pani McKenna?Carson odłożył klej, wstał i ruszył w stronę schodów, nie zwra-cając uwagi na pełne oburzenia krzyki Michaela. Och, wyszła około południa.Chciała sprawdzić tę pompę,która znowu przecieka  dodał, spoglądając przez okno ze zdzi-wioną miną, jakby dopiero teraz zauważył, co się dzieje na92 dworze.Jedynie to, że Michael przyglądał mu się z zaciekawieniem,zmusiło Chase a do zachowania spokoju.Wypił łyk kawy i od-stawił kubek. Chyba podjadę tam i sprawdzę, czy nie trzeba jej pomóc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lo2chrzanow.htw.pl